ROZDZIAŁ 23

470 36 55
                                    

Minął miesiąc. Przez ten czas wydarzyło się dość dużo, a przynajmniej dla mnie. Chłopcy wrócili z Miami, a ja byłam u lekarza... I wiecie co? Naprawdę jestem w ciąży, mimo tego, że miałam ogromną nadzieję, że tak nie jest. No ale trudno. Stało się, co nie? Będę miała dziecko. Tylko najgorsze jest to, że nadal nie powiedziałam o tym Jadenowi. Nie wiem jak mam to zrobić, a szczególnie dlatego, że zaczął się mega dziwnie zachowywać. Raz jest dla mnie mega kochany, tak jak zawsze, a raz i to przez większość czasu trzyma mnie na dystans. Praktycznie w ogóle nie rozmawiamy, bo albo z kimś pisze, albo z kimś rozmawia przez telefon, a jak już zapytam komu poświęca więcej czasu niż swojej dziewczynie, to patrzy na mnie przez chwilę, po czym wychodzi z pokoju, bez słowa.

Ale chyba z tego wszystkiego najdziwniej i chyba najgorzej było wtedy:

Był sobotni wieczór. Właśnie wróciłam od ginekologa, z kolejnymi wynikami badań. Jak się okazało, jestem w ósmym tygodniu ciąży. Lekarka śmiała się ze mnie, że jak mogłam nie zauważyć wcześniej, że jestem w ciąży, bo przecież mój brzuch zdążył się już lekko zaokrąglić. Szczerze? Myślałam, że po prostu się spasłam od ciągłego jedzenia fastfoodów w zeszłym miesiącu. Jeszcze pani Miller wyśmiała mnie, ale oczywiście żartobliwie, gdy opowiedziałam jej o klątwie pregnancy roulette.

Gdy wróciłam do domu byłam gotowa mu o wszystkim powiedzieć. Lekarka powiedziała mi, że im wcześniej mu powiem tym lepiej dla mnie i dla niego. Oboje zdążymy do tego przywyknąć i pogodzić się z tym.

Zaczęłam szukać Jadena po całym domu. Jak się okazało był u nas w pokoju. Rozmawiał z kimś przez telefon, więc weszłam do pomieszczenia po cichu, by mu nie przeszkadzać. I to chyba był jeden z gorszych błędów w moim całym życiu. To co wtedy usłyszałam, zamurowało mnie. Nie wiedziałam, czy to jawa, czy po prostu zły sen...

J - No tak, tak. - powiedział, śmiejąc się. Chłopak siedział do mnie tyłem, więc nawet nie wiedział o tym, że tu jestem. - Masz nie mówić o tym Emilly, okej? - zażądał, po czym zrobił krótką przerwę. - No mam nadzieję. Kocham cię. - po tych słowach chłopak się rozłączył.

Przez chwilę stałam i patrzyłam się na jego plecy zastanawiając się czy to przypadkiem nie jest zły sen. Z letargu wyrwała mnie łza, która zaczęła spływać po moim policzku, po czym bezgłośnie upadła na podłogę. Po chwili odwróciłam się na pięcie i wyszłam z pokoju, ze zbierającymi się w moich oczach łzami. Od razu ruszyłam do pokoju Anthony'ego, bo wiedziałam, że znajdę tam moją przyjaciółkę. Gdy byłam już pod drzwiami, nie myśląc o tym co mogę tam zobaczyć, weszłam do środka. Para nawet nie usłyszała, że weszłam, bo byli tak bardzo zajęci sobą.

Gdy tak na nich patrzyłam, czułam się jeszcze gorzej. Byli tak cudowną parą. Nie kłócili się praktycznie w ogóle i robili dla siebie wszystko. Zazdrościłam im tego, bo mój związek z dnia na dzień sypie się coraz bardziej, a do tego chyba Jaden mnie zdradza.

Podeszłam do łóżka, na którym moja dwójka przyjaciół się obściskiwała i rzuciłam się na nie, wciskając twarz w poduszkę i szlochając w nią. Gdy Avani i Anthony mnie usłyszeli, momentalnie się od siebie oderwali i zapewne teraz patrzą się na mnie. Nagle na swoich plecach poczułam czyjąś dłoń, która zapewne należała do Gregg, bo była mała i delikatna.

Av - Co się stało kochana? - zapytała przejęta. Podniosłam twarz znad poduszki i spojrzałam na nią zapłakanymi oczami. Dziewczyna westchnęła i obróciła się do swojego chłopaka, który przyglądał się nam ze zdziwieniem. - Kochanie, możesz wyjść? Proszę... - powiedziała błagalnie, na co Ant jęknął niezadowolony, ale posłusznie pokierował się do wyjścia z pokoju.

An - Wrócimy do tego. - odparł, zapewne nawiązując do tego całego przedstawienia, które działo się jeszcze parę chwil temu. Po kilku sekundach chłopaka nie było już w pokoju. Avani położyła się koło mnie, po czym mnie przytuliła.

Av - Powiedziałaś mu i źle zareagował? - zapytała, na co pokręciłam głową. Jakby tak było to bym zrozumiała, a nie płakała. Teraz jest o wiele gorzej. - Powiedziałaś mu i dobrze zareagował? - znowu pokręciłam głową. - No to o co chodzi?

E - On mnie chyba zdradza. - na moje słowa dziewczyna wytrzeszczyła oczy.

Av - Że co robi?! - krzyknęła, przez co zapewne wszyscy w domu ją usłyszeli. - Ale jesteś pewna? Masz na to jakieś dowody czy coś? - odsunęłam się od niej i popatrzyłam na nią, podnosząc się do siadu. Pokiwałam powoli głową, na co dziewczyna popatrzyła na mnie ze współczuciem.

E - Od jakiegoś czasu między nami się w ogóle nie układa. - szepnęłam, a kolejne łzy wypłynęły z moich oczu. - Nie rozmawiamy ze sobą praktycznie wcale, a jak już to robimy, to zazwyczaj kończy się na tym, że on odchodzi i zostawia mnie z milionem pytań, na które nie umiem logicznie odpowiedzieć. - zrobiłam krótką przerwę, by się trochę uspokoić, ale nic to nie dało, więc kontynuowałam dalej. - Dzisiaj chciałam mu o wszystkim powiedzieć. Miałam już wszystko zaplanowane. Chciałam pójść do niego i powiedzieć "hej kochanie, zostaniesz ojcem.", ale jak weszłam do naszego pokoju, nie odezwałam się ani słowem, a moje serce rozpadło się na miliard kawałeczków. - Avani słuchała mnie uważnie i z każdym kolejnym słowem widziałam, że w jej oczach zbierają się łzy. - Rozmawiał przez telefon, ale nie wiem z kim. Powiedział, że ma niczego mi nie mówić, a na koniec było pierdolone "kocham cię", które zawsze mówił tylko i wyłącznie mnie. - na koniec już nie wytrzymałam. Rozkleiłam się już na dobre.

Nigdy nie czułam się tak źle, jak w tym momencie. Osoba, którą uważałam za tą jedyną, chyba wcale nią nie jest. Prawdopodobnie zdradza mnie za moimi plecami i okłamuje praktycznie, na każdym kroku. Chciałam z nim spędzić resztę swojego życia, tak jak mi obiecywał. Chciałam być z nim szczęśliwa już zawsze, tak jak chciał. Już nawet chciałam wychować z nim to pieprzone dziecko, które już nawet sam chciał mieć. Ale czy na pewno?! Pamiętam, że jeszcze jakiś czas temu powiedział Bryce'owi, że może kiedyś mnie przekona na dziecko, a teraz co? Nawet o nim nie wie. Puszcza się z jakąś lafiryndą, gdy ja od ponad trzech tygodni, codziennie próbuje mu o tym powiedzieć, a gdy już się do tego przełamuje, słyszę z jego ust takie słowa.

Może to moja wina? Tyle razy mu odmawiałam i może po prostu się do mnie zniechęcił i postanowił znaleźć kogoś kto zaspokoi jego potrzeby? 

Av - Boże Emi... - powiedziała, znowu przyciągając mnie do siebie. - Może to nie jest tak jak myślisz? Może porozmawiaj z nim. Może da to się jakoś wytłumaczyć.

E - Mhm... I co? Powie mi, że mnie zdradza? - zapytałam ironicznie.

Av - W sumie racja...

Nagle gdy siedziałyśmy w kompletnej ciszy, mój telefon za wibrował, informując o nowej wiadomości. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i przeczytałam wiadomość.

Od: My husband❤️

Możemy porozmawiać?

------------------------

Jak się podoba?

Osoby które chcą mnie za ten rozdział zabić, mogą się zgłosić tutaj 👉

Miłego dnia/nocy ❤️

I still love you // Jaden HosslerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz