23

136 3 13
                                    

P.o.v Karolina

Ka-Harley a nie mogę być bohaterką?
Spytałam uważnie patrząc na jej reakcję.

Harley- Raczej twój chłopak by się skapnoł, że to ty. Tym bardziej, że do tej pory naprawdę nią byłaś.
Zaśmiała się bawiąc swoimi włosami. Ma rację chyba nie mam innego wyjścia chce mieć na nich oko. Nie pozwolę by ktoś ich skrzywdził.

Ka-Zgoda.
Powiedziałam pewna siebie.

Harley-Ale co?

Ka-Zgadzam się zostanę złoczyńcą tak jak ty.
Zaczęła się cieszyć i wzięła mnie za rękę prowadząc do samochodu.

Ka-Myślałam, że idziemy już do twojego domu.

Harley-Bo wsumie miałyśmy iść ale...

Ka-Ale co?
Przerwałam jej zaciekawiona.

Harley-No musimy cię zmienić. Zaczynając od wyglądu i ciuchów. Jedziemy do najbliższego sklepu.

Ka-Raczej o tej porze każdy sklep będzie zamknięty.
Powiedziałam lekko podirytowana.

Harley-Pierwsza cenna rada. Gdy sklepy są zamknięte zwyczajnie obrabój je.

Ka-Co oszalałaś?! Nie będę nikogo okradać! Ja nawet nie potrafię się gniewać długo!
Podkreśliłam ostatnie zdanie jeszcze głośniej. Wywróciła tylko oczami i wciągnęła mnie do auta.

W sklepie:

Ka-Nadal w to nie wierzę, że się włamałyśmy.

Harley-To uwierz kochana.

Ka-Aż dziwię się czemu policja się nie zjawiła?

Harley-Zwyczajnie w świecie mają na to wyjebane a zresztą tu jest tyle zła, że mają ważniejsze sprawy do załatwienia niż jakieś włamanie.
Zaśmiała się jak jakaś wariatka a przepraszam zapomniałam, że nią jest.

Ka-No okej to co mam założyć?
Spytałam nie pewnie.

Harley-Tu jest tyle piękności, że wypełnimy całe auto torbami a w domu zobaczymy w czym będziesz najlepiej wyglądać.
Z zaciekawieniem patrzyłam jak Harley pakuje w torby te wszystkie drogie ciuchy, na które mnie nigdy by nie było stać. To jest tak chore, że moje życie się aż tak zmieniło.

Harley-Już możemy iść weź te dziesięć toreb a ja wezmę drugie dziesięć.

Ka-Kurwa Harley po co tyle?! Ten biedny człowiek, który jest właścicielem tego sklepu dostanie zawału!

Harley-Nie dostanie. Ten kociak zapewnie i tak jest jakiś podejrzany. Tak jak prawie każdy w Gotham.

Nic już nie mówiąc skierowałam się do samochodu ze wszystkimi wypchanymi torbami.

Ka-Mam nadzieję, że dziś nie będę musiała tego przymierzać.
Powiedziałam gdy już jechałyśmy do domu Harley.

Harley-Jutro się tym zajmiemy a dziś musimy się wyspać w końcu jest już druga godzina.

Ka-To świetnie bo padam z nóg.

Mieszkanie Harley było małe. Nie było tam za bardzo porządku. Ale wydaję mi się, że raczej bym mogła się przyzwyczaić. Nagle usłyszałam jak coś się porusza.

Ka-Harley ktoś tu chyba jest.
Powiedziałam wystraszona szeptem do Harley.

Harley-No Oczywiście, że jest mój Bruce.

Nagle z innego pomieszczenia wyszła hiena.

Ka-Trzymasz hienę w domu?! Ona mnie nie zje?

Harley- Spokojnie mój kochany Bruce lubi moich przyjaciół no może jedynie trochę nie lubił Pączusia.
Okej ona jest naprawdę trochę chora. Będę musiała się przyzwyczaić do jej życia.

Mała-Jason Todd. (Zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz