ROZDZIAŁ 5

739 45 5
                                    

Po mniej więcej godzinie znów zostałam obudzona, lecz tym razem przez Jadena, który obdarował mnie masą pocałunków.

J - Heeeej. - powiedział nie przestając mnie całować, na co zachichotałam.

E - Heeeej. - odpowiedziałam w taki sam sposób co chłopak, na co to teraz on się zaśmiał.

J - Wyglądasz okropnie. - szepnął, na co z mojej twarzy momentalnie zniknął uśmiech. Nie powiem, zabolało. No żeby własny chłopak powiedział mi, że źle wyglądam, to przecież szczyt wszystkiego.

Założyłam ręce na piersi i odwróciłam się w przeciwnym kierunku do niego. Na co on popchnął mnie tak, że znowu leżałam na plecach, po czym usiadł na mnie okrakiem nie umożliwiając mi jakikolwiek ruch.

J - Przepraszam... Wyglądasz pięknie. - próbował się podlizać, na co parsknęłam śmiechem.

E - Przestań, dobrze wiem, że wyglądam źle. Mogłam zmyć ten makijaż.

J - Czyli się nie gniewasz? - podkręciłam jedynie głową. Jaden uśmiechnął się i złączył nasze usta. - Całe szczęście. Nie przeżył bym tego gdybyś znowu mi uciekła.

Po chwili ciszy, w której chłopak przytulał się do mnie, Jaden gwałtownie wstał po czym przerzucił mnie przez ramię, na co pisnęłam.

E - Jaden puść mnie! - zażądałam, lecz nie dostałam tego czego chciałam. Brunet zaśmiał się perliście i zaczął zmierzać w kierunku drzwi.

J - Idziemy coś zjeść. Jestem głodny. - stwierdził, a ja podjęłam próbę uwolnienia się, lecz mi się to nie udało. Szmaciarz jest za silny. Chyba muszę zacząć chodzić na siłownię.

E - Jaden kurwa! Daj mi się chociaż trochę ogarnąć. - chłopak na moje słowa westchnął i posłusznie odstawił mnie na ziemię. - Wiesz może gdzie są jakieś moje rzeczy? - spytałam. Zgaduję, że gdzieś w tym domu są, bo z tego co widziałam wszystkie moje ubrania, kosmetyki i tym podobne zniknęły że starego Sway.

Jaden uśmiechnął się do mnie, po czym podszedł do jednych z dwóch drzwi za którymi nie mam pojęcia co jest. Otworzył je, a moim oczom ukazała się dużej wielkości garderoba, w której o dziwo znajdywały się moje ubrania. Popatrzyłam na niego zdziwiona, bo nie spodziewałam się tego.

J - No nie patrz tak na mnie. Musiałem je ze sobą zabrać. Przypominały mi o tobie.

E - Ale po co? A co jak bym nie wróciła? Nadal byś je trzymał?

J - Tak. - powiedział kiwając głową.

Nie powiem, ale to było dość urocze. Nie miał pewności, czy wrócę. Nie miał nawet pewności czy dalej będziemy razem, a zabrał moje rzeczy i wziął je do swojego pokoju.

J - A tak w ogóle to te twoje mazidła i te inne brokaty są w łazience. - pokazał ręką na drugie drzwi. - Nie miałem gdzie tego wsadzić, bo nie ma tu zbyt dużo mebli więc zaniosłem to tam. - na jego słowa kiwam głową.

Jaden ma rację. W pokoju nie ma praktycznie żadnych mebli. Jedynie jest łóżko, jakieś niewielkie biurko i obskurna kanapa. Pomieszczenie jest ogromne, a z takim umeblowaniem wydaje się strasznie puste i ponure.

J - Będziemy musieli zrobić mały remoncik. Nie sądzisz?

E - Przydało by się. - odpowiedziałam, po czym weszłam do garderoby. Wybrałam stylizację, która składała się z moich ulubionych czarnych dresów i również czarnej bluzy oversize z jakimś nadrukiem, należącej do mojego chłopaka. Ruszyłam do łazienki, gdzie przebrałam się w przygotowane ubrania, po czym odnalawszy moje kosmetyki, chwyciłam za płatki kosmetyczne i płyn micelarny i zmyłam makijaż, a bardziej jego resztki. Potem przeczesałam jedynie włosy, by nie wyglądały jak jakieś gówno i wyszłam z łazienki. Jaden siedział zniecierpliwiony na łóżku. Gdy tylko zobaczył, że pojawiłam się w pokoju, wstał i razem opuściliśmy pomieszczenie.

I still love you // Jaden HosslerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz