Dwa tygodnie później
Musnęłam palcami wygrawerowane na ciemnym kamieniu imię i nazwisko, delikatnie się uśmiechając, gdyż wiedziałam, że tego właśnie by chciał. Bym jak najczęściej się uśmiechała.
- Gdybym zaczęła płakać, nawiedzałbyś mnie w snach, prawda? - Zaśmiałam się cicho, ściskając kamyk spoczywający na mojej piersi. - Wszystko wreszcie zaczęło się układać - wyznałam szeptem. - Szkoda, że nie możesz być tu razem ze mną. Poznać ich wszystkich. Na pewno byś się z nimi dogadał. Naprawdę się cieszę, że ich spotkałam. Przy nich nie czuję się... obco, jakbym nigdzie nie pasowała. No i... - zaczęłam, odwracając się i spoglądając na postać w oddali, opierającą się o drzewo z założonymi na piersi rękoma. - Jestem zakochana. Szalenie zakochana.
Dave, jakby wyczuł, że właśnie o nim mówię, skierował swój wzrok na mnie. Jego niebieskie oczy, pełne szczerości i pożądania, jak zawsze wywołały we mnie przyjemny dreszcz.
Odepchnął się, idąc w moją stronę. Wiatr rozrzucił jego włosy w różne kierunki.
- On jest dla mnie wszystkim, Isaac - powiedziałam ledwo słyszalnie, kiedy Dave był już bliżej. - Wszystkim.
Podniosłam się, poprawiając swój długi, ciemnozielony sweter.
Dłoń Dave'a odnalazła moją, splatając nasze palce. Ciepło jego skóry od razu przeszło na mnie.
- Wszystko w porządku, skarbie?
Spojrzałam na grób przyjaciela, a następnie na trzy obok niego. Na groby osób, które zawsze pragnęły bym była szczęśliwa.
Zrobiłam to mamo, tato, Phil, Isaac. Odnalazłam swoje szczęście.
Uśmiechnęłam się.
- Tak - odpowiedziałam. - Dziękuję, że przyszedłeś tu ze mną. Cieszę się, że przynajmniej tak mogłam cię im przedstawić.
Jego usta musnęły moją skroń, składając delikatny pocałunek.
- A ja cieszę się, że zechciałaś to zrobić. To wiele dla mnie znaczy - przyznał. - Myślisz, że mnie polubili?
- Na pewno - odparłam rozbawiona. - Nie ma innej możliwości.
Jego dotyk zniknął.
- Miejmy nadzieję, że mnie teraz nie wyklną za to, co zrobię - powiedział poważnie.
- Za co? - zapytałam, odwracając się w jego stronę, ale tam, gdzie powinna być jego głowa, było powietrze. Opuściłam wzrok niżej, rozszerzając oczy. - Dave - szepnęłam, widząc, co robi.
Patrzyłam, jak wyciąga małe, czarne pudełeczko i otwiera je, nie odrywając wzroku od mojej twarzy.
Rozchyliłam usta, stojąc nieruchomo.
- Wiem, że nie jest to żadne romantyczne miejsce, jednak wiem też, jak ważna jest dla ciebie rodzina i przyjaciel oraz to, że na pewno chciałabyś, aby przy tym byli. Kocham cię, May. Tak samo będę kochał cię jutro, jak i za kilkadziesiąt lat. To się nie zmieni. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Zrobię każdą możliwą rzecz, by zapewnić ci bezpieczeństwo, byś nie musiała niczego się obawiać. Chcę żebyś wiedziała, że na wszystko mamy czas. Nie musimy z niczym się śpieszyć. Jeżeli czegoś nie jesteś pewna...
- Boże, Dave, zapytaj o to w końcu! - powiedziałam niecierpliwie, czując swoje walące serce.
W jego oczach zabłysnęły iskierki.
- Zostaniesz moją żoną, May?
- Tak, zostanę nią - odpowiedziałam w tej samej sekundzie, opadając na kolana, by go pocałować. - Ja również nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. To ty jesteś moim życiem, Dave.
Przycisnęłam głowę do jego klatki piersiowej. Wyciągnął pierścionek z pudełeczka i wsunął go na mój palec. Pasował idealnie.
- Jest piękny - przyznałam, wciąż mu się przyglądając. Nie miałam wątpliwości, że został wykonany z białego złota, a kamień na środku prawdopodobnie był diamentem. Jednak materiał nie miał żadnego znaczenia. Był piękny, bo podarowała mi go osoba, którą kocham całym sercem. Był piękny, bo symbolizował coś wyjątkowego.
Poczułam, jak obejmuje mnie mocniej, na co mu pozwoliłam. Następne słowa, które wyszły z jego ust, tym razem nie były skierowane do mnie.
- Obiecuję, że zaopiekuję się państwa córką. Zapewnię jej wszystko, czego będzie potrzebowała. Ochronię ją przed każdym niebezpieczeństwem i nigdy jej nie opuszczę. A przede wszystkim... Będę ją kochać całym sobą.
Zamknęłam na chwilę oczy, używając całej swojej siły, by powstrzymać napływające do nich łzy.
- Podlizujesz się - stwierdziłam i zauważyłam, jak na jego ustach pojawia się uśmiech, który tak bardzo lubiłam.
- Mówię tylko prawdę. - Podniósł się, ciągnąc mnie za sobą do góry. Położył dłoń u dołu moich pleców. - Mam dla ciebie jeszcze małą niespodziankę.
Uniosłam brwi, ale nim zdążyłam zapytać jaką, odwrócił mnie. Patrzyłam przed siebie, nie rozumiejąc o co mu chodzi. Ale nagle w moje oczy rzucił się znajomy kształt i kolor. Spojrzałam gwałtownie na Dave'a.
- To motocykl Isaaca - powiedziałam, na co pokiwał z zadowoleniem głową.
- Pomyślałem, że się ucieszysz, kiedy weźmiemy go do siebie.
Niewiele myśląc, chwyciłam go za rękę i zaczęłam biec do czarno-białego pojazdu. Gdy byłam już obok, ostrożnie przejechałam po nim palcami. Wiedziałam, że Isaac kochał ten motor. W końcu wydał na niego wszystkie swoje oszczędności.
Dave podał mi biały kask. Wzięłam go w dłonie, oglądając i delikatnie się uśmiechając. Isaac kupił go specjalnie dla mnie, bym mogła z nim bez problemu jeździć. O ile samemu zawsze lubił szaleć, to, gdy był ze mną, już wyjątkowo uważał.
- Przejedziemy się? - zapytał, wskazując na motocykl.
Zerknęłam w jego stronę, czując, jak moje serce zabiło o wiele mocniej.
- Z przyjemnością - odparłam, zakładając kask, widząc, jak on zakłada drugi - czarny. Usiadłam za nim i go objęłam. Byłam niemal pewna, że jego kąciki ust właśnie powędrowały ku górze.
- Podoba mi się ten środek transportu - powiedział zadowolony. Rozbawiona pokręciłam głową. - Trzymaj się mocno, skarbie.
Tak zrobiłam.
Jeszcze raz spojrzałam w miejsce, gdzie były pochowane osoby, które kochałam, i które na zawsze pozostaną w moim sercu i we wspomnieniach. Osoby, które pragnęły bym szła do przodu z uniesioną głową i ani razu we mnie nie zwątpiły.
Przywarłam bardziej do Dave'a, gdy ruszył.
Poradziłam sobie. Nie poddałam się, zyskując coś, co kiedyś było dla mnie nieosiągalne nawet w marzeniach.
Dziękuję.
Dziękuję wam za wszystko.
KONIEC
***
Ja również chciałabym podziękować. Dziękuję Wam za te wszystkie miesiące, które wspólnie spędziliśmy przy tej książce! <3
Jeszcze dzisiaj pojawi się rozdział informacyjny!