13

193 5 7
                                    


Następny dzień:

Rano bardzo nie chciało mi się wstawać więc obudził mnie Jay.

J-Karolina wstawaj!

Ka- Skarbie jeszcze trochę.
Powiedziałam zaspana.

J-Nie mamy czasu czy ty zawsze jak musi być coś ważnego musisz dłużej spać.

Ka-Nie prawda jak mieliśmy występy to wcześniej wstawałam.

J-Ta po za tymi wyjątkami. 
Powiedział przewracając oczami.

Ka- No proszę cię połóż się ze a nie mnie Budzisz.

J-Nie skarbie.
Dał mi buziaka w usta po czym wstał i mnie podniósł.

Ka- O nie połóż mnie spowrotem!

J- Nie wstajemy.

Ka-No dobra to mnie postaw.
W pewnym momencie myslam, że mnie żuci na podłogę i strasznie się w niego wtuliłam i z moich oczu poleciały pojedyńcze łzy.

Ka-Proszę nie!
Krzyknęłam załamana.

J-Hej co się stało?
Nic nie mówiłam przypomniała mi się moja przeszłość.

J- Ja pierdole mała co się stało przepraszam nie chciałem!
Jason postawił mnie na ziemię i mocno przytulił.

Ka- Matka.
Wysedziłam przez łzy.

J- Co z nią?

Ka-Po tym jak ojciec odszedł to mnie biła czasami. Ale pewnego dnia z pracy przyszła tak bardzo wnerwiona a mi się nie chciało sprzątać w pokoju więc powiedziałam, że mi się nie chce to mnie popchnęła tak, że z impetem runelam na ziemię do dziś mam Blizne na plecach. Nigdy tego nie zapomnę jeszcze nigdy jej nie widziałam aż tak złej.
Z moich oczu zaczynały skapywać łzy jedna po drugiej.

J-Hej, hej już dobrze jestem przy tobie ciiiii... Będzie dobrze.

P.o.v Jason
Wkurwiłem się tak, że coś we mnie buzowało ale jej tego nie dałem zauważyć.Nie łatwo mi jest gdy widzę ją w takim stanie. Ale zawsze staram się ją pocieszyć chociaż wiadomo jaki jestem.

J-Lepiej już.
Zapytałem po chwili gdy odemnie się odczepiła.

Ka-Tak dziękuję.

J-To co idziemy rozwalić tę budę.
Zaśmiałem się.

Ka-Tak.
Powiedziała trochę nie pewnie.

J-To chodźmy na dół coś zjeść na szybko.

Ka-Czekaj przecież się nie przebrałam.

J-A no tak.

Karolcia ubrała dziś lekko przewiewną sukienkę w kwiaty. Włosy rozpuściła i tylko założyła do tego wianek na głowę. Wyglądała prześliczne.

J-Pięknie wyglądasz.

Ka-Dziękuję skarbie.
Lekko się zarumieniła na co się uśmiechnąłem i założyłem jeden kosmyk jej włosów za ucho.

J- To co możemy już iść?
Spytałem.

Ka-Tak oczywiście.
Powiedziała pewnie i wzięła mnie za rękę kierując się w stronę kuchni. Gdy weszliśmy do kuchni to wszyscy już byli.

K- Witajcie dzieciaki.

J-Hej Kory.

Ka- Witajcie.

D-Gotowi na kolejny dzień w szkole?

J- Jak Nigdy.
Odpowiedziałem uśmiechnięty na co Karolina lekko mnie szturchneła w rękę bym nie powiedział czasem za dużo.

D-Co ty raptem taki zadowolony raczej zawsze odwrotnie wręcz reagujesz.

J-Tak ale dziś się dobrze wyspałem i nic nie jest w stanie zepsuć mi tego. Skłamałem zresztą w tym jestem bardzo dobry.

Ka- Co na śniadanie.
Spytała mała.

K-Gofry.

J-No i zajebiście.

K-Dobra dzieciaki jedźcie a ja was zaraz zawiozę.

Skipe time w szkole:
P.o.v Karolina

G-To co podpalamy to szkołę czy coś innego?

Ka- Tak tylko nie pomyślałam ile Dick będzie musiał zapłacić za szkody?

J- Może nie będzie tak źle.
Pocałował mnie Jay.

R-Kory by się nam przydała.

Ka-Tak Rachel ale Dick by ją chyba zakopał żywcem.  Dobra dajcie mi tą zapalniczkę jak coś to mi się najbardziej oberwie i wsumie słusznie.
Odpaliłam zapalniczkę i poczułam ogromną radość. Zostaliśmy chwilę by się upewnić, że wszystko jest odpowiednio zrobione by nas wywalić z tej budy. Powoli zaczęły dzwonić alarmy przeciwpożarowe więc krzyknęłam.

Ka-No to teraz zwiewamy kochani.
I wszyscy uciekliśmy na wagary.

G-Dobra ale to było zajebiste!

J- Wyjątkowo masz rację Gar.

R-Dobra spokojnie chłopaki. Może idziemy na miasto wrócimy wieczorem.

J-Mi się podoba.

Ka-Mi też odpowiedziałam.
Cały dzień bawiliśmy się świetnie.

Ka- Do was też Dick dzwonił?

J-Z 20 razy.
Uśmiechnął się Jay.

R/G-Do nas też.

Ja-To będziemy mieli niezły ochrzan.

J-Nie przejmuj się najwyżej skończy się na kłótni.

Ka-No nie wiem, ale teraz nie chce se tym głowę zawracać.
Właśnie kończyliśmy jeść pizzę.

R-To co teraz robimy?
Spytała Rachel patrząc na naszą trójkę.

G- Może chodźmy do kina. Zaproponował Gar.

Ka-No dobra a na co?
Zapytałam ale czułam, że Jason ma jakiś niecny pomysł bo się uśmiechnął zadziornie.

J-Wiem na co.

Ka-Tak to powiedz na co?
Oparłam się o jego ramię i popatrzyłam prosto w jego piękne oczka, w których można było zauważyć iskierki radości.

J-Na 365 dni.
Powiedział dumnie.

G- U mi się podoba.

Ka-Serio Gar a myślałam, że jesteś spokojny.

G-Mów co chcesz ale każdy chyba może obejrzeć sobie porno co nie?

Ka- No nie wiem bym się trochę posprzeczała a ty co o tym sądzisz Rach?

R-Mi to obojętne.

Ka-No dobra to idziemy.

J- No i zajebiście ale pierw może chodźmy do klubu obok bo wiecie i tak film zaczyna się o 23.

Ka-Dobry pomysł.
Jay wziął mnie za rękę tak jak Gar Rachel i poszliśmy we czwórkę na imprezę.

836 słów co myślicie o tym rozdziale? Dajcie znać w komentarzach.

Mała-Jason Todd. (Zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz