Rozdział 6

1.2K 65 20
                                    

POV Adrien.

Po uroczystym przywitaniu, zostaliśmy zaproszeni na aule szkolną, gdzie miał być poczęstunek. Oczywiście nie było można nie zauważyć, że szkoła została wyremontowana, przez co miałem wrażenie, jakbym nie był w tej placówce co kiedyś.

Stoły były pięcioosobowe, więc usiadłem z Alyą, Nino, Nickiem oraz z Oliwią. Ostatnia dwójka to największe kujony jakie znałem. Serio.

- Ty zjebany chuju.

Uniosłem głowę i zobaczyłem Chloe, która stała nade mną i patrzyła tak, jakby miała mnie zabić.

- Witaj Chloe. Jak się masz?- rozsiadłem się wygodnie na krześle i uśmiechnąłem się złośliwie.

Spojrzała na Nicka i gestem głowy, dała do zrozumienia, że ma wstać. Kątem oka zobaczyłem zdziwienie moich przyjaciół. Kiedy brunet wstał, Chloe zajęła miejsce. Oliwia także wstała mówiąc, że razem z Nickiem pójdzie zapalić. Może i są kujonami, ale nawyki mają ,,niegrzecznych" nastolatków.

- Szkoda, że tak miło nie przywitałeś Marinette. - warknęła i, chyba dopiero, dostrzegła moich towarzyszy. - Ty musisz być Alya? Marinette mi opowiadała o tobie.

Alya powoli ją zmierzyła, po czym uśmiechnęła się sztucznie.

- Tak, a ty to?- zapytała.

- Chloe, najlepsza przyjaciółka Marinette oraz...- spojrzała na mnie z obrzydzeniem. Prychnąłem.- Była dziewczyna tego osobnika.

- Cóż już ktoś resztki zebrał po tobie.- wzruszyła ramionami szatynka.
Chloe zaśmiała się gorzko po czym spoważniała.

- Śmieszne.- zmierzyła ją lekko blondynka i zwróciła się do mnie.- A my jeszcze nie skończyliśmy.

Wstała i poszła w kierunku grona pedagogicznego.

Nie rozumiałem postępowania Marinette. Pożaliła się już Chloe, A zupełnie nie wiem czemu. Przywitałem ją tak samo, a nawet lepiej, niż ona mnie pożegnała dwa lata temu.

Jestem jak karma. Wracam, ale powoli.

---

POV Alya

Jakieś piętnaście minut po posiłku, dyrektor ogłosił, że będziemy oprowadzeni po szkole. Mieliśmy iść w dwie osoby z wymiany i jedna z tej szkoły. Adrien miał takiego pecha, że szedł sam, bo było nas nie parzyście.

Mnie i Nino oprowadzała tleniona blondynka o imieniu Chloe. Nie podobało mi się jakim sposobem potraktowała Adriena. Serio mogła się powstrzymać i nie być taką suką dla niego. Może źle przeżyła ich rozstanie?

- Tu jest sekretariat. Jutro powinniście tam pójść, aby dokonać formalności. - oznajmiła szatynka i się do nas odwróciła. Akurat zauważyła, że krzywo na nią patrzę. - Dobra, co ty do mnie masz?

- To znaczy?

- Od dziesięciu minut krzywo się na mnie patrzysz. Zła jesteś, że spięłam się na Adriena?- spytała.

- Nie, ale nie rozumiem co on takiego zrobił, że tak na niego najechałaś.- oznajmiłam krzyżując ręce na piersi. Nino złapał mnie za ramię.

- Oh Błagam! Jakbyście wiedzieli jaki on jest na prawdę, nie oszczędzilibyście na nim suchej nitki.- powiedziała i usiadła przy stoliku. - Siadajcie, to wam opowiem.

Spojrzałam na swojego chłopaka, a on na mnie. Westchnął i usiadł, po czym zrobiłam to co on.

- Więc słuchamy.- powiedział Nino.

- Jak wiecie, Adrien i Marinette byli najlepszymi przyjaciółmi od dziecka. Serio, bardzo się dogadywali i jak ich poznałam w gimnazjum byłam przekonana, że są ze sobą. Jednakże, kiedy poznałam ich bliżej, Marinette i Adrien serio wyglądaliby dziwnie jako para. 

- Jak kto się stało, że z nim byłaś?- zapytałam.

- To było spontaniczne. Ojciec narzekał, abym znalazła sobie chłopaka, więc Adrien był dobrym ,,kandydatem". Zaprosiłam go na randkę i jakoś tak wyszło.- wzruszyła ramionami, a ja się zdziwiłam. Nam opowiadał co innego... Powiedział, że wbiegła mu do łóżka i takie tam historie. Wolałam nie poruszać tego tematu.

- Marinette była dręczona w podstawówce, przez bogate dzieci. W gimnazjum nabrała pewności siebie i obiecała sobie, że w liceum będzie ,,rządzić". Właściwie tak się stało. W tym planie nie było mnie, bo ja zawsze byłam lubiana, lecz Adrien, który miał dość tych ,,fleszy". Jednak, jako dobry przyjaciel Marinette, zgodził się na to. Wiele razy mówiłam mu, aby nie oszukiwał jej, bo źle się to skończy...

- I się skończyło. - westchnął Nino, a ja przytaknęłam.- Ale nie rozumiem jednego? Skoro tak bardzo byli zżyci, to dlaczego ich przyjaźń się rozpadła?- dopytał. Spojrzałam na Chloe, która westchnęła.

- Po części to jej wina, ale on sam nie był lepszy.- wytłumaczyła.

- To znaczy?- zmarszczyłam czoło. Coś mi się wydaję, że nasz Adrieński lekko nas skłamał...

- Cóż, Adrien ogłosił nagle, że wyjeżdża. Zerwał ze mną przez Sms-a, co mnie zaskoczyło, bo mimo iż nie łączyło nas już uczucie i  męczyliśmy się, to mógł się ze mną spotkać. Szkoda było mi jednak Marinette. Zadzwoniła do mnie po spotkaniu z Adrienem z płaczem. Oznajmiła mi, że Adrien okłamał ją z obietnicą i zostawił ją. Wiedziałam, że święta nie była. Pewnie kazała mu spierdalać czy coś.

Brakowało mi słów. Mimo, że Chloe i Adriena wersje były zbliżone wiedziałam, że dziewczyny jest właściwa. Nie broniła Marinette, a Adrien twierdził, że nic nie zrobił.

Musiałam sobie z nim pogadać...


POV Adrien.

Stałem pod salą gimnastyczną w oczekiwaniu na przyjście ucznia, który ma mnie oprowadzić. Dalej chciało mi się śmiać, kiedy przypomnę sobie, jak naskoczyła na mnie Chloe. Aż prychnąłem, bo kurwa! Marinette duma ucierpiała, przez moją zlewkę.

- O kurwa! Agreste we własnej osobie.- przewróciłem oczami i odwróciłem się do Luki. Niebieskooki podszedł do mnie i obejmując mnie, poklepał mnie po plecach. 

- Siema.- wysiliłem się na wymuszony uśmiech.

- Musisz przyjść na moje urodziny za tydzień.- oznajmił. Przytaknąłem. Dawno nie byłem na jakieś imprezie.- Chodźmy.

- Czekaj, ty mnie odprowadzasz?- zapytałem. Szczerze miałem nadzieję, że będzie to jakaś dziewczyna.

- No niestety jesteś na mnie skazany.- zaśmiał się.

....



Elita kontra ,,Przyjaźń" /Adrienette/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz