ROZDZIAŁ 18

605 34 20
                                    

E - Weź powtórz, bo chyba źle usłyszałam. - powiedziałam lekko się śmiejąc. Nie no, jest późno, znaczy wcześnie. O tej godzinie ja jeszcze nie myślę. Na pewno się przesłyszałam.

V - Jestem w ciąży. - powtórzyła tą samą frazę. O chuj... A jednak się nie przesłyszałam.

E - Jak to kurwa jesteś w ciąży? Z kim?

V - Z Joshem... - gdy usłyszałam imię chłopaka, aż wytrzeszczyłam oczy. No chyba kurwa nie.

E - Błagam powiedz, że znasz jeszcze innego Josha. - Richards i dziecko? No chyba nie. Przecież to do siebie nie pasuje, tak samo jak Bryce i dziecko lub kuchnia.

V - Nie... - aż parsknęłam śmiechem.

E - Richards jako ojciec. - powiedziałam lekko rozbawiona. - Nie no dziewczyno wjebałaś się w niezłe gówno.

V - Błagam cię, nie śmiej się, tylko mi jakoś pomóż. - odparła załamana. Jej głos się łamał i byłam prawie pewna, że w tym momencie płacze.

E - Jak ja ci mam niby pomóc o... - odsunęłam od ucha telefon i zlustrowałam wyświetlacz w poszukiwaniu godziny. Gdy już ją znalazłam i odczytałam, z powrotem przyłożyłam telefon do ucha. -...trzeciej w nocy. - gdy to powiedziałam nagle w mojej głowie pojawił się pewien obraz z przed chwili. A mianowicie mały napis tuż obok godziny. - Czekaj chwilę. - powiedziałam i znowu odsunęłam telefon od twarzy. Tym razem przyjrzałam się ekranowi bardziej i od razu ujrzałam to co na moich flashbackach. A była to data. I to nie byle jaka data, bo kurwa dzisiaj jest jebany pierwszy kwietnia. Nie no, po prostu ją zamorduje. - Słuchaj no kurwa! Nie ze mną takie gierki, okej? - momentalnie usłyszałam śmiech dziewczyny.

Ona sobie po prostu robiła ze mnie żarty. No kurwa zajebiście. A już w sumie miałam jakaś małą nadzieję, że zostanę ciocią.

V - Oj, no przepraszam. Musiałam to zrobić. Za bardzo mnie to kusiło.

E - Boże ja już sobie wyobraziłam państwo Richards z małym kaszojadem.

V - Vanessa Richards i Josh Richards. - powiedziała rozmarzona. - Cudownie to brzmi. Tylko szkoda, że to nigdy nie będzie prawdziwe.

E - Wiesz, jak dobrze go ostatnio zadowoliłaś, to kto wie? Może twoje marzenie się spełni. - zaśmiałam się.

V - A skąd ty niby wiesz, że my to w ogóle robiliśmy? - powiedziała niby pewnie, ale za dobrze ją znam by nie usłyszeć, że się lekko speszyła. Parsknęłam krótko.

E - Van... Wystarczy spojrzeć na Richardsa, a szczególnie na jego szyję i już widać, że się pieprzyliście, bo tylko ty jesteś taką pijawką. A do tego jakieś pięć minut temu próbowałaś mi wcisnąć, że jesteś z nim w ciąży... - nagle przerwał mi głos Jadena.

J - Boże jesteście obrzydliwe. Jak wy możecie o tym tak po prostu gadać? - popatrzyłam na niego jak na debila. Przepraszam bardzo, co?!

E - Ta, bo ty i chłopacy to niby święci jesteście, co? To wy gadacie non stop o tym kto, z kim i w jaki sposób się pierdoli i ja wam nie mówię, że to jest obrzydliwe, więc szata fak ap i daj mi rozmawiać, a jak ci coś przeszkadza, to kanapa na dole jest wolna. - powiedziałam ostrzej niż zamierzałam. Jaden patrzył na mnie z otwartymi ustami, niedowierzając. Nagle odsunął się ode mnie i położył się plecami do mnie, na samym skraju łóżka. Patrzyłam na to i przywaliłam sobie mentalnie z otwartej dłoni w czoło. Boże co ja narobiłam. - Jaden... - szepnęłam, kładąc dłoń na jego ramieniu. Chłopak od razu ją strącił. Kurwa nie dobrze.

V - Może ja zadzwonię później. - odparła lekko zmieszana.

E - To dobry pomysł. - powiedziałam i nie mówiąc już nic szybko się rozłączyłam. Odrzuciłam telefon gdzieś na łóżko i przysunęłam się bliżej Hosslera. Znowu położyłam dłoń na ramieniu chłopaka, z nadzieją, że tym razem jej nie strąci i tak też się stało. - Kochanie przepraszam. Nie chciałam na ciebie krzyczeć. - szepnęłam smutnym głosem. Nachyliłam się nad nim, po czym zaczęłam składać szybkie pocałunki na jego policzku i za każdym kolejnym cmoknięciem przesuwałam się coraz to bardziej w kierunku jego ust. Gdy już do nich dotarłam i gdy zaczęłam delikatnie muskać ich kącik moimi ustami, poczułam jak Jaden się uśmiecha. Odsunęłam się od niego na nieznaczną odległość i zaczęłam patrzeć na niego lekko z góry. Brunet przekręcił głowę w moją stronę, na co zrobiłam minę zbitego pieska. - Przepraszam...

I still love you // Jaden HosslerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz