Rozdział 22

837 57 10
                                    

POV ADRIEN

Jak poparzony odsunąłem się od Marinette i spojrzałem w stronę drzwi, gdzie stała osoba, która bezczelnie nam przerwała. Jakby by inaczej?

- Co tu się odwaliło przed momentem?

- Posłuchaj, to nie jest tak...- zaczęła się tłumaczyć przestraszona ciemnowłosa.- To było...

- Rozmowa o Luce?!- krzyknęła Chloe. - Poszłam za wami aby was podsłuchiwać, no bo wiecie ciekawość.- wywróciła oczami teatralnie, jakby to było normalne. Ale nie. To kurwa nie było normalne.- A ja widzę jak się obciskujecie!

Spojrzałem na Marinette a jej oczy spotkały się z moimi. Dopiero patrząc na nią z odległości kilku metrów, zrozumiałem co tu się odwaliło. Kurwa, całowałem się Marinette! Z dziewczyną, o której zawsze marzyłem! Po wejściu Chloe to stało się dla mnie jak sen, ale to była rzeczywistość. Bardzo piękna rzeczywistość.

- Przepraszam...

Marinette spojrzała w dół i zaczęła cicho szlochać. Nie chce wyjść na jakiegoś pajaca, ale nie rozumiałem tego. Gdzie podziała się ta dziewczyna, która należała do Elity. Gdzie ta dziewczyna, którą się uczniowie bali?

Chloe stała tak samo osłupiona jak Ja. Popatrzyliśmy na siebie niezbyt rozumiąc o co chodzi.

- Ej, Marinette...- zacząłem zbliżać się do niej, ale ciemnowłosa uniosła rękę w ramach protestu.

- Nie! I tak Chloe już mnie nienawidzi!- wykrzyknęła.

Spojrzałem pytająco na blondynkę, która wpatrywała się przez moment, ale po chwili rozszerzyła oczy, jakby zrozumiała słowa Marinette.

- Kochanie...- zaczęła rozbawiona i podeszła do niej.- Nie jestem zła za to, ale zaskoczona.

Odsunąłem się od nich i obserwowałem ich ruchy. Jakby czemu miałaby być zła Chloe?

- Ale zasady są Chloe, a ja je złamałam.

- Owszem, ale tyczą się chłopaków i byłych.- oznajmiła a ja otworzyłem szerzej usta, kiedy uświadomiłem sobie o co chodzi.

- No właśnie Chloe. Nie powinnam, ja cię przepraszam...- nie dokończyła, bo przerwał jej mój śmiech. Spojrzała na mnie wkurzona, zaś Chloe rozbawiona.

- Marinette kochanie, nie mam prawa być zła, ponieważ Adrien nie był jakoś szczególnie moim prawdziwym chłopakiem. W sensie byliśmy razem w łóżku i w ogóle...- zaprzestała swój monolog kiedy zauważyła moją ostrzegawczą minę.

Przecież nie musi Marinette tego słuchać.

- Tak czy inaczej, nie kochaliśmy się ani nic.- dokończyłem za nią.

Marinette przez moment analizowała tą sytuację. Otarła swoje policzki od płaczu i spojrzała na swoją przyjaciółkę.

- Ale jak to? Przecież byliście parą i...- nie dokończyła, bo blondynka jej przerwała.

- Później ci wytłumaczę.

- Czyli... czyli nie jesteś zła?- spytała.

- Zła jestem tylko o to, że nie powiedziałaś mi. Teraz mam mniej czasu na planowanie waszego ślubu.- jęknęła.

- My nie jesteśmy razem.- zaśmiała się Marinette.

No właśnie... Nie jesteśmy.

---

Siedziałem na fotelu trzymając mocno telefon w ręku aż moje knykcie stawały się białe. Ściskałem szczękę oraz dynamicznie ruszałem nogą.

- Nigdy się nie skupię widząc cię w takim stanie.- westchnął Nino odkładając  podręcznik z historii na stolik.- Kurwa napisz jej zwykłą wiadomość a nie robisz z siebie pajaca.

- Nie zerwę z nią przez wiadomość.- powiedziałem to takim tonem jakby to było oczywiste.

- No to dzwoń.- wywrócił oczami.

Wstałem z miejsca i wyszedłem na taras. Po chwili namysłu wykręciłem numer na face time do brunetki. Po kilku sekundach odebrała.

- Miałam właśnie do ciebie dzwonić.- zaczęła stojąc, nawet nie patrząc na telefon. Ubrana była w czarny top oraz dżinsowe spodnie. Kasztanowe włosy miała rozpuszczone oraz na twarzy widoczny był mocny makijaż. Cała Lila.

- Hej, muszę ci coś powiedzieć.- odparłem zgaszony.

- W piątek John robi domówkę i muszę wybrać którąś z kreacji. Myślałam nad czerwoną kiecką, ale miałam ją na sobie na twoich urodzinach w tamtym roku więc odpada. Ale co myślisz o tej?- wskazała niebieską sukienkę i po raz pierwszy spojrzała na telefon.

- Jest... Ładna.- przyznałem.

- Też tak myślę, ale nie jestem pewna czy nie miałam jej na sobie na imprezie u Scoota.- odparła zamyślona.

- Słuchaj Lila, muszę ci coś powiedzieć i może ci się to nie spodobać.- powiedziałem nieco już zirytowany jej lekceważeniem.

- No co się stało?- spytała znudzona obserwując sukienkę.

- Dzwonię aby ci powiedzieć, że musimy się rozstać.- powiedziałem na jednym wdechu. Nastała cisza.

Dziewczyna nawet się nie poruszyła tylko dalej ślepo wpatrywała się w kawałek szmaty.

- Proszę, powiedz coś.- wręcz to wybłagałem.

- Nie, nie miałam jej wtedy ubranej.- odpowiedziała spokojnie i odłożyła ubranie na łóżko. Przez chwilę je obserwowała z góry aż do momentu, kiedy usiadła przy telefonie i pustym wzrokiem na mnie spojrzała.
- Nie ma cię jebane kilka miesięcy i już ci się coś w głowie jebie?!- nagle krzyknęła.

Westchnąłem ciężko. Już miałem nadzieję, że przyjmie to gładko.

- Masz kogoś tak?! To ta szmata co z nią imprezowałeś, tak?! Jak jej tam było... Marinette!

- Uspokój się, dobrze?- powiedziałem.

- Ty w ogóle wiesz jak absurdalnie brzmi to z twoich ust? Człowieku, mnie się kurwa nie zostawia, rozumiesz to?!- krzyczała jak nakręcony lew, który przez dwa dni nic nie upolował.

- Przyjmij to po prostu do wiadomości. Nie chciałem tego w takich okolicznościach kończyć, ale zostało mi jeszcze dwa miesiące wymiany i nie mogę tyle czekać, rozumiesz? To i tak było nieuniknione Lila. Przykro mi serio, ale to co było już minęło.

- Słuchaj.- zaczęła spokojnym głosem, co jeszcze bardziej mnie przerażało.- Ten prank był serio dobry.- nagle zaczęła się śmiać, co już totalnie mnie zbiło z tropu.- Ej i wiesz co? Wybaczam ci to. Pośmialiśmy się i w ogóle, ale koniec żartu. Pewnie twoi zjebani przyjaciele to wymyślili, ale okej. Zawsze byłeś im podatny.- wzruszyła ramionami.

Dobra kurwa, zatkało mnie.

- Nie Lila, to nie jest żart. Wiesz co, prześpij się z tym okej?- powiedziełem a kiedy zobaczyłem że dalej chce mi coś powiedzieć, po prostu się rozłączyłem.

To było mocne...

Elita kontra ,,Przyjaźń" /Adrienette/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz