29. Zbyt dużo myśli.

73 7 2
                                    

Następnego dnia wstałam około dwunastej. Czułam jakbym miała ogromnego kaca, chociaż byłam prawie pewna, że zanim zasnęłam alkohol zdążył już całkowicie wyparować z mojego organizmu. Dlatego podejrzewałam, że za moim złym samopoczuciem stała ilość łez, które wczoraj wylałam.

Poszłam wziąć szybki prysznic, który finalnie trwał trzydzieści minut. Później ubrałam się w dresy, lekko wilgotne włosy zostawiłam rozpuszczone, a na twarz nałożyłam krem nawilżający. Ogarnęłam trochę w pokoju, a gdy zaczęło burczeć mi w brzuchu postanowiłam zejść w końcu na dół.

Starałam się jak mogłam, żeby uniknąć konfrontacji z rodziną. Chociaż mama niczego jak na razie nie podejrzewała, bo już dawno byłaby u mnie, żądając wyjaśnień. Był jeszcze David, który jako jedyny wiedział, że coś się wydarzyło i nie byłam dumna, że przeze mnie musiał ukrywać przed moją rodzicielką prawdę.

Już w salonie natknęłam się na Olivera, który bawił się samochodzikami. Gdy mnie zobaczył szeroko się uśmiechnął, machając ręką. Odwzajemniłam gest, po czym weszłam do kuchni, gdzie mama przygotowywała obiad.

— Hej — momentalnie wzrok kobiety wylądował na mnie. — Myślałam, że będziesz nocować u Sary.

No i się zaczęło. Wczoraj naprawdę długo układałam w głowie odpowiedzi na pytania, które mogła mi zadać. Oczywiście o tym zapomniałam przez co musiałam teraz improwizować.

— Samuel odwoził nas po imprezie do domu. — To kłamstwo było tak dobre, że aż nie dowierzałam, że na coś takiego wpadłam. — Przyszłam tylko zrobić sobie herbatę. Nie będę ci przeszkadzać.

— Nie powiesz nic więcej? — Brwi mamy ułożyły się w prostą linię, gdy zmarszczyła czoło. — Jak było?

Niepotrzebnie w ogóle szłam do tej cholernej kuchni. Wolałabym już chyba umrzeć z głodu niż odpowiadać na jej pytania.

Może zaczęła coś podejrzewać? Dostrzegła zawahanie w moich oczach, słyszała drżenie mojego głosu. Przy Marii Evans zawsze byłam jak otwarta księga czy tego chciałam, czy nie.

— Było fajnie. — Miałam idealną okazję, aby powiedzieć mamie prawdę, ale wolałam kłamać. — Dużo tańczyliśmy, gadaliśmy i śmialiśmy się.

To akurat było pół kłamstwo, ponieważ zanim rozmawiałam z Conorem i Jasonem było wręcz idealnie. Później wszystko się posypało, ale nie chciałam o tym teraz myśleć.

— A wy jak się bawiliście? — Postanowiłam odsunąć temat od siebie i skupić go na rodzicielce. Widziałam jak jej oczy rozbłysły na moje słowa.

Cieszyłam się, że spędziła miło czas. Mama rzadko miała możliwość wyjść z domu, wyluzować i zwyczajnie dobrze się bawić. Albo pracowała, albo była w domu, sprzątała lub zajmowała się Oliverem.

— Nie pamiętam kiedy ostatnio tak dobrze się bawiłam. — Postawiła garnek na gazówce, a następnie wrzuciła do niego warzywa. — Wszystko u ciebie dobrze?

Przyglądała mi się podejrzliwie. Przy mamie musiałam uważać na każdy ruch, sposób w jaki się uśmiechałam oraz słowa jakich używałam. Maria Evans widziała więcej, ale i rozumiała więcej.

— Tak. Poszłam późno spać i teraz jestem wrakiem człowieka. — Westchnęłam, siląc się na uśmiech.

Podeszłam do szafki i wyciągnęłam z niej kubek. Następnie włączyłam czajnik, a gdy woda się zagotowała, zalałam nią naczynie. Odwróciłam się za siebie, natrafiając na spojrzenie kobiety. Dobrze, że nie trzymałam kubka w ręce, bo pewnie jego kawałki leżałyby właśnie na ziemi.

lost soulsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz