Rozdział 26

274 19 6
                                    

POV MARINETTE

Wpatrywałam się w ekran laptopa i wyszukiwałam jakieś ładnej sukni. Już pogodziłam się z faktem, że będę musiała założyć gorset. Chociaż o tyle dobrze, że będzie to bal maskowy w XIX w.

Kliknęłam w jakąś stronę i przeglądałam suknie. Wszystkie były nad wyraz piękne, ale drogie. Niestety prawie całe oszczędności przepadły, bo dałam pieniądze Luce, co bardzo żałuję.

Westchnęłam głośno i chwyciłam telefon, aby zadzwonić. Pierwszy sygnał, drugi i trzeci... Adrien nie odebrał. Zapewne kłócił się przez telefon swojej matki z ojcem jak przez ostatnie kilka dni. Bardzo mu zależało, aby jego rodzice nie brali rozwodu.

Usłyszałam pukanie przez okno, co mnie bardzo zdziwiło. Zasłony uniemożliwiły mi pole widzenia na gościa. Wstałam ostrożnie a następnie odsłoniłam okno. Widząc kto za nim stoi, zdenerwowałam się.

- To jest kurwa jakiś żart...- westchnęłam i pokazałam chłopakowi środkowy palec. Spojrzał na mnie przygnębiony i... Ze łzami?

- Wpuść mnie.- usłyszałam stłumioną prośbę. Przez dłuższą chwilę zastanawiałam się co zrobić. W końcu mnie wykorzystał i nie chciałam z nim nic wspólnego. Jednakże z drugiej strony Luka niegdy nie płakał, więc musiało to być coś poważnego.

Zagryzłam wargę bijąc się z myślami po czym westchnęłam głośno i chwyciłam za klamkę.

- Dziękuję. Deszcz z rynny kapał na mnie bardzo i jeszcze chwila totalnie bym był mokry.- przeczesał niebieskie włosy palcami i spojrzał wokoło mojego pokoju.- Jakoś tu inaczej, niż ostatnio jak tu byłem.

- Deszcz w marcu to nie jest jakieś rzadkie zjawisko. Szczególnie w Paryżu.- rzekłam oschło i oparłam się o komodę krzyżując ręce na piersi.- Czego chcesz?

Luka jakby nigdy nic podszedł do mojego łóżka i na nim przysiadł, ale postanowiłam to przemilczeć.

- Chcę porozmawiać Marinette. Słuchaj jestem w totalnej rozsypce...- zaczął, ale mu przerwałam.

- Jeśli chcesz gadać o nas...- wskazałam palcem na naszą dwójkę.- To sobie daruj. Jesteś skończonym tematem w moim życiu.

- Posłuchaj... Ja to rozumiem, ale serio cię potrzebuję. Zjebałem totalnie, ale naprawdę potem cię pokochałem.

- I ja mam w to uwierzyć? Proszę cię, nie oszukuj mnie i siebie w tym momencie.

- Naprawdę!- wstał gwałtownie i podszedł. Czy on... padł na kolana?- Kocham cię. Nie oczekuję, że do mnie wrócisz lub od razu wybaczysz, ale chociaż spróbujmy jakoś funkcjonować.

Przegryzłam wnętrze policzka zastanawiając się nad jego słowami. Czułam, że były szczere.

- Nie mogę ci wybaczyć...- powiedziałam szeptem.- Zrujnowałeś wszystko. Moją godność, reputację. Nas...

- Posłuchaj...- wstał powoli i stanął na przeciw mnie.- Pozwól mi chociaż naprawić naszą przyjaźń. Nie pożałujesz. Błagam cię...

Westchnęłam głośno i na niego spojrzałam. Jego niebieskie oczy wędrowały zdesperowane po całej mojej twarzy. Jak mogłam mu odmówić?

- W porządku... Ale nie wrócimy do siebie.- ostrzegłam.

Luka uśmiechnął się szeroko i mnie przytulił. Nie odwzajemniłam tego. Jeszcze nie teraz.

- To teraz mało istotne. Ważne, abyś znowu przy mnie była. Czy jako dziewczyna czy przyjaciółka.- szepnął mi do ucha.

- Przyniosę ci ręcznik, żebyś mógł trochę przeschnąć zanim wyjdziesz. Jest zimno.- oznajmiłam kierując się do wyjścia z pokoju.- Następnym razem użyj drzwi.

- Nie byłbym sobą. Ale się cieszę, że wspominasz o następnym razie!- usłyszałam, kiedy zamykałam drzwi. Podkręciłam głową i weszłam do łazienki. Zobaczyłam tam Alye, która wpatrywała się w lustro.

Właśnie uświadomiłam sobie, że ona nie może wiedzieć o wizycie Luki.

- Adrien jest tutaj?- spytała malując usta.

- Co? Nie, czemu pytasz?- spytałam speszona i chwyciłam ręcznik. Zmarszczyła brwi.

- Słyszałam męski głos... Kto tam jest?

- Co? U mnie w pokoju? A, to na laptopie. Serial oglądam.- zaśmiałam się nerwowo.

Alya uśmiechnęła się pod nosem.

- W porządku.

Wyszłam prędko z łazienki i poszłam w kierunku pokoju. Prawie miałabym aferę, że mój były, który mnie zranił jest pod tym dachem.

---

POV ADRIEN

- Ha! Frajer!

Rzuciłem pada od konsoli o kanapę i walnąłem Nino lekko w brzuch.

- Oszukujesz, to tak jest.- wzruszyłem ramionami i spojrzałem na telefon. Nieodebrane połączenie od Marinette.

Miałem już oddzwonić, ale usłyszałem dzwonek do drzwi. Marianny i Mamy nie było w domu, więc musiałem sam otworzyć. Wstałem i podszedłem do drzwi.

Kiedy je otworzyłem nawet nie zdążyłem zobaczyć kto to, bo ta osoba od razu wpoiła mi się w usta. Z początku byłem w totalnym szoku i stałem bez ruchu, ale potem się ogarnąłem i widząc kto to, szybko odepchnąłem tą osobę.

- No wiesz co?

- Lila?!- krzyknąłem w szoku.

Brunetka się uśmiechnęła uwodzicielsko i zaczęła powoli podchodzić z walizką w moją stronę. Ja oczywiście robiłem kroki w tył.

- Ciebie już jebie Adrien. Wołasz imię swojej pierdolniętej by...- usłyszałem głos Nino, który po zobaczeniu Lily zamilkł.- O! Cześć Lila, co tam słychać?- zaśmiał się nerwowo.

- Zamknij się przegrywie.- jej wzrok dalej był skupiony na mojej osobie.- Podoba ci się niespodzianka, kochanie?

- Co ty tutaj robisz?! Przecież my...

- Ah! To zerwanie było nieporozumieniem. W ogóle nie przyjmuję tego do wiadomości.- zaśmiała się i weszła do salonu, gdzie po drodze rzuciła swój płaszcz w Nino, aby ten powiesił go na wieszak.

- Co jest kurwa?- szepnąłem sam do siebie.

Nagle drzwi do domu się otworzyły i stanęła w nich Alya.

- Mamy dla siebie jak rozumiem chatę, bo Adrien jest u Marinette. Chyba się bzykają i...- zaprzestała swój monolog, kiedy mnie zobaczyła.- Co ty tutaj robisz?

Spojrzałem na nią zaskoczony.

- Dlaczego myślałaś, że jestem u Marinette i, że...- zaprzestałem mówić, bo przypomniałem sobie, że w pomieszczeniu obok jest wariatka, która by pomyślała, że tak było.

- Bo... Czekaj?!- zamyśliła się.- Skoro ty tu jesteś, to kto jest u Marinette?!

- W sensie?- zapytał Nino.

- Słyszałam jakiś męski głos i... Co to za walizka?- wskazała na przedmiot obok mnie.

Za nim zdążyłem cokolwiek zapytać w sprawie Marinette, do pomieszczenia wróciła brunetka.

- No? To gdzie jest nasz pokój?

Alya podskoczyła, jakby zobaczyła ducha.

- Co do kurwy szpachla tutaj robi?!- krzyknęła mulatka.

Westchnąłem głośno i złapałem się za głowę. To nie na moje nerwy...

Elita kontra ,,Przyjaźń" /Adrienette/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz