Rozdział 24

843 59 19
                                    

POV ADRIENA

Blondynka stała przy wyspie kuchennej i patrzyła na kieliszek, w którym znajdowała się czerwona ciecz.

- Ah, co jak co, ale francuskie wino przeważa nad innymi. Ten aromat...- przymykając oczy zaczęła wąchać zawartość szkła.- Ten smak i kolor. Istne niebo.

Stałem z założonymi rękoma na klatce piersiowej i obserwowałem co robiła moja matka. Cóż była wariatką, ale żeby aż tak fascynować się winem? Plus, że choć przez chwilę jest spokojna i się nie drze.

- Miałaś przyjechać dopiero za dwa dni.- zauważyłem i spojrzałem na walizki, które znajdowały się w salonie. Cóż trochę ich sporo ja na pobyt trzydniowy. Nawet jak na moją mamę.

- A co już Matka nie może ci zrobić niespodziankę?!- spytała wściekle.

Cały spokój poszedł się jebać... Po co się odzywałem?

- Ależ oczywiście, że możesz.- powiedziałem wywracając oczami i podszedłem do lodówki, aby wyjąć z niej sok.- Ale po prostu się zdziwiłem.

Nastała cisza a moja matka zaczęła obserwować ściany, sufit i meble w kuchni. Jej mina nabrała obrzydzenia i w ekspresowym tempie odłożyła alkohol i pobiegła na swoich beżowych szpilkach do salonu. Zdziwiony podążyłem za nią. Ale oczywiście nie byłem taki głupi aby za nią biec.

- Boże Święty!- zawyła łapiąc się za głowę.- Przecież ten dom wygląda okropnie!

- O co ci chodzi?- zapytałem nie do końca rozumiąc nagłej zmiany w jej humorze. Czasem mam wrażenie, że moja Matka ma jakąś dwubiegunowość. Ale ja mówię poważnie, pierw może się śmiać, potem płakać a jeszcze później krzyczeć i znowu się śmiać. Niby spoko, ale te nastroje zmieniają się jej w ciągu pięciu minut.

- O co mi chodzi!? Adrien ten dom wygląda gorzej niż jakaś melina!- krzyknęła.- Trzeba przemalować ściany, kupić nowe meble.

Nieoczekiwanie zaczęła do mnie podchodzić i mnie objęła w pasie, bo byłem od niej sporo wyższy. No tak jak mówię, dwubiegunowość....

- Przepraszamy, że musiałeś tak mieszkać przez te trzy miesiące.

Czy ona płacze?

- Mamo zapewniam cię, że dom wygląda bardzo pięknie.- oznajmiłem. Blondynka się odsunęła i usiadła na kanapie i dalej patrzyła na wnętrze salonu.

- Tak właściwie to czemu Ojciec nie przyjechał z tobą?- zapytałem siadając naprzeciw niej.

Chwilę milczała zanim się odezwała.

- Musimy porozmawiać Adrien.


POV MARINETTE

Stałam od kilku minut pod jego domem. Było już późno, bo karę w szkole odbywałam aż do godziny osiemnastej.

Zastanawiałam się czy powinnam w ogóle tu przychodzić? Może nie chciał mnie widzieć, bo przecież by się odezwał po tylu dniach. Głupi sms by wystarczył.

Westchnęłam i odwróciłam się już z zamiarem odejścia, aż usłyszałam jak otwierają się drzwi. Odwróciłam się mając nadzieję, że to blondyn. Zamiast niego, była to blondyna.

Dobra, zatkało mnie.

- Pani Agreste?- wydukałam.

Zmierzyła mnie od dołu do góry z dziwnym wyrazem twarzy. Zarzuciła swoją torebką, która swoją drogą wyglądają na drogą i rzekła:

- A ty to...?

Otworzyłam szerzej oczy z powodu totalnego zdziwienia. Czy ona już o mnie zapomniała? Przecież zna mnie od dziecka.

- Em, Pani Emilie to ja. Marinette!- powiedziałam z lekkim śmiechem. Jej usta rozszerzyły się w zdziwienie a następnie w szeroki uśmiech.

- O mój boże! Marinette Dupain-Cheng! No ciebie się tutaj to wyjątkowo nie spodziewałam!- podeszła szybko do mnie i mnie przytuliła. Odwzajemniłam ten gest.

- Nie wiedziałam, że Pani tutaj jest.- powiedziałam, kiedy się ode mnie odsunęła.

- A przyjechałam kilka dni temu.- machnęła ręką.- Dawno cię nie widziałam. W ogóle cię nie poznałam. Jesteś bardziej.... Kobieca i widzę że przybyło tobie trochę stylu.- zaśmiała się niewinnie, ale wiedziałam że był to podtekst.

- Jak widać.- wzruszyłam ramionami.

- Muszę koniecznie odwiedzić twoją mamę!- powiedziała podekscytowana.- Dalej prowadzi z Tomem tą piekarnię wysokokaloryczną?

- Tak.- powiedziałam udając uprzejmy ton. Znałam Mamę Adriena i widziałam, że te chamskie testy nie są mówione przez nią, ponieważ kogoś nie lubi czy coś. Jest szczerą osobą po prostu, ale niestety czasem trzeba przyhamować. Ona tego nie umiała.

Chciała coś powiedzieć, ale usłyszałyśmy chrząchnięcie dochodzące zza blondyną.

- Chyba miałaś gdzieś jechać.

Mama Adriena odsunęła się po to aby ujrzeć swojego syna.

- Nie pośpieszaj mnie Gnoju!- upomniała go a on wywrócił znudzony oczami. Widać było, że ma zły humor co mnie przekonało z pewnością, że nie powinnam tutaj być.

Po chwili Pani Emilie poszła do samochodu a Adrien zaprosił mnie do środka.

- Tęskniłam za twoją mamą.- przyznałam.

- Ta, ja też.- powiedziała i oparł się o blat kuchenny. - Napijesz się czegoś?

- Nie, dzięki. Właściwie przyszłam tylko pogadać, bo...

- Przepraszam, że nie pisałem ale pomagałem mamie załatwiać sprawy.- przerwał mi.

Przytaknęłam i spojrzałam w dół. Usłyszałam, że blondyn podchodzi do mnie więc podniosłam po chwili wzrok aby spotkać jego zielony oczy, które były ode mnie oddalone o kilka centymetrów.

Dotknął delikatnie mojego policzka i powoli nachylił się do mnie aby po chwili złożyć delikatny pocałunek na moich ustach. Trwało to kilka sekund, ale i tak było to magiczne.

Kiedy się odsunął, przytulił mnie i szepnął:

- Mój rodzice się rozwodzą, Marinette.

...

Elita kontra ,,Przyjaźń" /Adrienette/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz