Jake
Spoglądałem na zegarek, którego wskazówki poruszały się w ślimaczym tempie. Dochodziła szósta po południu, a wciąż nie otrzymałem żadnej wiadomości od Mackenzie. O dwunastej napisała, że wkrótce wyjedzie z farmy i od tamtej pory panowała cisza. Gdy tylko o niej myślałem, zaczynałem robić się twardy. W zasadzie byłem twardy niemal przez całe popołudnie.
Nie wiedziałem, dlaczego tak intensywnie reagowałam na tę konkretną kobietę, ale nie próbowałem tego analizować. Po prostu dobrze się z nią bawiłem i z tego, co zrozumiałem, Mackenzie równie dobrze bawiła się ze mną. Postanowiłem korzystać, dopóki oboje pragnęliśmy tego samego. Gdy przyjdzie czas, rozstaniemy się jak dwoje cywilizowanych ludzi, którzy przeżyli ze sobą całkiem fajną przygodę.
Mackenzie zmieniła się przez ostatnie dwa lata. Jej podejście do krótkich romansów uległo całkowitej przemianie. Nie wnikałem dlaczego – niespecjalnie mnie to interesowało. Gdyby zechciała czegoś więcej, musiałbym odmówić. Na szczęście nawet się nie zająknęła na ten temat; łączył nas czysty seks i nic więcej. Nie zamierzałem znów się angażować. Uczucia osłabiały człowieka, komplikowały relację. Nie mogłem, po raz kolejny, pozwolić sobie na słabość.
Ciszę przerwał dźwięk SMS-a. Dziesięć minut później pędziłem, niczym na złamanie karku, w kierunku mieszkania kochanki. Niedawno wróciła, a ja potrafiłem myśleć tylko o tym, jak bardzo chciałem się z nią kochać. Wczorajszy wieczór okazał się niezwykle ekscytujący. Ledwo przekroczyłem próg, a zostałem zaciągnięty do sypialni. Mackenzie była równie podniecona, co ja. Pchnęła mnie na łóżko i dosiadła niczym narowistego konia. Pozwalałem jej na wszystko, a gdy nadziała się na pulsującego członka, chwyciłem ją za biodra, trzymając w twardym uścisku. Pierwszy orgazm nadszedł bardzo szybko.
Z łóżka wymsknąłem się nad ranem, gdy dziewczyna była pogrążona w głębokim śnie. Tym razem się nie obudziła. Przyglądałem się jej przez kilka minut, aż w końcu wyszedłem i wróciłem do siebie. Nie kładłem się, bo za trzy godziny musiałem stawić się na szkoleniu. Nie zostawiłem Mackenzie żadnej wiadomości. Doszedłem do wniosku, że zaczekam, czy sama się odezwie. Odezwała, dwa dni później. Tym razem to ona mnie odwiedziła.
Od tego spotkania minęły cztery dni. Wymienialiśmy się jedynie krótkimi SMS-ami. Właśnie wróciłem od Matta – gdyż pilnowałem Maze, ponieważ Isabel umówiła się na wizytę u lekarza, a braciszek prowadził ważną sprawę – kiedy naszła mnie myśl, że fajnie byłoby znów zobaczyć Rudzielca. Czasami się zastanawiałem, czy moglibyśmy gdzieś razem wyskoczyć, ale póki co niczego nie proponowałem, podobnie jak Mackenzie. Wybrałem jej numer i czekałem, aż odbierze. Nie chciałem siedzieć w czterech ścianach, dlatego wyszedłem na ulicę i postanowiłem się przejść.
- Cześć – odezwała się, a jej głos spowodował, że włoski na karku stanęły dęba. Czasami mi się wydawało, że zbyt intensywnie odbierałem jej bliskość. – Coś się stało? – zabrzmiała na zakłopotaną, jakbym zadzwonił nie w porę.
Zaintrygowało mnie to.
- Napiłabyś się mrożonej kawy? – zapytałem pod wpływem impulsu. – Właśnie wyszedłem na spacer i proponuję ci swoje towarzystwo.
- Teraz?
- Tak. Coś nie tak, ślicznotko?
Celowo obniżyłem głos, wiedząc, jak w ten sposób na nią działałem.
- Nie, wszystko w porządku – chrząknęła. – Jeśli masz ochotę, to przyłącz się do mnie. Właśnie siedzę w kawiarni „Andrix Cafe" – mruknęła. – Wpadnij.
- Postaram się dotrzeć jak najszybciej.
Nie zamierzałem wracać po samochód, dlatego złapałem taksówkę. Minęło prawie czterdzieści minut, zanim dotarłem pod lokal. Kochałem życie w Miami, ale jak w każdym dużym mieście, korki były jego zmorą. Upał sączył się z nieba, a ja marzyłem o tym, żeby zaspokoić pragnienie jakimś zimnym napojem, może nawet piwem.
CZYTASZ
(Nie)planowana misja (BRACIA RUSSO #2) -ZAKOŃCZONA
RomanceJake Russo jest zawodowym żołnierzem, który bierze udział w misjach w Afganistanie. O ile jego podejście do wykonywanych zadań można określić poważnym, o tyle związków i kobiet tak nie traktuje. Mackenzie Harper jest laborantką w jednym ze szpitali...