— Okej. — Przystałam na jego propozycję. Zresztą byłabym głupia gdybym odmówiła. — Mogę zacząć? — Rozłożył przede mną obie ręce, dając mi tym samym pierwszeństwo.
— Czemu się wyprowadziłeś z Wheaton? — Dostrzegłam dziwną zmianę w jego spojrzeniu. W jego oczach nie mogłam już znaleźć błysku, który był widoczny przed moim pytaniem.
— Sprawy rodzinne. — Byłam pewna, że w ten sposób zamierzał wymigać się od szczerej odpowiedzi.
Ta sytuacja dała mi do myślenia. Skoro tak reagował to prawdopodobnie za pojęciem „sprawy rodzinne" kryło się coś o czym nie chciał mówić. I chociaż jakaś część mnie chciała rozwinąć ten wątek to wiedziałam, że muszę odpuścić.
— Ze wszystkich zajęć pozalekcyjnych wybrałaś wolontariat, czemu? — Tak łatwo przychodziła mu zmiana tematu. Oprócz tego potrafił dobrze chować emocje pod maską uśmiechu.
Wypuściłam z ust zalegające powietrze. Wróciłam myślami do pytania, które mi zadał. Po chwili zdałam sobie sprawę, że było strasznie trudne. Totalnie nie wiedziałam co odpowiedzieć.
— Nie mam jakichś szczególnych zainteresowań. — Zawiesiłam wzrok na pomalowanych paznokciach. — Więc uznałam, że jak już mam coś wybrać to przynajmniej będę mogła pomóc w jakiś sposób innym. — Głośno westchnęłam, uśmiechając się pod nosem. — W poprzedniej szkole też grałeś w futbol?
— Tak. — Powinnam zadawać pytania w taki sposób, by odpowiadał na nie czymś więcej niż „tak" lub „nie". — Czemu w siebie nie wierzysz?
Utkwiłam w nim spojrzenie na kilka kolejnych sekund. Nie pytał czy w siebie wierzyłam. On z góry zarzucił, że tak nie było. A ja po raz kolejny nie wiedziałam co powiedzieć.
— Czemu ciągle próbujesz wymusić na mnie bym przyznała ci rację? — Nie wiedziałam czy odpowiedzenie pytaniem na pytanie w naszym głupim teleturnieju wiedzy było zgodne z zasadami, ale i tak to zrobiłam.
— Jesteś cholernie bystra i mogłabyś dużo osiągnąć gdybyś tylko zmieniła podejście. — Otworzyłam szerzej oczy. Te słowa wcale nie zrobiły na mnie wrażenia. Wcale.
Ogarnij się, dziewczyno! Nie mówił tego szczerze. No bo po co miałby to robić? Próbował mi tylko wcisnąć kit, czekając na moją reakcję. Prawie się nabrałam. Mało brakowało i uwierzyłabym w tę ściemę.
— Co próbujesz przez to osiągnąć? — Zmarszczyłam brwi, czekając na odpowiedź, która nie nadeszła. — Bawisz się w mojego pieprzonego Anioła Stróża czy jak? — Parsknęłam kpiąco.
— Nie chciałabyś bym był twoim Aniołem Stróżem. — Nachylił się w moją stronę, niszcząc bezpieczną odległość między nami. — Oboje skończylibyśmy w piekle.
— No tak — mówiłam równie ściszonym głosem co on. Z chęcią zagram w tę jego głupią gierkę. — Zapomniałam, że jesteś arogancki, niewychowany, zakocha...
— Zadajesz pytanie czy dać ci chwilę byś mogła jeszcze trochę sobie o mnie pofantazjować? — Przerwał mi moją jakże wartościową wypowiedź. Odsunął się ode mnie, zajmując wcześniejszą miejsce.
Rzeczywiście nasze wzajemne zadawanie sobie pytań wkroczyło na zupełnie inne tory. A ja przecież chciałam go jeszcze zapytać o tyle rzeczy.
— Wiążesz przyszłość z futbolem? — Conor zdawał się poświęcać cholernie dużo dla sportu, ale nigdy otwarcie o tym nie mówił. Przychodził przed lekcjami i ćwiczył na siłowni, a Samuel wspomniał kiedyś, że nie opuścił jeszcze ani jednego treningu.
— Nie wiem, może. — Teraz to on unikał mojego wzroku. — Jeśli się im spodobam i będą mnie chcieli to wykorzystam szansę, a jeśli nie to poszukam czegoś innego. — Mówił o tym z taką obojętnością.
CZYTASZ
lost souls
Novela JuvenilByliśmy tylko zagubionymi duszami, które próbowały odnaleźć się w otaczającym ich chaosie.