ROZDZIAŁ 30

432 36 15
                                    

Jest godzina dwudziesta druga, a ja właśnie siedzę w samochodzie Noaha, który jako jedyny z moich przyjaciół miał dzisiaj czas i zgodził się po mnie przyjechać.

W szpitalu przesiedziałam trochę ponad trzy tygodnie i po tym czasie na spokojnie mogłam już go opuścić, nie tak jak Jaden. On nie miał takiego szczęścia jak ja i z powodu jego gorszego stanu musi jeszcze pozostać na obserwacji, mimo tego, że czuje się już dobrze. Z tego, co dowiedziałam się od jego lekarza, powinien wyjść w przeciągu tygodnia, jeśli jego stan się już nie pogorszy. Prawdopodobnie wypuściliby go razem ze mną, ale nie zrobili tego przez to, że cztery dni temu z niewiadomych nikomu przyczyn stracił przytomność i przestał oddychać na kilka minut. Oczywiście udało się go odratować i nic mu się na szczęście nie stało, ale teraz muszą powtórzyć mu wszystkie badania, by znaleźć przyczynę.

Tamtego dnia, te około czterech minut, były dla mnie najdłuższymi i najbardziej bolesnymi minutami w moim życiu. Przez strach, który we mnie zapanował, nic nie zrobiłam i tylko patrzyłam na jego upadające ciało. Gdyby nie pielęgniarka, która można powiedzieć, że nas pilnowała, mogłoby być źle, bo gdybym była sama, prawdopodobnie bym nie zareagowała w żaden sposób. To była chwila... Przechadzaliśmy się we dwoje po korytarzu szpitala, śmiejąc się i rozmawiając ze sobą i wszystko było normalnie. Nic nie wskazywało na to, że za kilka chwil miało się to wydarzyć. Nagle z jego ust przestał wydobywać się ten jego cudny, uroczy i miły śmiech, więc popatrzyłam w jego stronę, a on w tym momencie upadał na podłogę. Strach sparaliżował mnie i nie potrafiłam się odezwać ani poruszyć. Nie mogłam zrobić nic, a chciałam zrobić tak wiele. Na szczęście nic mu nie jest. No oczywiście poza kolejnymi siniakami, ale tak to jest w porządku. Gdyby coś mu się wtedy stało, nie wybaczyłabym sobie tego, bo mu nie pomogłam, a przecież mogłam i powinnam.

N - Cieszysz się, że w końcu wracasz do domu? - spytał, spoglądając na mnie kątem oka. Chłopak był pogrążony w spokoju. Uśmiech jak zawsze gościł na jego twarzy i w skupieniu prowadził swój samochód, uważnie przyglądając się drodze. Mimo tego, że Noah na takiego nie wygląda, to jest bardzo ostrożny na drodze. Zawsze jeździ zgodnie z przepisami i bardzo uważa, mimo tego, że ma szybkie sportowe auto. Ja tam bym na jego miejscu z tym autem jeździła niczym pirat drogowy tylko by wypróbować jego możliwości.

E - Wiesz... - szepnęłam. - Z jednej strony się cieszę, bo w końcu będę mogła spać w swoim wygodnym łóżku, a z drugiej jednak się nie cieszę, bo musiałam zostawić tam Jadena samego. Na pewno już te dwie kurwy się zleciały. - ostatnie zdanie dodałam trochę ciszej, ale i tak Noah to usłyszał, na co parsknął śmiechem.

N - Co ty masz do tych pielęgniarek? - spytał, w dalszym ciągu chichocząc.

E - Co ty masz do tych pielęgniarek? - zpapugowałam, na co on posłał mi jedynie złowrogie spojrzenie. - Dużo... - odpowiedziałam, na wcześniej zadane pytanie.

Jak zapewne pamiętacie dwie zdziry, które pracują w tym szpitalu, kręciły się koło mojego, podkreślam słowo mojego Jadena. Chłopak opowiedział mi, co działo się u niego w sali, gdy można powiedzieć, że byliśmy pokłóceni.

Jedna z tych pielęgniarek jak dobrze wiemy, chciała od niego numer, ale nawet nie wiecie, w jaki sposób ona chciała go uzyskać. Szmaciura zaczęła mi się dobierać do faceta.

Chore nie?

Na szczęście chłopak miał przy sobie przycisk, którym może zawołać lekarza, więc go wykorzystał i w mgnieniu oka jego lekarz zjawił się w sali, a zawiedziona i zła pielęgniarka ją opuściła.

I still love you // Jaden HosslerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz