Łapcie rozdział dzień wcześniej :) UJEK DŻEJK wykonuje ważną misję xD
Jake
- Ziemia do Jake'a! – Matt pomachał dłonią przed moją twarzą. – Co się z tobą dzieje, braciszku? – Na jego twarzy odmalowała się troska.
Często tak patrzył, co wielokrotnie doprowadzało mnie do szału. Po części rozumiałem, dlaczego się w ten sposób zachowywał; w końcu po powrocie z tury nie byłem przykładnym braciszkiem, a Matt i tak nie pozwolił mi się stoczyć. Gdyby nie on, nie wiem, czy nie zdobyłbym się na odwagę i ze sobą nie skończył.
- Nic – odparłem swobodnie, klepiąc go po ręce w uspokajającym geście. – Matt, nie kłamię. Nic złego się nie dzieje.
- To dlaczego przez prawie pięć minut gapiłeś się przez okno i nie reagowałeś na otoczenie? – Mój klon nie odpuszczał, musiał wiedzieć wszystko.
Ach, ta jego detektywistyczna natura. Wziąłem głęboki oddech.
- Po prostu się zamyśliłem. Proszę, nie patrz na mnie tak, jakbym za chwilę zamierzał wyciągnąć spod poduszki butelkę whiskey i uchlać się do nieprzytomności! – parsknąłem, choć wiele razy sobie obiecywałem, że nie dam się sprowokować.
- Nic takiego nie powiedziałem. – Brat usiadł na wprost mnie, udając niewiniątko. – Zapytałem tylko, co się stało – westchnął przeciągle.
- Wszystko w porządku. Słowo. Po prostu ostatnio spotkałem dawną znajomą, wypiliśmy kawę i przespacerowaliśmy się – wyznałem zgodnie z prawdą.
Jak znałem Matta, wierciłby mi dziurę w brzuchu tak długo, aż nie wytrzymałbym psychicznie i przyznał się jak na spowiedzi, o co chodziło.
- Spotykasz się z kimś? – Matt wyprostował się gwałtownie, przypatrując mi z wyraźnym zainteresowaniem. – Kim ona jest? Jak to dawna znajoma? – Jego ciekawość czasami doprowadzała mnie do szału.
Spojrzałem spode łba, ale nie zrobiło to na nim żadnego wrażenia.
- Matt, uspokój się, do cholery! – syknąłem. – To naprawdę tylko znajoma, nikt więcej. Nie bawię się w...
- Przecież niczego ci nie sugerowałem – odparł ze swoim działającym na nerwy uśmieszkiem. – Po prostu się cieszę, że czasami wychodzisz do ludzi. Ale powiedz, kim ona jest? – Nie odpuszczał.
Miałem ochotę mu sypnąć, aż spadłby na plecy razem z fotelem.
- Poznałem Mackenzie, kiedy robiłem badania przed ostatnim wyjazdem do Afganistanu – wyjaśniłem, dając za wygraną. Matt byłby gotów zamknąć mnie w piwnicy, byleby tylko poznać prawdę o Rudzielcu. – Ostatnio się przypadkowo spotkaliśmy: to ona wjechała we mnie na tym parkingu.
- Jakie to słodkie – cmoknął teatralnie Matt, aż zmroziłem go wzrokiem.
Wtedy zrozumiałem, do czego dążył. Kiedy zaczynał spotykać się z Isabel, zachowywałem się tak samo, jak on obecnie. Parsknąłem śmiechem, na co mój rozmówca uniósł brwi. Zapewne doszedł do wniosku, że już do końca postradałem zmysły. Wiele by się nie mylił.
- Wiesz, że obaj mamy nie po kolei w głowie? – spytałem.
- Rozumiem, że to pytanie retoryczne? – Matt roześmiał się w najlepsze, dołączając do mnie.
Kochałem tego dupka, chociaż bywał cholernie irytujący. No cóż... Byłem dokładnie taki sam. Ale zawsze mogliśmy na siebie liczyć.
- Z czego się tak śmiejecie? – Usłyszeliśmy w progu Isabel, która właśnie wróciła do domu. Obejrzałem się przez ramię, przyglądając wchodzącej do salonu blondynce. Roztaczała blask i wyglądała jeszcze piękniej niż zawsze, o czym raz ośmieliłem się nadmienić przy bracie. Prawie straciłem wtedy uzębienie. Posłałem przyszłej bratowej promienny uśmiech, a ona odpowiedziała mi tym samym. – Jake, zostaniesz na obiad? – spytała, przysiadając obok Matta i pozwalając mu objąć się ramieniem.
CZYTASZ
(Nie)planowana misja (BRACIA RUSSO #2) -ZAKOŃCZONA
RomanceJake Russo jest zawodowym żołnierzem, który bierze udział w misjach w Afganistanie. O ile jego podejście do wykonywanych zadań można określić poważnym, o tyle związków i kobiet tak nie traktuje. Mackenzie Harper jest laborantką w jednym ze szpitali...