POV MARINETTE
- Jesteś Szychą mojego serca Marinette.
Patrzyłam na Adriena z szeroko otwartymi oczami. Dlaczego on to powiedział? Nie wiedział o moim planie bo nawet nie widział Luki, który stał za nim. Nie mógł tego widzieć.
Przez te słowa zapomniałam o całym tym spektaklu, który wymyśliłam i stałam wryta patrząc na niego w totalnym szoku.
- Co... Coś ty powiedział?- spytałam a w moim głosie było słychać jąkanie się. To było dziwne.
- No właśnie kurwa, co ty powiedziałeś?!
Ja oraz blondyn spojrzeliśmy na Lukę, który wyglądał na zdenerwowanego. Po chwili spojrzał na mnie.
- Zerwałaś ze mną, bo dałaś mu dupy co? Jebana dziwka.- krzyknął i złapał mnie za ramię. Dość mocno mnie złapał.
- Zabieraj te brudne łapska od niej!- krzyknął Adrien i go odepchnął.- Chcesz mieć znowu łapę w gipsie?!
Luka stał kilka centymetrów od blondyna i wyglądał na mocno zdenerwowanego.
- Uważaj na słowa, bo jak wrócisz do swojej nory w Londynie to nikt cię nie pozna.- warknął.
Obok stała tak samo przerażona Kagami co ja. Najwidoczniej wiedziała co może zaraz się stać i to było najgorsze w tym wszystkim.
Za nim jednak któraś z nas zdążyła zareagować, Luka wymierzył solidny cios w policzek Adriena. Widownia wokół nas stawała się coraz większa. Niestety blondyn był w takim stanie, że upadł przez cios wymierzony przez Luke. Widziałam, że chłopak zamierzał kontynuować bójkę dlatego stanęłam przed nim uniemożliwiając jemu to.
- Odsuń się Marinette.- warknął mój były patrząc na mnie gniewnie.
- Przestań robić sceny Luka! Po co ci to, co?! Chcesz mieć problemy przez to?- krzyczałam jak pokręcona.
Z tym, że nie rozumiałam samej siebie. Dobra, nigdy nie kochałam Luki, ale jednak przez ten cały okres był dla mnie bardzo ważną osobą w moim nudnym życiu. I tak zranił mnie tym zakładem, ale czy mogę pozwolić na to, aby bił Adriena aż ten będzie w stanie ciężkim i poniósł za to ogromne konsekwencje? Umówmy się, Rodzina Couffaine przy Agrestach byli pchełkami, które było można by łatwo zniszczyć. Jeśli Adrienowi by się coś okropnego stało, Pan Gabriel by już się o to postarał, aby Luka poniósł jak najgorszą karę.
Lecz nie mogłam też pozwolić, aby stała się jakaś krzywda Adrienowi...
Niebieskooki patrzył dłuższą chwilę na mnie aż do momentu, kiedy odsunął się ode mnie na trzy kroki.
- Trzymaj blondaska z dala ode mnie, rozumiesz?
Delikatnie przytaknęłam a Luka oddalił się wraz z Kagami w głąb tłumu, który zaczął się powoli rozchodzić. Spojrzałam na podnoszącego się Adriena. Miał lekko zaczerwieniony policzek.
- Gdzie on kurwa poszedł?! Ja się już przygotowałem aby mu wpierdolić!- powiedział rozżalony. Najwidoczniej procenty dalej go nie opuściły.
- Wracamy do domu.- powiedziałem zamawiając ubera przez aplikację. Po chwili napisałam sms-a do Chloe z informacją, że jedziemy.
- Kurwa...
Spojrzałam ponownie na blondyna, który przyglądał się w telefonie.
- Będzie siniak, nie?- spytał przejęty, a ja lekko się zaśmiałam.
---
Po cichu weszłam pierwsza do domu, aby sprawdzić czy na pewno rodzice już śpią, jednak doznałam zdziwienia, kiedy zobaczyłam kartkę na stole w kuchni, że pojechali do przyjaciół na ,, małą posiadówkę". Nie było dla mnie dziwne to, że nie wrócą na noc. Dziwne było to, że mają jakichkolwiek znajomych.- Wchodź normalnie James Bond.- odparłam, kiedy zobaczyłam jak blondyn skrada się na palcach po kuchni. Przysięgam pijany Adrien, to zajebisty Adrien.
- Przecież wchodzę.- szepnął.
- Nie ma moich rodziców.- powiedziałam i dopiero po tych słowach zaczął normalnie iść.
Po dwudziestu minutach oboje leżeliśmy w moim łóżku. Chciałam ułożyć Adriena na kanapie, ale zaczął robić histerię, że się boi i uparł się na spanie ze mną. Oczywiście bez podtekstów.
Patrzyłam głupio w sufit. Ledwo go było widać bo było wokół ciemno, ale nie mogłam zasnąć i nie miałam nic do roboty. W głowie ciągle chodziły mi słowa Adriena. Jesteś szychą mojego serca Marinette. Czy to dziwne, że miło mi się zrobiło po tych słowach?
Odwróciłam głowę w stronę chłopaka. Jego spokojny i głęboki oddech wskazywał na to, że śpi ale musiałam się upewnić.
- Dlaczego to powiedziałeś?- szepnęłam.
Chwila ciszy udowadniała to, że miałam rację więc westchnęłam i odwróciłam się plecami do chłopaka.
- Co takiego?
Złapałam delikatnie powietrze, ale po chwili je wypuściłam.
- To co powiedziałeś, przed tym jak Luka podszedł.- odparłam.
Nastała cisza, lecz wiedziałam, że to już nie sen. To było coś innego. Słyszałam jak jego oddech przyśpieszył i stawał się nierównomierny.
- A czemu miałbym tak nie mówić?
I to było to. Gdzieś w środku mnie to ruszyło. Byłam pobudzona przez emocje i odwróciłam się w jego stronę. Światło wybiegające z okna podświetlało mi jego twarz. Nie spał, patrzył na mnie swoimi zielonymi oczami i czekał na to co powiem.
- Ponieważ takich słów nie mówi się przyjaciołom.- odparłam ledwo.
Spojrzenie Adriena znalazło się nagle na moich ustach. Swoje suche wargi lekko oblizał.
- Wiem.
Czemu ta rozmowa jest tak dziwna, że aż taka... Ekstytująca?
- Byłeś pijany, zapomniałam.- zaśmiałam się cicho próbując chyba sama sobie usprawiedliwić jego zachowanie.
- Słowa pijanego, myśli trzeźwego.
Kurwa, stop.
Głośno zaczęłam oddychać i teraz to moje oczy spoglądały na jego usta. Napięcie było niewiarygodne. Nigdy takiego czegoś nie miałam. Czułam się teraz jak te wszystkie nastolatki w serialach, co włamywał im się w nocy chłopak przez okno i kładł się z nimi spać a nad ranem znikał i za dnia był dla nich dupkiem.
- Nie da się tego zmienić...- rzekł szeptem.
I tak, jestem głupia. Nie wytrzymałam i go pocałowałam...
CZYTASZ
Elita kontra ,,Przyjaźń" /Adrienette/
FanfictionAdrien i Marinette przyjaźnili się od dziecka. Praktycznie wszystko robili razem. Przed pójściem do szkoły średniej obiecali sobie, że staną się Elitą szkolną i będą w niej ,,rządzić". Cóż... Marinette szybko się udało, ale Adrien całe życie był w...