Rozdział XXVI

3.6K 201 67
                                    

Za każdym razem, gdy natrafiałam wzrokiem na Samuela, miałam wrażenie, że wiedział dosłownie wszystko. Ale czy nie tak robią w filmach – a może też i w rzeczywistości – przy przesłuchaniach? Mówią, że znają całą prawdę, mają dowody na każdą możliwą rzecz, a tak naprawdę byli w czarnej dupie, dopóki ktoś nie sypnie. Sam był psychiatrą, w dodatku Sandersem. Zapewne miał już opracowane techniki wydobywania informacji. Sprawiał wrażenie, że zna prawdę, czekając jak się wygadam.

Tylko na mnie coś takiego nie działało. Zachowywałam się normalnie. Jakby nic się nie stało. W każdym razie, dopóki nie przypominałam sobie widoku Dave’a, gdy robił ze mną to wszystko. Wtedy robiłam taktyczny odwrót. Tym razem schowałam twarz za butelką soku, który teraz powoli piłam.

– Do czego byłeś potrzebny Austinowi? – zagaił Dave.

Samuel założył nogę na nogę.

– Nie wiem – odparł. – Nie pojechałem jednak.

Przełknęłam picie szybciej niż zamierzałam, a kilka kropel polało mi się po brodzie. Odwróciłam się, próbując to powycierać.

– Austin zmienił zdanie?

– Właściwie byłem już w samochodzie, ale postanowiłem zadzwonić do Kevina. Właśnie tam podjeżdżał. Powiedział, że się tym zajmie.

Jak miło z jego strony.

Dave jedynie skinął głową, jakby ta informacja nie zrobiła na nim żadnego wrażenia. Kiedy tego chciał, naprawdę potrafił ukrywać wszelkie reakcje i nie było możliwości, aby odczytać te prawdziwe.

Ja takiej wprawy nie miałam.

– Miałem zamiar ci powiedzieć, ale przeszło mi przez myśl, że możecie być zajęci, więc nie chciałem przeszkadzać. I coś mi się wydaje, że wcale się nie myliłem.

Teraz się już z tym nawet nie krył. Czy ten człowiek wie o wszystkim, co się dzieje?

– Gdybym wiedział, że i tak byłeś w domu, bylibyśmy zajęci na dłużej – mruknął Dave.

Samuel się zaśmiał.

– Następnym razem oszczędź mi niepotrzebnego wychodzenia z domu.

Na twarzy Sandersa pojawił się uśmiech, gdy brał z miski kilka cukierków.

– Przemyślę to – stwierdził.

Przewróciłam na nich oczami i odłożyłam butelkę. Będę musiała się chyba przyzwyczaić do takiej otwartości. Nie była u nich niczym nadzwyczajnym.

Dave podszedł do mnie, z radosnym spojrzeniem oddając połowę ze słodkości, które zabrał. Następnie znowu zerknął na przyjaciela.

– May wie o kamerze – poinformował.

No tak, zdecydowanie byłam świadoma jej obecności w swoim pokoju.

Samuel przez chwilę na mnie patrzył, jakby próbował odgadnąć moje zdanie na ten temat.

– Chcesz byśmy ją stamtąd zabrali? – spytał w końcu.

Ucieszyłam się w duchu, bo jak zawsze pytał mnie o zdanie. Nawet gdy będą uważać inaczej, wiedziałam, że zrobią tak, jak sama zdecyduję lub Sam zaproponuje jakiś kompromis. Taki był, a przynajmniej w stosunku do mnie. Zawsze starał się znaleźć najlepsze rozwiązanie.

Czy chciałam, żeby kamera zniknęła? Czy tak, czy nie, za bardzo się bałam, by powiedzieć im, by to zrobili. Nie zawsze będą przy mnie, a w tym czasie mogło się wydarzyć niemal wszystko. Nie byłam już tak naiwna, by wierzyć, że potrafię poradzić sobie bez ich pomocy. Nie musiałam tego przecież robić. Wciąż bałam się Evana. Tego co może wymyślić tym razem.

Sandersowie | TOM 1 cz. IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz