Mruknęłam zadowolona, kiedy obudziły mnie delikatne muśnięcia ciepłych ust na policzku, które później zaczęły powolnie schodzić na szyję. Przekręciłam się na plecy, nieznacznie krzywiąc, gdy zabolało to mocniej, niż byłam na to przygotowana. Otworzyłam trochę oczy. Dave opierał się na rękach, z szerokim uśmiechem błądząc wzrokiem po mojej twarzy.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry - odpowiedziałam, również mu się przyglądając. Szybko zauważyłam, że był już ubrany. I po prysznicu. Zdecydowanie użył mojego szamponu, a zmierzwione włosy, aż prosiły by ich dotknąć. Wyglądał na wypoczętego. Przygryzłam dolną wargę. - Czym zasłużyłam na taką dobrą pobudkę?
- Uznałem, że jaki poranek, taki cały dzień.
Spojrzałam na zegar, znowu powracając do niego wzrokiem.
- Jest trzynasta - zauważyłam.
- Obudziłbym cię wcześniej, ale nie potrafiłem oderwać od ciebie wzroku - stwierdził, bawiąc się moimi włosami. - Zresztą, jak mogłem to zrobić, kiedy z takim uwielbieniem przytulałaś do siebie moją rękę?
Przymrużyłam oczy. Więc to nie była kołdra.
- Zbyt bardzo mi się podobało, więc wybaczysz mi, że się nie śpieszyłem - dodał zadowolony.
Przewróciłam oczami, mimo to uśmiechając się razem z nim.
Zwinnie zszedł z łóżka, bosymi stopami stając na dywanie. Podciągnęłam się do pozycji siedzącej, tym razem krzywiąc nieco bardziej. Dave poprawił mi poduszkę szybciej, niż zdążyłam zrobić to sama.
- Samuel powiedział, że tabletki przeciwbólowe powinny zdać egzamin.
Spojrzałam na dwie małe tabletki, które mi podał. Nie lubiłam leków, a ostatnio chyba miałam ich więcej w organizmie, niż uzbierałoby się tego z całego poprzedniego roku. Nie zamierzałam ich jednak odrzucać. Aż tak szalona jeszcze nie byłam.
Połknęłam po jednej, każdą popijając. Wszystko to pod czujnym okiem Dave'a. Bardzo czujnym. Jednak to, że na mnie patrzył, wcale mi nie przeszkadzało, bo sposób w jaki to robił, sprawiał, że czułam się jak najpiękniejsza kobieta na świecie. Nie wyglądał nawet, jakby miał przeszkadzać mu fakt, że byłam cała poobijana oraz że dopiero wstałam. Chociaż sama nie miałam wątpliwości, że było to zabójcze połączenie.
- Wolisz najpierw kanapki czy jogurt?
- A jaki smak? - zapytałam ciekawa, ożywiając się.
Przekręcił go, sprawdzając.
- Brzoskwiniowy.
- Więc jogurt - odparłam szczęśliwie, zabierając się do jedzenia od razu, kiedy dostałam go w swoje ręce.
- Dopiszę go do listy zakupów. - Zaśmiał się, widząc, jak szybko go pochłaniałam.
Pokiwałam głową, zadowolona z tego pomysłu.
Zerknęłam na drzwi, gdy ktoś zapukał. Dave jedynie na mnie spojrzał, nawet nie otwierając ust, by zaprosić gościa do środka. No tak, w końcu to był mój pokój.
Ucieszyłam się, gdy zobaczyłam, że do środka wchodzi Carl. Jak zawsze dało się wyczuć jego pogodne nastawienie.
- Cześć, młoda - przywitał się, podchodząc bliżej, by przybić żółwika.
Nie miałam pojęcia, od kiedy tak robiliśmy, ale lubiłam to i za każdym razem wyciągałam rękę, widząc, że również to robi.
Zaśmiałam się cicho, kiedy usłyszałam warknięcie Dave'a, gdy Carl zaczął czochrać moje włosy. Chłopak nie za bardzo się tym przejął.