Rozdział 9

2.7K 271 41
                                    

Łapcie taki malutki deser :)


Mackenzie

Obudziłam się, gdy na zewnątrz jaśniało. Powieki nadal mi ciążyły i na powrót chciałam je przymknąć, ale wtedy się zorientowałam, że przecież nie znajdowałam się u siebie. Gorąco oblało moje zmaltretowane po całonocnych zmaganiach ciało. Wytatuowane, umięśnione ramię oplatało moją kibić, a ja westchnęłam cichutko, gdy Jake poruszył się za mną, mrucząc coś przez sen.

Zacisnęłam zęby, żeby z moich ust nie wydostał się najmniejszy jęk. Musiałam wstać, nie budząc Russo i ewakuować się z jego mieszkania. Nie, nie żałowałam tego, co zaszło między nami. Bo jak można było pluć sobie w brodę z powodu tak gorącej nocy i przyjemności, którą się odczuwało przy każdym zbliżeniu?

Jake okazał się fantastycznym kochankiem. Wiedział, co robił. Nie umiałam logicznie myśleć, kiedy się we mnie znajdował. Pragnęłam, żeby to się nigdy nie kończyło. Niestety, finalnie padliśmy wyczerpani. A gdy nastał ranek, poczułam, że muszę wracać do siebie. Co prawda, mogłabym jeszcze chwilę pospać, ale wolałam zaoszczędzić nam niezręcznych chwil. To był tylko seks, którego – co prawda – oboje pragnęliśmy, ale to i tak nie zmieniało faktu, że połączyła nas żądza. Nic więcej. Nie miałam zamiaru pozwolić, żeby przekształciła się w coś więcej. A do tego prowadziły wspólne poranki i tego typu rzeczy.

Ostrożnie odciągnęłam rękę Jake'a na bok, zerknęłam przez ramię, czy się nie obudził i widząc, że nadal spał jak zabity, po cichu wstałam. Rozejrzałam się po sypialni w poszukiwaniu swoich rzeczy. Sukienka leżała przewieszona niedbale przez oparcie fotela, stanik wylądował na podłodze pod oknem, a buty obok łóżka. Zmarszczyłam brwi, szukając wzrokiem majtek i dopiero po chwili sobie przypomniałam, co się z nimi stało. Jake rozdarł je, więc zostałam bez dolnej części bielizny. Trudno, jakoś musiałam to znieść.

Ubrałam się sprawnie i ostatni raz spojrzałam w stronę łóżka. Z żalem opuszczałam miejsce u boku Russo, ale w obecnej sytuacji to było najrozsądniejsze wyjście. Na palcach, z butami w dłoni, skierowałam się do wyjścia. Zlokalizowałam torebkę i wymknęłam się z mieszkania. Dopiero na korytarzu włożyłam szpilki. Szybki rzut oka na twarz w lusterku, które znalazłam w malutkiej kieszonce, pomógł mi stwierdzić, że mogłam się pokazać światu. Musiałam zadzwonić po taksówkę i dotrzeć do siebie.

Godzinę później zasiadłam w salonie z kubkiem gorącej kawy. Odświeżona po prysznicu, czułam się o niebo lepiej. Do wyjścia do pracy pozostały dwie godziny, dlatego zyskałam dla siebie chwilę, aby pomyśleć nad wczorajszym wieczorem.

Cholera, było naprawdę nieźle. Co ja mówiłam? Było cudownie. Nie spodziewałam się takiego ognia między nami. Jake nie zachowywał się jak czuły i delikatny kochanek, który pytał, czy może się mocniej wbić. On po prostu to robił, sprawiając mi niewiarygodną przyjemność. Po tym, jak wziął mnie przy drzwiach, to samo powtórzył w sypialni. Dał się poznać jako nieokiełznany, dziki i fascynujący mężczyzna. Zostawił na moim ciele kilka siniaków, ale nie dbałam o nie. Stanowiły żywy dowód na to, że raz na jakiś czas warto było poddać się chwili. Uśmiechnęłam się pod nosem i ten uśmiech towarzyszył mi w drodze do pracy.

(Nie)planowana misja (BRACIA RUSSO #2) -ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz