Rozdział XXIV

3.6K 205 34
                                    

Siedziałam z boku razem z Carlem, od kilku minut z pełną uwagą przysłuchując się poważnej rozmowie, z której mogłam się naprawdę wiele nauczyć. Między innymi, jak mafia pozyskuje informacje, i jak odbywa się ich przekazywanie, a że telefon był ustawiony na tryb głośnomówiący, mogłam też poznać dokładną treść.

W pomieszczeniu byli już wszyscy bracia. Odłożyli swoje zajęcia na bok i skupili uwagę na rozmowie. Dave siedział na sofie, pochylony do przodu w stronę smartfona. Miał lekko rozstawione nogi, a dłonie mocno złączone. Nawet z daleka widziałam, jak przymknął oczy i wziął w tym czasie powolny oddech, a kiedy skończył, odezwał się:

– Dziękuję...

I tylko tyle zdążył powiedzieć, bo starsza kobieta raczej nie miała zamiaru kończyć.

– Jej pies ciągle załatwia mi się na trawniku! – kontynuowała. – Powinieneś coś z tym zrobić. Tyle życia już przez to straciłam – westchnęła. – Ta kobieta w ogóle nie chce mnie słuchać.

Dave odszedł od telefonu, odchylając głowę do tyłu. W tym momencie nawet Jay się uśmiechał.

– Policja też nic z tym nie robi. Co za państwo...

– Zobaczę co...

– A właśnie, prawie bym zapomniała. Wasz ojciec jest w mieście. Ponoć musiał coś samemu sprawdzić. Niestety nic więcej nie przeciekło.

Zmarszczyłam brwi. Skąd niby miała te informacje? Pies sąsiadki raczej jej tego nie wyszczekał.

– Już u nas był...

– Ale wracając...

Tym razem usta Dave’a poruszyły się bezgłośnie i raczej nie były to żadne miłe słowa. Spojrzał na Samuela, w ten sam bezgłośny sposób prosząc go o pomoc. Jak się mogłam spodziewać, nie zostawił przyjaciela w potrzebie.

– Glorio, z tej strony Samuel – powiedział, przerywając jej monolog. Kobieta zamilkła, jakby wybił ją tym z jakiegoś rytmu. – Przepraszam, ale Dave ma duże problemy żołądkowe i chyba nie będzie mógł już podejść do telefonu.

Starałam się powstrzymać przed roześmianiem, podczas gdy Carl ledwo przełknął napój, który miał już w ustach.

– Trzeba było to od razu powiedzieć! – wyrzuciła, szczerze zmartwiona. – Biedne dziecko. Nawet w takim stanie ze mną rozmawiał. Proszę, zaopiekuj się nim.

– Tak zrobię – obiecał. – Miłej nocy, Glorio.

Gdy odpowiedziała, lekarz się rozłączył, z uśmiechem patrząc na wyświetlacz.

– Tylko pięćdziesiąt minut – zauważył, oddając telefon Carlowi. – Chyba nie jesteś dzisiaj w formie.

– Nie mogłeś czegoś innego wymyślić? – mruknął.

– Nie wiem, czy byłbyś zadowolony z tych innych pomysłów, które miałem w głowie.

Prychnęłam, bo znając Samuela, te problemy żołądkowe naprawdę musiały nie być takie złe.

Dave jedynie przewrócił oczami, zajmując miejsce obok mnie i obejmując ramieniem. Oparłam się o niego, co, sądząc po jego uśmiechu, najwyraźniej mu się spodobało.

– Jay, postaraj się jakoś delikatnie wyjaśnić sprawę z tą sąsiadką – poprosił brata.

– Jasne – odparł z lekkim śmiechem. – Tak przy okazji, co robimy z Beirgiem? Jego żona zaczyna już wariować, że są zamknięci. Nie znosi tego dobrze.

– Handlarz nie żyje, więc teoretycznie są już bezpieczni – stwierdził Carl. – Mogą wrócić do siebie, a na wszelki wypadek niech ktoś od nas przez jakiś czas ich jeszcze pilnuje.

Sandersowie | TOM 1 cz. IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz