𝕩𝕩𝕩
𝔽𝕀ℕ𝔸𝕃𝕃𝕐 ℍ𝕆𝕄𝔼
𝕩𝕩𝕩
Ciepły, jesienny wiatr rozwiał złote pukle dziewczyny, stojącej przed drzwiami Alfei. Stella natychmiast puściła rączkę walizki i poprawiła grzywkę, by nie opadała jej na oczy. Gdy doprowadziła się do względnego porządku, spojrzała na siostrę.
Na twarzy Issalvii malował się kpiący uśmiech.
— Lepiej uciekaj do środka, zanim ktokolwiek zauważy, że twoja grzywka jest zaczesana na inną stronę — poradziła, na co Stella wywróciła oczami.
Księżniczki Solarii zupełnie się od siebie różniły. Podczas, gdy Stella była idealną następczynią tronu, Issalvia przypominała raczej... właściwie trudno określić, kogo przypominała. Dziewczęta z pewnością różniły się fizycznie. Włosy Iss były ciemne, brwi czarne, rysy ostrzejsze. Tylko oczy posiadały takie same. Niebieskie, zupełnie jak ich ojciec.
Charaktery także posiadały zupełnie przeciwne.
Iss nie była materiałem na królową, księżniczkę, nawet damę dworu. Zwykle określano ją jako prostą dziewczynę, która lubiła żartować, rozmawiać z ludźmi. Różnicą, która powodowała, że ludzie byli w stanie odróżnić Solarianki było przede wszystkim to, że Stella była wróżką, a jej siostra nie.
Wynikało to z prostej przyczyny. Królowa Luna była matką jedynie Stelli. Dziewczęta posiadały wspólnego ojca, który podobnie jak Iss, nie miał magicznych mocy. Prawdziwa matka dziewczyny była człowiekiem i zmarła przy porodzie. Radius rok po narodzinach Issalvii ożenił się z Luną, a dziewięć miesięcy później na świat przyszła Stella.
Stella oczywiście została następczynią tronu, a Iss z kolei przypadło coś, co bardzo rzadko dostawali członkowie rodzin królewskich - wybór. Postanowiła więc, że gdy przyjdzie czas pójdzie do Alfei i zostanie specjalistą.
Królowa nie była zadowolona, jednak Radius kipiał z dumy.
Do Alfei uczęszczały więc dwie księżniczki Solarii o zupełnie różnych charakterach, podejściu do życia. Nie pałały do siebie szczególną miłością, nie wchodziły sobie w drogę, żyły swoim codziennym życiem.
— Via! Hej, Via!
Brunetka odwróciła się, słysząc znajomy głos. W jej stronę zbliżała się Terra, córka jednego z nauczycieli. Iss porzuciła walizkę i podeszła, by przytulić dziewczynę.
Stella wywróciła oczami, widząc akt czułości, który na dworze Solarii byłby nie do przyjęcia. Pomijając już fakt, że blondynka nie przepadała za pulchną córką Bena Harvey. Pokonała jednak swoją niechęć i podeszła do dziewczyn.
— Terra — powiedziała, zwracając na siebie uwagę. — Wygląda na to, że od tego roku jesteśmy współlokatorkami.
— Och... — Harvey nie wyglądała na zadowoloną z tego faktu. Zerknęła na przyjaciółkę, ale jedyne co mogła zrobić Iss, to uśmiechnąć się przepraszająco. Terra natychmiast przywróciła na twarz swój typowy, pełen entuzjazmu uśmiech. — Tak, będzie fajnie.
Iss dużo kosztowało, żeby darowała sobie uwagę o tym, że słowo fajnie i Stella w jednym zdaniu zawsze oznaczają coś negatywnego. Rozejrzała się natomiast w poszukiwaniu swojego nauczyciela. Nie widziała się z nim dwa miesiące i chciała chociaż się przywitać. Nie mówiąc już o tym, że nie mogła się doczekać jutrzejszych zajęć. Zamiast jednak napotkać gdziekolwiek szatyna, dostrzegła pewnego blondyna, zajętego rozmową z nieznajomą rudowłosą.
CZYTASZ
Unexpected || Saul Silva
FanfictionIssalvia nie była tak wyjątkowa, jak jej siostra Stella. Nie została obdarzona magią, według poddanych nie powinna nosić tytułu. Iss trafiła do Alfei, gdzie została jednym z najlepszych Specjalistów. Wszystko zaczęło się komplikować, gdy Stella pon...