Stałem oddalony od budynku, który mógł okazać się istotnym znaleziskiem Nathana i Victora. Tylko to nie na nim najbardziej skupiałem wzrok.
Nie było od niej żadnej nowej wiadomości, chociaż napisałem.
Wahałem się, by zostawić ją samą w pokoju, kiedy byłem obok, a teraz, gdy jestem ponad godzinę drogi od niej, zaczynam wariować.
Dlaczego nie odpisujesz, May?
Czułem się z tym źle, że u niej nadal była kamera, o której nie miała pojęcia, ale tak było bezpieczniej. Już kilka razy się przydała. Wiedziałem, że młody ma na nią ciągle oko, a Carl i Isa w razie potrzeby zareagują, jednak co, jeśli coś się wydarzy, a mnie tam nie będzie?
Pierwszą wiadomość wysłałem jej będąc jeszcze w domu. Napisałem w niej, że przez kilka godzin mnie i Sama nie będzie w domu. Nie chciałem wdawać się w szczegóły. Leżała wtedy na podłodze, ale kiedy usłyszała dźwięk telefonu, wstała i wyciągnęła go z szafki, szybko odpisując.
Czy pozwolenie na to, żeby była teraz sama, było dobrym pomysłem? Ktoś ciągle powinien przy niej być.
Odpisz, May.
- Ona nie odpisuje - powiedziałem do Sama.
- Też bym ci nie odpisywał, gdybyś mi zawracał dupę tymi samymi wiadomościami.
- Nie są takie same - warknąłem.
No dobra, może są podobne, ale nie wysyłam ich dużo. To dopiero ósma.
Oparł się o samochód.
- Z niektórymi rzeczami musi poradzić sobie sama, Dave. Nie możemy w to ingerować. Potrzebuje czasu. Jest w stanie z tego wyjść, o ile zrozumie, że to co się wydarzyło nie jest jej winą i nie będzie się bała wpuścić do swojego życia nowych osób. W tym nie mogę jej bardziej pomóc.
- A co z poprzednimi problemami? Wciąż ma koszmary. Nie chciałeś mi wcześniej powiedzieć o czym z nią rozmawiałeś.
- Bo nie jestem pewny, czy chce byś o tym wiedział.
Odchyliłem głowę.
- Na pewno nie będzie miała nic przeciwko, gdy mi powiesz.
Jego kącik ust drgnął.
- Poczekasz, aż się upewnię.
Nie było sensu nalegać. Nigdy nie zdradzi czegoś co było przeznaczone tylko dla niego. Nawet jeżeli byłaby to jakaś głupota.
- A co możesz mi powiedzieć?
- Że chętniej o tym rozmawia, a to jakiś sukces. I chyba dotarłem do tego, co się przyczyniło do tych snów.
Spojrzałem na niego, przeklinając go w duchu. No wiadomo, że mi teraz nie powie.
- Uda ci się jej z tym pomóc?
- Tak myślę. Już od początku wiedziałem, że jest silna psychicznie. Gdyby działała w tej branży i byśmy się niefortunnie spotkali, miałbym z nią kłopoty.
Skrzywiłem się.
- Z pewnością ucieszyłaby się z takiego komplementu.
Ponownie spojrzałem na godzinę wysłania wiadomości, a później na obecną, by zobaczyć ile minęło. Zmrużyłem oczy, patrząc jeszcze raz. Nie odpisywała trzy minuty? Zepsuło się?
- Którą masz godzinę?
Wyciągnął telefon, sprawdzając.
- Dwudziesta trzy.