— Jesteś najgorszym tancerzem jakiego znam! — Machałam rękami, trzymając w dłoniach urządzenie, które wyłapywało moje ruchy dzięki którym liczone były punkty. Zaśmiałam się, gdy zobaczyłam jak Samuel próbował odwzorować ruchy wyświetlające się na dużym ekranie telewizora.
— Wciąż lepszym od ciebie. — Odpowiedział na moją kąśliwą uwagę. Byłam już cholernie zmęczona, a do końca tej rundy pozostało jeszcze trochę figur, które musieliśmy wykonać. — Tak się składa, że prowadzę pięcioma punktami.
Piątkowy wieczór spędzaliśmy z Samem na grze w „Just dance", oglądaniu filmów i obżeraniu się. Miała być z nami jeszcze Sara, ale jej mama dowiedziała się o jej kiepskich ocenach i dała jej szlaban na wszystko poza nauką.
Gdyby moja zobaczyła jak ja sobie radziłam to pewnie już dawno wydziedziczyłaby mnie. No dobra, może trochę przesadzałam. Było fatalnie, ale nie aż tak. Poza tym obiecałam sobie wziąć się za naukę, więc to już był jakiś krok w przód.
— Bo mam ograniczone pole manewru przez cholerne zakwasy. — Tłumaczyłam się, oddychając z ulgą, gdy na ekranie pokazał się koniec pojedynku, który nieznacznie wygrał Samuel.
Nachyliłam się, aby położyć dłonie na nogi i wziąć kilka wdechów, aby unormować oddech. Czy można było umrzeć z wysiłku fizycznego? Jeśli tak to prawdopodobnie był mój koniec.
— Od czego niby? — Sam parsknął śmiechem. — Leżenia cały dzień na kanapie czy może przeglądania Instagrama? — Zaczęłam udawać, że go naśladowałam, ruszając ustami i robiąc dziwne miny.
Dlaczego nikt nie wierzył w to, że mogłam robić też coś pożytecznego? Tak się składało, że oprócz leżenia w łóżku, narzekania na życie i ciągłego jedzenia potrafiłam też robić coś godnego uwagi. Ostatnio na przykład pomagałam Oliverowi zrobić makietę miasta do przedszkola, a wczoraj pomogłam mamie posprzątać w kuchni.
Robiłam dużo, ale akurat wtedy nie było nikogo kto mógłby to zobaczyć. Mama patrzyła tylko wtedy gdy akurat oglądałam telewizję lub spałam. To tak samo jak w szkole nauczycielka zwracała na mnie uwagę akurat jak rozmawiałam. Nawet w takich momentach życie było niesprawiedliwe.
Usiadłam na kanapie, opierając plecy o miękki materac. Zaraz obok pojawił się Samuel, który napił się wody ze szklanki, która stała na stoliku. Ekran jego telefonu rozbłysł, a ja instynktownie na niego spojrzałam. Zauważyłam na nim zdjęcie, na którym poza Samem był też Conor, Tyler i ich kolega z drużyny.
Cała czwórka się uśmiechała, a zdjęcie było prawdopodobnie zrobione na jakiejś imprezie, bo Tyler i Conor trzymali w rękach czerwone, plastikowe kubeczki, a z tyłu było widać jakichś ludzi.
— Wszystko okej? — Uniosłam wzrok na przyjaciela, który dziwnie mi się przyglądał. Nie było okej i uświadomiło mnie w tym to głupie zdjęcie.
— Chujowo, ale stabilnie. — Odpowiedziałam od niechcenia. Byłam mistrzynią w udzielaniu niejasnych odpowiedzi.
Dobrze wychodziło mi również okłamywanie znajomych, ukrywanie swoich emocji i udawanie, że było wszystko w porządku, gdy w rzeczywistości sypało mi się życie.
— Co jest? — Patrzył na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami, które swoją intensywnością mogłyby wywiercić mi dziurę w czaszce.
— Chodzi o Conora i Jasona. — Obserwowałam jego reakcję na to co powiedziałam. Próbowałam odnaleźć w jego spojrzeniu coś co by mnie upewniło, że o niczym nie wiedział, że chociaż on mnie nie okłamywał.
— Nie rozumiem. — Naprawdę zdawał się być zmieszany. Jak daleko to wszystko zaszło, że przestałam ufać swojemu przyjacielowi?
Sam gdyby dowiedział się o czym myślałam to zapewne poczułby się urażony. Zresztą, każdy na jego miejscu zrobiłby to samo. Teraz czułam pieprzone wyrzuty sumienia zamiast skupić się na tym, aby poznać prawdę.
CZYTASZ
lost souls
Dla nastolatkówByliśmy tylko zagubionymi duszami, które próbowały odnaleźć się w otaczającym ich chaosie.