Rozdział X

4.5K 184 32
                                    

Leżałam, nie chcąc otwierać oczu. Znowu musiałam zasnąć i mimo tego snu, nadal byłam zmęczona. Wystarczyła chwila, a znowu mogłam po prostu spać.

Tak minęły ostatnie dni. Wstawałam jedynie do łazienki i żeby coś zjeść, co i tak słabo pamiętałam.

Czułam się zupełnie bez sił, jakbym wszystkie wykorzystała już w minionych godzinach. I prawdopodobnie właśnie tak było. Ilekroć powracała do mnie myśl o tym co się wydarzyło, ból straty atakował z niewyobrażalną siłą chwytając i nie mając zamiaru wypuścić.

Musisz o siebie dbać. Dalej żyć. Obiecasz mi to?

Wiedział, że tego nie przeżyje. Czuł to od początku.

Tyle czasu. Jak mogłam pomyśleć, że po prostu odszedł? Co ze mnie była za przyjaciółka? Gdy po tygodniu nie mogłam się z nim skontaktować ja... po prostu zrezygnowałam. Tłumaczyłam sobie, że przecież nie mogę go ciągle ograniczać. Że przecież też ma swoje życie.

To ja go zostawiłam. Nie on mnie.

Dlaczego nie wydawał się zły? Powinien być na mnie wściekły. Powinien tu być i wyrzucić z siebie całą złość na mnie.

Musisz o siebie dbać. Dalej żyć.

Obiecałam, a on wiedział, że tej obietnicy nie zignoruję. Bo złożyłam ją jemu.

Dlaczego, gdy cię odnalazłam, znowu musiałeś odejść, Isaac?

Tak się nie robi.

Przełknęłam ślinę, oddychając przez nos.

Otworzyłam trochę oczy, nie ruszając się, jednak mimo to bardzo dobrze widziałam dwie sylwetki. Dave’a tuż obok i Sama trochę dalej na sofie. Obaj spali, chociaż miałam wrażenie, że są wyczuleni na każdy ruch czy dźwięk.

Pilnują mnie.

Ale kiedy tak spali, wyglądali zupełnie niewinnie. Jakby wcale nie należeli do świata, który widziałam, który wcześniej znałam tylko z filmów i opowieści. Pokazywali mi swoją drugą stronę. Tą, gdzie byli bezbronni.

Nie tylko ja odkrywałam przed nimi swoje słabości. Oni też to robili.

Dlaczego postanowili mi wtedy pomóc? Dlaczego nie zrobili wtedy tego co musieli i mnie nie wypuścili? Lub... zabili. Nie mieli żadnych powodów, by mi pomagać, by robić coś ponad sytuację, przez którą się u nich znalazła.

Co, gdybyśmy spotkali się w innych okolicznościach?

Zatrzymałam wzrok na Samuelu. Jest psychiatrą. Czy od początku mnie analizował? Byłam na terapii nie mając nawet o tym pojęcia?

Sama prosiłam go o pomoc.

I zrobił to. Pomógł mi bardziej niż mógł sobie to wyobrazić. Nawet jeżeli robił to celowo, mówił to, co w głębi siebie chciałam usłyszeć. To, czego potrzebowałam.

A Dave... Dave dał mi o wiele więcej niż kiedykolwiek pragnęłam.

Ufałam mu, ale dlaczego tak trudno było mi uwierzyć w prawdziwość tego? Tego, że ktoś naprawdę mógłby mnie szczerze pokochać?

I dlaczego tak trudno było mi przyznać przed samą sobą, że też się zakochałam? Jakby przyznanie tego miało wszystko zrujnować.

Bo wszyscy, których kochałam odeszli.

Zacisnęłam dłonie, szybko odganiając łzy.

Jeszcze raz na nich spojrzałam. Obudzą się, kiedy wstanę?

Ruszyłam się, od razu krzywiąc i ledwo powstrzymując swój głos, gdy tym razem to nie ból psychiczny uderzył mnie z całej siły. Bolał mnie każdy najmniejszy fragment. Leki przeciwbólowe musiały już przestać działać, albo dopiero przestawały i mogło być jeszcze gorzej.

Sandersowie | TOM 1 cz. IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz