20

135 3 3
                                    

P.o.v Karolina

W trakcie gdy rozmawiałam z ojcem Jay poszedł na trening a po tej dziwnej i krótkiej rozmowie zaczęłam rozmyślać i doszłam do okropnego wniosku. Joker nie da mi spokoju nie teraz gdy wie kto jest dla mnie najważniejszy. Wsumie nie wie, że Jay jest Robinem. Nawet Harley o tym nie wie. Ale to nie ma teraz znaczenia nawet Jay nie da rady z Jokerem. Nasz król Gotham nie jest głupi. Może jest psychopatą ale na litość boską nie głupi!
Na sto procent będzie próbował zrobić coś Jayowi byle bym ja sprowadziła tu ojca. Mój ojciec również nie jest głupi i nie da się złapać Jokerowi. W końcu tyle lat dla niego pracował.
Zaczynałam coraz bardziej się bać o moich bliskich i coraz bardziej wariować. Z moich oczu niewiadomo czemu zaczęły spływać pojedyńcze łzy. Czy ja naprawdę jestem tak wrażliwa. Z moich wariujących już rozmyśleń wyrwała mnie Kory wchodząc do pokoju.

P.o.v Kory

Karolina nie przyszła na trening więc Dick poprosił mnie żebym ją zawołała. Skierowałam się do jej pokoju po czym chwyciłam za klamkę.

K-Młoda chodź na trening.
Powiedziałam uchylając drzwi lecz gdy weszłam do środka zauważyłam, że Karolina płacze.

K-Hej co się stało?
Spytałam zmartwiona ale zarazem zdezorientowana.

Ka-Nic.
Powiedziała wycierając łzy.

K-Hej przecież widzę, że coś jest jednak nie tak.

Ka-Poprostu... głowa mnie boli.
Wiedziałam, że kłamie.

K-Wiem, że kłamiesz. Nie zamierzam na ciebie naciskać jak coś to wiesz, że zawsze możesz mi powiedzieć co jest nie tak. Zawsze postaram ci pomóc jak tylko będę mogła.
Powiedziałam czule głaszcząc jej ramię. Przyzwyczaiłam się do tej młodej jest naprawdę miła i sympatyczna. Wogle całą ich czwórkę traktuje jak własne dzieci.

Ka-Tak wiem dziękuję Kory ale narazie muszę sama wszystko sobie poukładać. A i czy byś mogła nikomu nie mówić, że płakałam?
Spytała z błaganiem w oczach.

K-Oczywiście. Gdy już się ogarniesz przyjdź na trening a narazie powiem, że się myjesz dobrze?

Ka-Tak i naprawdę dziękuję.

K-Nie ma za co.
Wyszłam z pokoju kierując się spowrotem na salę treningowo.

P.o.v Karolina

W tym momencie odetchnęłam z ulgą. Kory wyszła nie pytając o szczegóły i jestem jej za to naprawdę wdzięczna. Z jednej strony chciałbym jej wszystko powiedzieć ale z drugiej strony coś mi mówi, że to by nie był dobry pomysł. Najlepiej będzie jeśli z Harley o tym pogadam. Co prawda to była Jokera ale chyba ufam jej. Jest szaloną wariatką ale była kiedyś psychiatro więc zna się na rzeczy.

Dobra Karolina weź się w garść i idź na ten trening wszyscy na ciebie czekają.

P.o.v Rachel

Kory poszła do Karoliny a gdy przyszła powiedziała, że się myję. Dziwnie bo w jej głosie wyczuwałam nutkę kłamstwa.

G-Skup się na treningu skarbie.

Kurde nawet nie zauważyłam, że Gar mnie powalił na ziemię.

R-Tak, tak zamyśliłam się.

G-Wszystko dobrze?
Zapytał z troską w oczach.

R-Tak to znaczy mam wrażenie, że Kory nie mówi nam prawdy.

G-W związku z czym?

R-Z Karoliną.

G-No wsumie dziwnie mówiła ale wydaje mi się, że przesadzamy trochę.

R-Obyś miał rację.

G-Chyba mam skoro Karolina przyszła.

Spojrzałam w kierunku Karoliny. Założyła na siebie swoją zbroję a włosy związała metalową gumką w koka. Wyglądała jak zawsze pięknie. Była uśmiechnięta ale mam wrażenie, że to sztuczny uśmiech.

P.o.v Jason

J-Jak rozmowa z ojcem.

Ka-Odziwo dobrze.

J-Mam wrażenie, że sztuczny jest twój uśmiech czy coś się stało mała?

Ka-Przesadzasz poprostu nie mogę się doczekać aż skopię ci tyłek.

J- Jesteś pewna, że mi dasz radę jestem wciąż od ciebie lepszy.
Powiedziałem z dumą w głosie.

Ka-Te wciąż może się szybko zmienić. Uważaj bo kiedyś potnę ci to pelerynę.

J-Już się boję kochanie.
Zaśmiałem się

Ka-Nie mów tyle tylko zaczynajmy.

J-No dobrze tylko pamiętaj to nie ja się spóźniłem.
Zauważyłem jak na moje słowa moja mała wywraca słodko oczami.
Zaczęliśmy walczyć. Walczyliśmy jak zawsze długo ale wygrałem dwa do jednego. Zdziwiłem się gdy raz mnie zdekoncentrowała naprawdę. Coraz częściej moja kochana mnie zadziwia.

P.o.v Karolina

Ka-Dick mogę dziś wieczorem do klubu?
Spytałam wyczerpana treningami.

D-Sama?
Zapytał patrząc na mnie.

Ka-Nie z koleżanką.

D-Jaką?

Ka- A czy to ważne?
Spytałam przewracając oczami.

J-Akurat tak też chce wiedzieć z kim idziesz i czy napewno będziesz bezpieczna.

Ka-Nie bójcie się akurat ta koleżanka potrafi nieźle przywalić a jeśli trzeba to i rozjebać kilka osób.

J-O nie wiem kogo masz na myśli.

Ka-Naprawdę?

J-Tak.

D-To powiedz.

J-Harley Quinn mam rację.
Spojrzał na mnie lekko morderczym wzrokiem.

D-Naprawdę on mówi prawdę z nią chcesz iść?!
Podniósł trochę głos.

Ka-No wiesz możliwe, że tak ale ona naprawdę jest super i jestem z nią bezpieczna.
Powiedziałam mając nadzieję, że ich przekonam.

G-No ja nie wiem czy z nią będziesz bezpieczna to była Jokera i w dodatku ma od groma wrogów.
Powiedział ze spokojem Gar. Czy on zawsze stara się być tak spokojny? Jak on to wogle robi?

Ka-No i co z tego?

D-No i co z tego!Ona jest niebezpieczna!

Ka-Przypominam, że jestem pełnoletnia i umiem o siebie zadbać więc skończyłam z wami rozmawiać.
Wróciłam do pokoju zrezygnowana szukać jakiejś super sukienki do klubu. Wzięłam też swoją zbroję wrazie czego. Zostawię ją u Harley w aucie tam będzie bezpieczna.

885 słów. Ostatnio pisałam, że zbliżamy się do końca ale z racji, że jedna osoba nie chce bym jeszcze kończyła tej historii. Więc będzie Jeszcze kilka rozdziałów bo mam już nawet pomysł jak trochę przysłużyć historię i mam nadzieję, że wam się on spodoba.


Mała-Jason Todd. (Zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz