Jake
Spojrzałem na Mackenzie, która poprawiała na sobie ubranie po spontanicznym seksie na terenie strzelnicy. Gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały, na jej twarzy zagościł uśmiech pełen satysfakcji. Kusicielka jedna!
- Nie masz dość? – zapytała bezczelnie, mrugając do mnie okiem.
- Na kolejny raz musisz zasłużyć – rzuciłem prowokacyjnie. – Znajdziesz w sobie siłę, żeby utrzymać pistolet? – zmieniłem temat, spoglądając na leżącą na blacie broń.
- Raczej nie, dłonie mi drżą – wyjaśniła, wlepiając wzrok w podłogę, jakby się tego wstydziła.
Moje ego wyskoczyło do góry – przecież to ja doprowadziłem ją do tego stanu.
- Nic się nie stało. Potrenujemy innym razem. – Podszedłem do niej i chwyciłem za podbródek, aby spojrzała mi w oczy. – W takim razie wychodzimy.
Dziewczyna skinęła potakująco głową. Liczyłem, że zaprosi mnie do siebie na noc – jeszcze nie chciałem się z nią rozstawać. Było mi z nią dobrze, a nawet lepiej. Zdawałem sobie sprawę, że kiedyś nasza przygoda się skończy, ale póki trwała – zamierzałem korzystać. I najwyraźniej nie czułem się osamotniony w tej potrzebie, bo dzisiaj Mackenzie dosłownie się na mnie rzuciła. Ta kobieta miała w sobie pełno energii, niesamowity temperament i okazała się fantastyczna w łóżku. Nie widziałem żadnego sensu, żeby udawać, że na mnie nie działała. Przyszło mi na myśl, że może po wszystkim udałoby się nam zostać przyjaciółmi – aczkolwiek wolałem niczego nie planować. Życie już raz dobitnie mi pokazało, co sądziło o moich zamiarach. Więcej nie chciałem kusić losu.
- O czym tak intensywnie myślisz? – Mackenzie opuszkami palców dotknęła mojego ramienia, więc odruchowo na nią spojrzałem.
- O niczym szczególnym – gładko skłamałem, wsuwając kluczyk do stacyjki w samochodzie, gdy zostawiliśmy strzelnicę za sobą. – Jeśli chodzi o wyjazd do twojej babci... – podjąłem temat, przypomniawszy sobie rozmowę z jej bratem.
- Co z nim?
- Nie chciałbym, żebyś poczuła się niezręcznie. Nie zamierzam się nigdzie wpraszać. – Zerknąłem na nią przelotnie. – To twoja babcia, a przecież nas nic nie łączy.
- Boisz się, że weźmie nas za parę, Jake? – Ton, którego użyła Mackenzie, przykuł moją uwagę. – Jesteś zabawny. – Nagle wybuchnęła śmiechem, co mnie totalnie zaskoczyło.
- Nie przeszkadza ci to? – Nie wiedziałem, co powinienem o tym myśleć.
- A tobie przeszkadza? Nie widzę problemu, żebyś nie mógł pojechać ze mną na farmę – mówiła – przecież nikt nie musi wiedzieć, kim dla siebie jesteśmy. Nie uważasz?
Czułem jej wzrok prześlizgujący się po mojej twarzy.
- Po prostu nie chciałem, żebyś poczuła się przymuszona albo skrępowana – wytłumaczyłem.
Nie powiem, kusiło mnie, żeby poznać rodzinę Mackenzie i zobaczyć, gdzie wcześniej mieszkała. Ale to była tylko czysta ciekawość, nic więcej. Przecież nie planowałem jej się przy wszystkich oświadczyć.
- Nie będę. A skoro mówimy o wyjeździe do Lithii – Rudzielec na chwilę zawiesił głos – czy odpowiada ci przyszły weekend?
- Nie mam żadnych planów, więc tak – odparłem, uśmiechając się z zakłopotaniem.
- Świetnie. Później poinformuję cię o szczegółach.
Wkrótce dojechaliśmy pod jej mieszkanie. Mackenzie pozwoliła odprowadzić się pod same drzwi, a ja wykorzystałem swój czar osobisty, aby wejść do środka. Zostawiłem ją dopiero nad ranem.
CZYTASZ
(Nie)planowana misja (BRACIA RUSSO #2) -ZAKOŃCZONA
RomanceJake Russo jest zawodowym żołnierzem, który bierze udział w misjach w Afganistanie. O ile jego podejście do wykonywanych zadań można określić poważnym, o tyle związków i kobiet tak nie traktuje. Mackenzie Harper jest laborantką w jednym ze szpitali...