Jadłyśmy z Sarą kupione w automacie chipsy i kierowałyśmy się w stronę wyjścia ze szkoły. Zawsze uważałam, że przesadą było gdy ludzie z góry zakładali, że poniedziałek będzie do dupy. Później poszłam do ostatniej klasy liceum i zaczęłam się z tym utożsamiać. Także mieliśmy poniedziałek, był do dupy, a mnie nawet nie pocieszał fakt, że skończyłam już lekcje.
— Wszystko już nam zaplanowałam. — Powiedziała uradowana Sara, poprawiając swoje blond włosy, które leciały jej na twarz. — Śpię w piątek u ciebie, w sobotę idziemy na festyn, a później wracamy do ciebie. — Wyrecytowała niczym wiersz, którego kazano nauczyć się jej na pamięć.
— Idealnie, aż ciężko się do czegoś przyczepić. — Rzuciłam sarkastycznie, chowając do szafki, przy której się zatrzymaliśmy, zbędne książki.
Postanowiłyśmy wybrać się do kina, bo obie miałyśmy dzisiaj nie najlepszy humor. Leciał jakiś ckliwy romans, więc stwierdziłyśmy, że pojedziemy chociaż nie był to gatunek, za którym jakoś szczególnie szalałyśmy. Czego się nie robiło dla nachosów i dużej coli.
— Mówię wam, ona jest zdrowo pojebana! — Usłyszałam donośny, kpiący głos i automatycznie spojrzałam w tamtym kierunku.
Trzech chłopaków szło tym samym korytarzem co my. Cała trójka należała do drużyny futbolowej, a wiedziałam to, dlatego że po pierwsze mieli stroje klubowe, po drugie widziałam ich nieraz z Samuelem, a po trzecie jeden z nich to Conor.
— Łazi za mną cały czas, każę jej spierdalać, później przychodzi ubrana jak gwiazda porno, pieprzymy się i tak w kółko. — Wykrzywiłam usta w obrzydzeniu na słowa jednego z nich. Świat niby szedł do przodu, ale za to ludzie się cofali.
— Z tobą też musi być coś nie tak skoro ciśniesz bekę z dziewczyny, która się w tobie zakochała. — Przeniosłam wzrok z chłopaków, którzy nas mijali, na Sarę, która postanowiła zareagować.
Cholernie płytkie zachowanie i tak bardzo w stylu chłopaków z naszego liceum. Nie oczekiwałam od nich nie wiadomo czego. Wielu z nich charakteryzowało się naprawdę niskim poziomem inteligencji. Ale nie mogłam słuchać tego jak bezczelni i dyskryminujący byli.
— Kozaczysz tak, bo dajesz dupy Tylerowi czy od zawsze byłaś taka wyszczekana? — My dwie przeciwko im trzem na pustym, szkolnym korytarzu. Idealnie.
— Ooo... trzymaj mnie, bo mu zaraz przyjebię! — Sara podniosła głos i rzeczywiście musiałam zagrodzić jej drogę, bo ruszyła w stronę potężnego bruneta.
Najchętniej też bym mu przywaliła, ale bałam się trochę jego reakcji. Skoro nie przeszkadzało mu mówić takie rzeczy to jaką mogłam mieć pewność, że nie podniesie na nas ręki?
— Ogarnij się. — Spojrzałam na przyjaciółkę, próbując przekazać jej w ten sposób, że wpakujemy się tylko w kłopoty.
— Posłuchaj przyjaciółki. — Z ich trójki odzywał się tylko on. Kim on niby był? Przedstawicielem szkolnego patriarchatu? — Ona wie kiedy należy się zamknąć. — Zaśmiałam się sarkastycznie, spoglądając na tego idiotę.
— Nie, ja wiem do jakiego poziomu się nie zniżać. — Posłałam mu przesłodzony uśmiech. — Może gdybyś miał w głowie mózg zamiast piłki do być zrozumiał. — Zmrużył oczy, a z jego twarzy zniknął uśmiech, który został zastąpiony złością.
Zacisnął mocno zęby. Jego szczęka drgała nerwowo. Był zły. Nie, był wkurwiony. A ja zamiast się go bać czułam tylko satysfakcję. Zazwyczaj nie wychylałam się przed szereg, ale w tamtym momencie nie mogłam milczeć. Milczenie było tożsame ze zgodą.
— Stary, ale cię laska pojechała! — Jego kolega, idiota, włączył się do rozmowy. Był dużo niższy, nie tak przypakowany. Natomiast jego dziecięca twarz sprawiała, że nie pasował do ludzi, którymi się otaczał.
CZYTASZ
lost souls
Novela JuvenilByliśmy tylko zagubionymi duszami, które próbowały odnaleźć się w otaczającym ich chaosie.