Rozdział 28

277 24 3
                                    

POV ADRIEN

- Jesteś kurwa nienormalna!- krzyknąłem i rzuciłem szklanką o podłogę. Kawałki szkła powędrowały wszędzie.

- O czym ty w ogóle do mnie mówisz?!- usłyszałem w słuchawce.- Ona wyraźnie powiedziała, że nigdy się nie rozstaliście! Nie rozumiesz?! Całowałam kurwa zajętego faceta!

Złapałem się za włosy i za nie pociągnąłem.

- Kurwa! Zerwałem z nią, ale ona tego nie rozumie! Ty zaś wróciłaś do typa, który nie dość, że cię wykorzystał to w dodatku cię poniżył!- krzyknąłem i wyszedłem na taras. Usłyszałem przez telefon jak rzuca coś o ścianę lub podłogę.

- Nie jestem z nim w związku!

Znowu nastąpiło uderzenie.

Zawsze kłótnie z Marinette tak wyglądały. Kłóciliśmy się przez telefon i rzucaliśmy różnymi rzeczami wyobrażając sobie, że to nasze głowy. Dzięki temu emocje bardziej opadały. Jednak w tamtym przypadku było inaczej. Wręcz na odwrót.

- Chuj cię to tak właściwie obchodzi! Ty też mnie oszukałeś i wiesz co? Z pełną odpowiedzialnością teraz ci coś kurwa powiem.- powiedziała spokojniej i usłyszałem jak obok niej pojawiła się Alya.- Co kurwa spokojnej?! Nie, tym razem mam już serio w niego wyjebane.- powiedziała prawdopodobnie do mulatki.

- No słucham cię!- krzyknęłem.

- Spierdalaj tam skąd przybyłeś!- krzyknęła głośno po czym się rozłączyła.

Prychnęłem tym razem nie wierząc w te słowa. Wiedziałem, że są one w złości wypowiedziane, ale byłem wkurwiony na nią, bo też tym razem dojebała.

Popatrzyłem na okno obok tarasu i pokręciłem wkurzony głową. To się musiało skończyć jak najszybciej. Wyszedłem prędko z tarasu i poszedłem w stronę pokoju gościnnego.

Nawet nie zapukałem, tylko wszedłem z pełnym impetem. Stała obok szafy i rozmawiała z kimś przez telefon.

- Tak, wszystko jest... Oh, Adrien!- powiedziała speszona, kiedy mnie ujrzała.- Oddzwonię.

Podszedłem powoli w jej stronę. Byłem tak wkurwiony, że nawet bałem się samego siebie. Byle zachować spokój i nie zrobić czegoś czego będę żałował.

- Coś się stało, kochanie?

Te słowa w jej ustach były obrzydliwe. Nie chciałem aby ona je wymieniała. Nie ona...

- Stało. Przez ciebie...- zacząłem szeptać. Objąłem ją w talii i przystawiłem usta do jej ucha.- Marinette mnie nienawidzi.

- Mogłeś jej nie oszukiwać.- westchnęła. Podniecało ją to.

- Kiedy zrozumiesz, że nie jesteśmy razem?- musnąłem nosem jej szyję.

To co robiłem nie było dobre. I zdawałem sobie z tego sprawę, lecz inaczej ona nie rozumie.

- Nigdy.- jęknęła i złapała się mojego ramienia.

Miałem ochotę się zaśmiać. To było żenujące co robiła.

Odchyliłem głowę i spojrzałem jej w oczy. To nie było tak, że jej nienawidziłem. Wiedziałem, że Lila nigdy mnie nie kochała, ale ja tak samo. Z tym, że ona kochała moją sławę a przy niej zapominałem o złych cywilach.

- Adrien?

Jej głos nie był tak kojący jak Marinette. Tamtej głos mogłem słuchać godzinami, codziennie, bez przerwy. Była ona dla mnie światłem w ciemnym lesie, do którego mógłbym iść, nawet jeśli czekałaby tam na mnie zguba.

Elita kontra ,,Przyjaźń" /Adrienette/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz