Rozdział 15

931 68 22
                                    

POV MARINETTE

Stałam po godzinie osiemnastej pod szkołą i czekałam na Adriena. Spóźniał się już dobre dziesięć minut, co mnie niezmiernie irytowało. Widać, że Agreste nie zmienił się tylko pod względem wyglądu i charakteru. Zmienił także nawyki. Zawsze poukładany i punktualny Adrien Agreste został chyba zjedzony, prze, jakiegoś prostaka, który jest chamskim gnojem. Przy okazji się spóźnia.

- Co ty taka wkurwiona?

Podniosłam głowę od telefonu i wywróciłam oczami na chłopaka.

- Gdybyś się nie spóźnił, byłabym mniej wkurwiona.- rzuciłam wchodząc do budynku.- I tak wystarczająco denerwujące jest twoje towarzystwo.

Pod aulą czekała na nas sprzątaczka, która nam dała rękawiczki, szczotki do zamiatania oraz worki na śmieci. Wchodząc do pomieszczenia odetchnęłam z ulgą widząc tylko jakieś papierki na podłodze i balony przypięte na oknach.

- Też nie jesteś fajnym kompanem do jakiejkolwiek relacji.- powiedział stając przede mną. Skubany był z dwadzieścia centymetrów wyższy ode mnie.

- O popatrz! A przyjaźniłeś się ze mną kilkanaście lat.- zauważyłam.

- Szkoda. Jak tak patrzę, to zmarnowałem cenny czas.- wzruszył ramionami.- Ja robią tamtą połowę a ty tą.- powiedział i poszedł na drugi koniec auli.

Zabolały mnie jego słowa. Co jak co, ale szanowałam jednak naszą przyjaźń. Nie mogła zrozumieć co ja niby zrobiłam nie tak, że tak bardzo mnie nienawidził. Westchnęłam czując, że do moich oczu gromadzą się łzy i zaczęłam sprzątać.

Szło nam to dość szybko. Całe zamiatanie i zbieranie śmieci zajęło nam może około czterdziestu minut. Po tym zaczęłam wchodzić na parapet, aby odwiązać balony. Czułam jak powoli tracę równowagę, ale na szczęście w ostatniej chwili złapałam za klamkę, aby nie upaść.

- Daj pomogę ci sieroto.- mruknął Adrien i po chwili stał na parapecie obok mnie. Patrzyłam na niego przez chwile. Po co mi pomagał? W końcu byłam dla niego nikim.- Gabisz się.- uśmiechnął się delikatnie, po czym spoważniał. Za późno.

Prychnęłam rozbawiona.

- Zastanawiałam się gdzie podział się stary Adrien.- rzuciłam i zdjęłam ostatni balon. Włożyłam je do worka.

- On dalej jest.

Spojrzałam na niego z politowaniem. Blondyn przewrócił oczami i zaczął kierować do wyjścia.

- Może ty go widzisz w lustrze, ale ja go z pewnością nie widzę.- powiedziałam wychodząc za nim. Oddałam sprzątaczce klucz i położyłam worki obok niej. Ta podziękowała i wypuściła nas ze szkoły. Było coś przed dziewiętnastą.

- Chloe jakoś tak nie uważa.- odpowiedział, a ja się zatrzymałam wściekła.- No co?- zatrzymał się wraz ze mną.

- Nie interesuje mnie to jakie macie teraz relację, ale nie nastawiaj jej przeciwko mnie Adrien!- krzyknęłam a on patrzył na mnie zaskoczony.- Ja rozumiem, że mnie nienawidzisz, okej?! Ale mam tylko ją! Ty mnie zostawiłeś a mi została tylko Ona! Może i mam tą elitę i Luke, ale kurwa to nie to samo. Chloe jest moją przyjaciółką od gimnazjum i rozumiem też, że byliście kiedyś razem, ale kurwa oboje wiemy, że ten wasz związek to było jakieś nie porozumienie! - machałam rękoma jak wariatka, nie zauważyłam nawet kiedy zaczęły mi spływać łzy z oczu. - Boli mnie to, że to ty mnie zostawiłeś a mnie się obrywa! Wkurwia mnie to, że skreśliłeś nasze imiona na drzewie w naszym miejscu. Wkurwiasz mnie ty! Po co przyjechałeś?! Doskonale wiedziałeś, że to moja szkoła organizuje tą jebaną wymianę międzynarodową!

- Ej, ej spokojnie!- Adrien złapał mnie za ramiona i widziałam przez rozmazany obraz jego przerażone oczy.- Musisz ochłonąć. Kurwa nigdy nie widziałem cię w takim stanie Marinette.

- Co ciebie w ogóle to obchodzi co?! Przecież całe życie miałeś mnie w dupie! Sam to powiedziałeś!

Blondyn odszedł krok ode mnie po czym westchnął. Zapadła cisza przez chwilę.

- Masz teraz czas?- spytał mnie, kiedy ochłonęłam. Całe szczęście, że nie miałam makijażu na sobie, bo pewnie bym była rozmazana. Przytaknęłam nie pewnie, wycierając łzy.- Chodź.

Zaczął kierować się do swojego auta, a ja oszołomiona szłam za nim. Otworzył drzwi od strony pasażera obok kierowcy. Uniosłam brew z zapytaniem. Blondyn wywrócił lekko oczy.

- No wsiadaj.- powiedział. Nie pewnie to zrobiłam. Adrien zamknął drzwi i okrążył auto, aby po chwili sam wsiąść na miejscu kierowcy.

- Boję się...- przyznałam lekko.

Blondyn uniósł na mnie pytający wzrok.

- No co? Nie jechałam nigdy z tobą w aucie.- wzruszyłam ramionami a ten się lekko zaśmiał. Coś nowego.- Gdzie jedziemy?

- Zobaczysz.

POV ADRIEN

Po pół godziny wysiedliśmy z auta. Dzień wcześniej odkryłem te miejsce, kiedy po rozmowie z ojcem na face time byłem wkurwiony na niego i wyszedłem zły z domu.

- Ładnie tu. - przyznała ciemnowłosa i usiadła na pniu drzewa aby delektować się widokiem na jezioro. Wyciągnąłem wino z bagażnika, które było kupione dla naszej gosposi w podzięce, że kryje mnie i Nino przed moim ojcem, ale kiedy indziej jej dam. Nie pewnie usiadłem obok niej i na nią spojrzałem.

Nie rozumiałem dlaczego ona się maluje, skoro bez makijażu wyglądała naprawdę pięknie. Teraz jak miała włosy związane w niedbałego koka i była ubrana w zwykłą bluzę i dresy, wyglądała jak ideał.

- Gabisz się.- wywróciła oczami, powtarzając moje słowa. Zaśmiałem się ironicznie i za pomocą scyzoryka otworzyłem butelkę. Wziąłem łyka alkoholu i od razu poczułem delikatny smak wina. Idealnie.

- Zastanawiam się gdzie podziała się Marinette z podstawówki? - powiedziałem i podałem jej alkohol po czym wzięła trzy duże łyki. Wyciągnąłem telefon i przez aplikację zamówiłem ubera, bo aktualnie piłem, a auto odbiorę dzień później. Zanim uber przyjedzie minie pewnie z czterdzieści minut.

- Ona dalej jest. - posłała mi delikatny uśmiech. Pokręciłem głową rozbawiony.

Z pewnością jest, ale pod maską...

Do przyjazdu kierowcy siedzieliśmy w przyjemnej ciszy, pijąc wino i przemyślając sobie wszystko.

...

Mamy i ADRIENETTE!

Chcecie ich więcej?

Elita kontra ,,Przyjaźń" /Adrienette/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz