Rozdział 5

1.1K 69 26
                                    

POV ADRIEN

Ostatni raz w tym domu byłem dwa lata do tyłu. Właściwie nic się nie zmieniło.
Moje oczy napotkały na zszokowany wzrok Dupain-Cheng. Zmierzyłem ją powoli od stóp do głowy. Zmieniła się. W sensie z wyglądu, bo z charakterem to nic nie wiadomo. Była trochę wyższa, ale z pewnością to wzrost u mnie się zmienił i to bardzo. Dosięgała mi może do ramion.

Starałem się wyglądać na nie wzruszonego jej osobą, w końcu miałem do niej żal. To przez nią rozpadła się nasza przyjaźń.

- Adrien?- spytała najwyraźniej zaskoczona.

Spojrzałem na Alye, która obejmowała Nino. Oboje obserwowali nas dyskretnie. No tak, znali Marinette z moich opowieści.

- Idziemy?- zapytałem ich, aby nie rozmawiać z byłą przyjaciółką, tym samym szokując ciemnowłosą bardziej.

Ale co ona myślała? Że po tym jak kazała mi wypierdalać, bo nie chciałem należeć do elity, rzucę się w jej ramiona, mówiąc jak bardzo tęskniłem? Kurwa, tak tęskniłem za nią, ale ona nie musiała o tym wiedzieć.

- Em, tak.- przytaknęła szatynka i spojrzała na swoją współlokatorkę przepraszająco. Żenujące.

Wyszedłem z domu pierwszy, a zaraz za mną Nino i Alya.

Oni byli moimi jedynymi przyjaciółmi po tym, jak przyjechałem do Londynu. Łączyło nas jedno, gardziliśmy Elitą. No niestety, ale kiedy byłem już w Anglii jakieś pół roku, poznałem Lilę i jakoś wyszło, że stałem się jej częścią, ale nie kazałem na siłę przyjaciołom być popularnymi. Mimo, iż zadawałem się z znajomymi Lili, zawsze Alya i Nino byli ponad wszystko.

- Adrien czekaj!

Zatrzymałem się i wziąłem głęboki wdech. Odwróciłem się w stronę Marinette.

- Słucham Cię.- oznajmiłem zaciszonym głosem. Alya i Nino ruszyli w stronę auta, które należało do mnie. Mój czerwony mustang przez dwa lata stał w garażu obok mojego rodzinnego domu, w którym na czas wymiany, zamieszkiwałem razem z Nino. Niestety ojciec pozwolił tylko jemu tam mieszkać, a pilnuje nas Marianna, która pod dwu letnią nieobecność, opiekowała się domem.

- Czemu nic nie powiesz?- zapytała przybliżając się do mnie.

Kiedy stanęła przede mną, zastygłem w miejscu, oczywiście nie dając jej tego po sobie poznać.

- A co miałem powiedzieć?- zapytałem z kpiącym uśmiechem.- Że miło mi Ciebie widzieć? Przecież nie lubisz kłamstw.- wzruszyłem ramionami.

Stała patrząc mi w oczy, które były smutne. Serio trudno było mi ją kłamać, ale dlaczego miałem ją niby oszczędzać, skoro ona tego nie zrobiła lata wcześniej?

- Nie, wystarczyłoby mi zwykłe ,,hej".- powiedziała i zlustrowała moją twarz.- Zmężniałeś.- prychnęła.- Ostatnim razem jak Cię widziałam, przechodziłeś mutacje. Teraz...

Nie mogłem słuchać jej głosu.

- Cóż, nie jestem tym Adrienem, co kiedyś. A teraz przepraszam, ale przyjaciele na mnie czekają.- powiedziałem chłodno, poprawiłem włosy i się odwróciłem. Kiedy wsiadłem do auta, od razu odpaliłem auto i ruszyłem w stronę mojej starej szkoły, do której będę uczęszczał przez pół roku.

- Nie powinieneś jej tak traktować. Nie wydaje się taka, jak z twoich opowieści. - powiedziała Alya, która siedziała z tyłu.

- Byłyście w tym miejscu?- przełknąłem ciężko ślinę, zamieniając przy okazji temat.

- Tak.- przytaknęła.

Czyli widziała moje działo.

---

Po wejściu do szkoły, moje wspominania wróciły, których szczerze chciałem się pozbyć z głowy. Byłem zły na swego ojca i dyrektora z mojej obecnej szkoły, że wysłali mnie na tą jebaną wymianę. Gdyby nie Alya i Nino, na pewno bym tu nie przyjechał.

We trójkę podeszliśmy do reszty naszych znajomych z Wielkiej Brytanii, aby po chwili dołączyło do nas grono pedagogiczne. Dyrektor, którego aż za dobrze znałem, przywitał nas serdecznie z uśmiechem na twarzy. No oczywiście do momentu, w którym mnie ujrzał.

- Pan Agreste.- oznajmił z najsztuczniejszym uśmiechem na  mordzie, jaki widziałem u kogokolwiek.- Jak miło znowu Ciebie widzieć.

Podszedłem się przywitać. Oczywiście każdy z wymiany wiedział, że kiedyś mieszkałem w Paryżu i chodziłem do tej szkoły. Uścisnąłem rękę mężczyzny. Był sporo niższy ode mnie.

Usłyszałem za sobą stukot szpilek, przez co się odwróciłem. W moją stronę szła moja była dziewczyna. Mowa tu o Chloe Bourgeois... Od razu jak mnie zobaczyła to prychnęła, i stając obok dyrektora, odwróciła się w stronę uczniów z wymiany. Wywracając oczami, cofnąłem się do grona młodzieży. Chloe, jako przewodnicząca zaczęła tłumaczyć jakie zasady panują w szkole. Nie ustannie gromiła mnie wzrokiem.

- Co ta laska ma do Ciebie?- szepnął w moim kierunku Nino.

- To Chloe, moja była dziewczyna i przyjaciółka Marinette.

Zaśmiałem się, a Chloe mi dyskretnie wystawiła środkowy palec.

...


Elita kontra ,,Przyjaźń" /Adrienette/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz