Rozdział 29

393 22 7
                                    

POV MARINETTE
Dwa tygodnie później...

Biegłam szybko po korytarzu do toalety, aby sok, który został wylany na mój biały golf nie zdążył wyschnąć. Pchnęłam drzwi i szybko chwyciłam ręcznik papierowy, który następnie zamoczyłam w wodzie.

- Skurwiel jebany.- warknęłam pod nosem i dynamicznie wycierałam plamę. Oczywiście jak można się domyślić, nic to nie dało.- Zajebie go.

Spojrzałam po chwili w lustro. Byłam wkurwiona i klnęłam w duchu na wszystkich bogów greckich, w których nie wierzyłam. Do tego przyczynił się kochany Adrien Agreste, który ,,przypadkiem" wylał sok porzeczkowy na mnie. Oczywiście, zrobił to specjalnie i o tym doskonale wiedziałam.

- Marinette?!

Przymknęłam oczy, kiedy dobiegł do mnie głos Chloe i Alyi, które wbiegły do toalety. Popatrzyły pierw na mnie a następnie na golf. Alya lekko się zdziwiła, natomiast Chloe zaczęła przeżywać swój pierwszy zawał serca.

- Co za debil pierdolony!- krzyknęła.- Rozumiem, że znowu prowadzicie swoją pojebaną wojnę, ale że musiało na tym ucierpieć to piękne ubranie?!

Alya wywróciła oczami i podeszła bliżej.

- Jak się czujesz?

- A jak mam się kurwa czuć?! Odjebało mu!- krzyknęłam i oparłam się o zlew.- Dwa dni temu porysował mi tak samo ,,przypadkiem" auto.

- A ty trzy dni temu weszłaś do szatni męskiej, kiedy miał trening i zabrałaś mu jego ubrania. Po treningu siedział dwie godziny prawie nagi w szatni i czekał, aż Nino przywiezie mu jakieś rzeczy.- zauważyła Alya. Westchnęłam.

- Ale przepraszam bardzo? Czy to jest powód na to, aby niszczyć arcydzieło projektanta?!- zdumiona Chloe popatrzyła na nas zdenerwowana.

- Akurat muszę się zgodzić, że Adrien robi dość gorsze rzeczy.- przytaknęła Alya.

Westchnęłam i wyszłam z toalety a dziewczyny zaraz za mną. Byłam zdenerwowana na blondyna, że doprowadził ponownie do tej gry. Nie lubię tego, że znowu się nienawidzimy. Choć z mojej strony było zranienie i duma a nie nienawiść. To było powalone.

- Co zamierzasz zrobić?- spytała Chloe, kiedy podeszliśmy pod moją szafkę. Wyjęłam z niej zapasową bluzę. Rozejrzałam się wokoło czy nikogo nie było. Na szczęście jeszcze trwała przerwa obiadowa, więc korytarze były puste.

- Zaraz sprawdzę co mam na liście.- oznajmiłam kiedy zdjęłam golf i nałożyłam świeżą bluzę.

- Listę?- zapytała zdezorientowana Alya.

- Mhm. Tydzień temu sporządziłam listę rzeczy, które mogę zrobić przeciwko Adrienowi. - wzruszyłam ramionami.

- Jesteście oboje pojebani.- westchnęła po czym pociągnęła za sobą Chloe i odeszły. Schowałam brudny golf do szafki i wyciągnęłam zeszyt.

Kilka punktów było już odznaczonych i zostało mi nie wiele do zrobienia. Właściwie to tylko jedna rzecz... Nie bardzo mnie to cieszyło, bo przez to musiałam wejść na uczucia Adriena. O ile on jeszcze coś do mnie czuje.

O ile cokolwiek, kiedykolwiek czuł, jak Ja...

Westchnęłam głośno i przytaknęłam sama do siebie. Chęć wygranej tej potyczki miłosnej była silniejsza, niż uczucie do Adriena.

---

Stałam podenerwowana pod szkołą wraz z przyjaciółmi. Od dwóch tygodni nie stałam z nimi po lekcjach, bo czekali oni zawsze na Adriena, ale tym razem musiałam zrobić wyjątek.

- O idzie!- zawołał Nino i popatrzyłam na Alye.

- Co ty kombinujesz?- spytała pół szeptem.

Wzruszyłam ramionami i powędrowałam wzrokiem, gdzie patrzył Nino. Blondyn szedł do nas z pytającym wyrazem twarzy, bo z pewnością nie spodziewał się tam mnie.

- Siema?- bardziej stwierdził, kiedy przystanął przy nas. Moje serce zabiło mocniej, ale próbowałam to zignorować.

Widziałam, że Chloe chce coś powiedzieć więc ją wyprzedziłam:

- Możemy porozmawiać?

Spojrzał na mnie z niewyjaśnionym wzrokiem, ale po chwili przytaknął, więc oddaliliśmy się od przyjaciół.

- Co chcesz?

Zagryzłam wargę i spojrzałam zza niego. Luka szedł uśmiechnięty w stronę swoich kumpli. Idealne wyczucie czasowe.

- To bez sensu, że tak robimy Adrien. Rozumiem, że nic nie łączy cię z Lilą. Byłam... Zazdrosna.- westchnęłam. Mimo, że ta rozmowa dla mnie była fałszywa, to po części było w niej prawdy. Ale nie. Nie rozumiałam Adriena.

Adrien lekko się uśmiechnął.

- Cieszę się, że to rozumiesz. Marinette, ja serio nie byłem z nią kiedy coś między nami było. Zaraz po pierwszym pocałunku, zerwałem z nią.- przyznał. Przytaknęłam powoli. Czas zacząć działać...

- Rozumiem.- uśmiechnęłam się.- Czas zacząć od nowa.- przyznałam. Adrien przytaknął i wyciągnął do mnie rękę. Boże tak! Właśnie na to liczyłam. Spojrzałam na wyciągniętą rękę prze niego a następnie na niego. Uśmiechnęłam się tajemniczo.

- Zaraz ta ręka mi odpadnie.- zaśmiał się i czekał na mój ruch.

- Zaczekaj tu sekundę.

Po tych słowach ruszyłam szybkim krokiem w stronę Luki.

Będziesz tego, kurwa, żałować, Dupain-Cheng!

Kiedy Luka mnie zauważył, jego mina była pełna zdezorientowania.

- Co się...- nie dokończył, bo szybkim ruchem chwyciłam jego kark i przyciągnęłam go do pocałunku. Trwało to kilka sekund, ale tyle wystarczyło. Spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam.

- Dzięki.- powiedziałam i wróciłam do Adriena.

Miał opuszczoną rękę i patrzył na mnie z szokiem, wkurzeniem a także zraniony.

- Musiałam to zrobić.- szepnęłam i podeszłam do niego bliżej.- Mam nadzieję, że boli cię tak samo jak bolało mnie, kiedy ją zobaczyłam, Adrien. Mieszka pod twoim dachem więc nie próbuj mi tu zmydlić oczu.- warknęłam.

- Między nami naprawdę nic nie ma.- wysyczał.- W przeciwieństwie do ciebie i tego chuja. Już się nie wyprzesz.

Elita kontra ,,Przyjaźń" /Adrienette/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz