Rozdział 25

614 46 10
                                    

POV MARINETTE

Oszczędzać pieniądze czy rozwalić je na głupotę? Takie pytanie zadawałam sobie w głowie, kiedy oglądałam swoje paznokcie u rąk. Zawsze miałam pięknie zrobione dłonie, ale to się zmieniło miesiąc temu, kiedy większość moich koleżanek, które robiły mi manicure za darmo, stanęły po stronie Luki i Kagami. Płytka była już okropna i słaba więc nie wyglądało to za najlepiej.

- Bal powinien mieć motyw XVIII wieku. Boże ten styl z tamtych lat, aż zapragnęłam ubrać taką suknię.- rozmarzyła się Chloe. Parsknęłam opierając się o swoją szafkę.

- Faktycznie marzę, aby założyć ten gorset i miażdżyć swoje żebra. Każdy zapewne by tego chciał.- powiedziałam naśladując jej głos.

Spojrzała na mnie z politowaniem, ale potem się zaśmiała.

- Ja bym zrobiła coś w stylu lat 90.- wzruszyła ramionami Alya. Ten pomysł bardziej mi pasował. Byłaby chociaż wygoda.

- Wolę coś zwykłego. Wiecie byle się nachlać i ujarać.- wtrącił Nino.

Chloe spojrzała na niego z udawanym obrzydzeniem. Spojrzałam na Adriena, który stał obok i głęboko o czymś myślał. Wiedziałam o czym. Wczorajszego dnia non stop mówił o tym jak boli go separacja rodziców. Szczerze się nie dziwiłam, mimo odpałów jego rodziców, był do nich przywiązany. Musiał to źle przechodzić.

Dotknęłam jego ramienia, więc szybko wyrwał się z myśli i na mnie spojrzał.

- A ty Adrien co sądzisz o tematyce balu?- spytałam specjalnie, aby oderwać jego od ciągłego myślenia.

- Cóż, może w formie gali? Wszyscy elegancko i z klasą.- zasugerował.

- Wow Adrien. Nikt nie wiedział, że bal ma być elegancki!- sarknęła Chloe.- Wiadome jest, że musi być!

- Boże! Chodzi mi, że bez żadnej tematyki. Same sukienki i smokingi.- wzruszył ramionami.

Zadzwonił dzwonek, więc ruszyliśmy w stronę klas.

- Prostaki z was i tyle.- z takim akcentem Chloe nas opuściła.

----

Siedziałam na zlewie w toalecie damskiej i wysłuchiwałam wykładu od Chloe i Alyi o tym jak powinnam zacząć gadać z Adrienem na temat ,,nas". Uważały, że widać co jest między nami i powinniśmy jak najszybciej zostać parą.

- Dziewczyny, całowaliśmy się trzy razy, nie oznacza to, że już mamy być w związku.- przewróciłam oczami.

- Marinette, nie chodzi nam o to, abyście byli ze sobą. Musisz wiedzieć po prostu na czym stoicie. Czy traktujecie to jako przyjaciele z korzyściami, czy zmierza to do czegoś głębszego. Prawda Chloe?- Alya spojrzała na blondynkę, lecz ta wkręcała we mnie swój wzrok. Lekko się wystraszyłam.

- Absolutnie, że nie! Musicie być parą, nie ma macania, całowania, ruchania bez związku!- rzuciła rękoma do góry.

- Hipokryzja.- szpnęłam sama do siebie.- Dajcie spokój, Adrien ma teraz trudny okres i nie będę z nim teraz o tym rozmawiać, jasne?

- Niech ci będzie, ale nie zwlekaj z tym.- powiedziała niezadowolona Chloe.- A teraz wybaczcie, ale idę na spotkanie samorządu. Musimy ustalić temat balu.

- W porządku.- rzekłam, po czym dodałam jak wyszła.- Tylko nie ten jebany XVIII wiek!

- Chyba nie usłyszała.- zaśmiała się Alya poprawiając włosy w lustrze.

- Zacznę już w internecie szukać jakieś sukni z gorsetem.

Nastała chwilowa cisza. Alya patrzyła na mnie z delikatnym uśmiechem.

- Adrien zerwał z Lilą.

Uśmiechnęłam się delikatnie.

- Wiem, powiedział mi wczoraj.- odpowiedziałam.

- Kochasz go?

- Sama nie wiem. Czuję coś do niego, ale czy to miłość? Nie umiem tego stwierdzić. Byliśmy przyjaciółmi, potem wrogami a teraz sama nie wiem kim jesteśmy dla siebie.- powiedziałam.

- Obiecaj mi, że z nim porozmawiasz.

- Obiecuję.

POV NARRATORA

Chłopak wracał do domu po wizycie u lekarza. W głowie miał wiele myśli, ale jedną z nich była nienawiść do pewnej osoby. Miał zły humor, ale żeby tego było mało zaczął padać deszcz.

- Zajebiście kurwa.- warknął.

Nie dość, że było już ciemno to w dodatku wracał do domu przemoknięty.
Po dwudziestu minutach był już pod domem. Chciał już wchodzić na swój trawnik, ale zobaczył, że obok jego domu stała jakaś osoba.

- W czymś mogę pomóc?- spytał.

Była to dziewczyna i trzymała parasol w ręku.

-W Paryżu zawsze musi tak padać?- spytała. Usłyszał, że akcent ma strasznie łamany.

- Niestety.

- Jesteś Luke, mam rację?- przybliżyła się i zauważył jej kasztanowe włosy.

- Tak, a ty?- zaczął być podejrzliwy wobec dziewczyny.

- Mało istotne. Miło cię poznać Luke.

Przyglądając się niej miał wrażenie, że już kiedyś ją widział.

- Co chcesz ode mnie?- zapytał.

- Przyjechałam tu, aby zniszczyć komuś życie za zniewagę. Chciałbyś mi pomóc?

- Nie, dziękuję. Nie mieszam się w czyjeś awantury, tym bardziej nastoletnie. Ale miło było cię poznać, narazie.

Zaczął kierować się w stronę wejścia do domu. Już wyjmował klucze, aż dziewczyna się odezwała:

- Szkoda. Myślałam, że też chciałbyś zemścić się na swojej byłej.- rzekła z udawanym smutkiem. Wyprostował się i lekko odwrócił.

- O czym ty mówisz?

- Jak już wspominałam, o zemście mowa.- powiedziała.

- Na kim chcesz się zemścić?- spytał zaintrygowany.

Przez deszcz można było zauważyć jej lekki uśmiech.

- Na Adrienie Agreste.

Elita kontra ,,Przyjaźń" /Adrienette/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz