25. Zawstydziłaś się.

71 5 1
                                    

Boże Narodzenie było moim ulubionym świętem. Nie miały na to wpływ prezenty pod choinką czy świąteczne filmy w telewizji. Kochałam Boże Narodzenie za to, że przez te kilka dni mogłam spotkać się z rodziną, odciąć się od internetu i problemów oraz najeść się do porzygu.

Skoro, więc to ludzie sprawiali, że ten czas był magiczny to czemu byłam właśnie w drodze do galerii, martwiąc się tym, że nie miałam jeszcze skompletowanych wszystkich prezentów? Chciałam tylko, aby ktoś rozpakowując mój prezent miał na twarzy szczery uśmiech.

Centrum handlowe było przyozdobione kolorowymi lampkami, na partnerze stała ogromna choinka, która sięgała czubkiem do samego sufitu. Po pomieszczeniu chodzili przebrani za Mikołajów oraz Aniołki ludzie, którzy dodatkowo nadawali klimat zbliżającym się świętom. Dzisiaj rano spadło nawet trochę śniegu, który przez niską temperaturę utrzymywał się przez cały dzień.

Chodziłam po galerii od dobrej godziny i do tej pory udało mi się kupić wyłącznie słodycze. Z czego trochę zjadłam, gdy zrobiłam sobie krótką przerwę na kawę. Uwielbiałam przedświąteczne zakupy, ale szukanie czegokolwiek na ostatnią chwilę zawsze przysparzało masę problemów.

Weszłam do sklepu z klockami lego, które chciałam kupić Oliverowi na święta. Ostatnio miał bzika na punkcie tych klocków, więc miałam pewności, że prezent będzie trafiony. No chyba, że przez kilka dni mu się odwidzi i będzie interesował się czymś innym.

Oglądałam wystawę świątecznych edycji Lego, gdzie do wyboru był między innymi Święty Mikołaj, choinka i domek elfów. Uniosłam wzrok na szybkę, przez którą widać było inne sklepy mieszczące się po przeciwnej stronie. To właśnie wtedy dostrzegłam idącego Conora. Zmarszczyłam brwi, gdy skręcił do sklepu, w którym właśnie się znajdowałam.

Oczywiście jak przystało na dojrzałą osiemnastolatkę odłożyłam trzymane w dłoniach opakowanie i prawie biegiem ruszyłam w stronę regału, za którym później się schowałam.

Tak naprawdę to nie miało znaczenia czy zobaczyłabym tam Conora czy na przykład nauczycielkę lub Laurę z koleżankami, a moja reakcja byłaby identyczna. Reagowałam tak na większość ludzi, których znałam i zauważałam na mieście.

Wychyliłam głowę zza wysokiej drewnianej pułki, próbując odnaleźć wzrokiem wysoką sylwetkę bruneta. Zamiast jego złapałam kontakt wzrokowy z na oko dziesięcioletnim chłopcem, który musiał widzieć moje głupie zachowanie, bo patrzył na mnie jak na skończoną idiotkę.

— Chowasz się przede mną? — Usłyszałam cichy szept wypowiedziany do mojego ucha. Wstrzymałam na kilka kolejnych sekund powietrze, zdając sobie sprawę, że mnie znalazł.

— Śledzisz mnie? — Odchrząknęłam, bo mój głos stracił na sile. Odsunął się ode mnie, więc skorzystałam z okazji, by stanąć z nim twarzą w twarz.

— Mówiłaś, że pogadamy później, więc jestem. — Teraz to ja patrzyłam na niego spojrzeniem takim samym jak przed chwilą tamten chłopak patrzył na mnie.

W ogóle nie wierzyłam w jego słowa. Gdyby tak bardzo zależało mu na rozmowie to by pewnie zadzwonił albo złapał mnie w szkole.

— Powinnam pytać jak znalazłeś mnie w galerii handlowej? — Zaczęło to wyglądać na przesłuchanie, chociaż on nie zrobił nic złego, a ja nie byłam detektywem.

— Byliśmy z kumplami w sklepie z grami, bo mają przeceny na święta. — Nie sądziłam, że odpowie na moje pytanie w normalny sposób. Spodziewałam się czegoś głupiego. — Później cię zobaczyłem i jestem.

Zmrużyłam oczy, a wargi wygięły się w krzywym uśmiechu. Mu za to jak zawsze dopisywał humor. Mój wzrok mimowolnie zjechał z jego twarzy na czerwoną, zimową kurtkę, którą miał rozpiętą i wystawała spod niej zielona bluza. Na nogach miał czarne jeansy i tego samego koloru buty.

lost soulsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz