Rozdział 14

897 60 2
                                    

POV MARINETTE

Był poniedziałek i siedziałam na lekcji angielskiego o dziwo sama w ławce. Chloe obraziła się na mnie, bo kazaliśmy jej wyjść z imprezy. Przepraszam bardzo, ale to ja powinnam być wkurwiona na nią, za to co gadała o moim chłopaku. Spojrzałam na nią, która rozmawiała dwie ławki przede mną z rudowłosą Sabriną. Ten lizodup słuchał ją jak oczarowana, kiedy blondynka jej coś opowiadała. Nie przepadałam za Sabriną. Irytowała mnie za każdym razem, kiedy próbowała podlizać się Chloe. Może i byłam zazdrosna, ale do kurwy to moja przyjaciółka, którą znam dłużej.

- Może Panna Dupain-Cheng poda definicję?

Czułam wszystkich wzrok na sobie, pewnie z oczekiwaniem na jakiś rozwój akcji. Relację moje z Panią Smith były okropne. Zawsze uważałam, że się mnie uwzięła, bo kiedyś po angielsku kazałam jej spierdalać. Była wtedy przerwa i nauczycielka była u nas pierwszy dzień. Ale skąd miałam wiedzieć, że uczy ona właśnie angielskiego. Ale wracając, zawsze były dymy u niej na lekcjach, które sama zaczynałam.

- Niestety nie wiem.- odpowiedziałam krótko.

Zdziwiona nauczycielka przytaknęła głową i spytała kogoś innego. Najwyraźniej była zaskoczona moją spokojną reakcją. Po chwili jednak zadzwonił dzwonek na przerwę obiadową. Szybko spakowałam książkę i zeszyt do torebki. Szybkim krokiem podeszłam do Chloe, która jeszcze przed wyjściem z klasy malowała usta. 

- Możemy pogadać?- spytała stając przed nią. Blondynka uniosła brew do góry i westchnęła.

- Wystarczająco powiedziałaś w sobotę, Marinette.- wtrąciła się rudowłosa a ja ją zmierzyłam po czym się odezwałam.

- Nie uważasz, że powinnaś już sobie pójść, aby truć i lizać dupę komuś innemu?- spytałam retorycznie i mogłam zauważyć, że kącik ust Chloe drgnął delikatnie do góry.

- Pogadamy potem okej?- powiedziała blondyna i mnie wyminęła aby wyjść z klasy.

Westchnęłam, ale przytaknęłam mimo, że tego już nie widziała. Wyszłam z klasy i skierowałam się do stołówki. Dostałam w między czasie sms-a od Alyi, że wraz z Nino poszli do knajpy nie daleko szkoły, aby zjeść kebaba a nie jakieś gówno dofinansowane przez miasto. Zaśmiałam się pod nosem wchodząc do stołówki.

Uwielbiałam tą dziewczynę normalnie. Mogłam śmiało stwierdzić, że się bliżej zaprzyjaźnimy w nie dalekiej przyszłości. Mimo moje zimnej relacji z Adrienem, lubiłam to, że mulatka była bezstronna. Uważała, że Adrien przesadza, ale mnie też nie pozostawiała bez winy. Wolałam już aby tak zostało.

Weszłam na podest i zajęłam miejsce obok Luki i Maxa. Niebieskowłosy ucałował moje usta, na co uśmiechnęłam się delikatnie. Nigdy nie będę mogła uwierzyć w to, że jest ze mną dla zakładu.

- Kac był?- zaśmiał się jego kumpel.- Ja miałem okropnego. Do teraz czuję tą suchość.- mruknął i napił się wody.

- Na szczęście nie.- zaśmiałam się i spojrzałam na Juleke, starszą siostrę Luki, która była totalnym przeciwieństwem Rose. Rose była w moim wieku i chodziła równoległej klasy co ja. Jako siostra Luki, woziła się na jego plecach i to strasznie. Juleka zaś była inna. Mimo, że nie zdała dwa razy i ma dwadzieścia lat i było widać jej dojrzałość, to dało się z nią porozmawiać normalnie.

- Jak tam u ciebie?- zapytałam ją.

- Jest dobrze. Mam dzisiaj pisać esej, który zdecyduje czy zaliczyłam pierwszy semestr.- mruknęła wyczerpana. Skrzywiłam się i chciałam ją pocieszyć, ale jednak co innego przykuło moją uwagę. Na stołówkę weszła Chloe wraz z Kim'em, ale wkurzyło mnie jednak to, że obok niej szedł śmiejący się Adrien. Blondyni śmiali się w niebogłosy i zawzięcie rozmawiali na jakiś temat. Kim obok nich też wyglądał na rozbawionego i zaczął dyskutować z Adrienem.

- Ale piękne ,,Golden Trio''.- zaśmiał się kpiąco Luka. Wywróciłam oczami i patrzyłam dalej na trójkę. Adrien miał zamiar pożegnać się z parą przed podestem, ale Chloe widząc, że cała elita siedzi przy głównym stole, wywróciła oczami i pociągnęła Agresta za koszulkę. Weszli na podest. Max i Luka wstali z miejsc, ale usiedli po chwili widząc, że cała trójka idzie usiąść przy samorządzie. Czy to jest kurwa żart?

- Chloe! Weź się nie wygłupiaj i siadaj tutaj!- krzyknął Carl.- Nie siedź z tym frajerem Kim'em. A Agreste bierz też tutaj.- zaśmiał się, ale Luka spojrzał na niego groźnie.

- Zamknij mordę, frajerze!- krzyknął Kim. Carl prychnął ironicznie, ale postanowił to przemilczeć.

- Lecę na aulę.- ogłosił Luka i wstał od stołu.- Nadzoruję przygotowania do dzisiejszego konkursu szachowego. Trzeba przygotować dekoracje i inne pierdoły.

- To już dzisiaj?- jęknęłam niezadowolona. To oznaczało, że będę musiała odbyć karę razem z Adrienem.

- Niestety. Do jutra.- machnął do nas i zszedł z podestu.

Spojrzałam na blondyna, który akurat patrzył w moją stronę. Kurwa dlaczego nie mogę go nienawidzić, choć bardzo chcę?

...

Elita kontra ,,Przyjaźń" /Adrienette/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz