𝕏𝕏𝕏
M𝔼𝔼𝕋𝕀ℕ𝔾
𝕏𝕏𝕏
Issalvia narzuciła kaptur na głowę i upewniając się jeszcze, że ma przy sobie sztylet, wyszła z pokoju. Jej pierwszym celem były pokoje nowych żołnierzy. Pałac w zdecydowanej większości spał, więc teoretycznie miała ułatwione zadanie. Wolała jednak nie rzucać się w oczy i przejść dobrze znanymi sobie, mniej uczęszczanymi drogami.
Pierwszy etap planu poszedł gładko. No, prawie. Na ostatniej prostej natknęła się na jednego z gwardzistów.
— Issalvia? — zdziwił się Sam, który mimo ciemnej bluzy i kaptura narzuconego na głowę, natychmiast poznał dziewczynę. Uśmiechnął się, podchodząc bliżej. — Co ty tu robisz?
— Gimnastyka? — Wzruszyła ramionami, na co mężczyzna prychnął, rozbawiony.
Oczywiście, o ile gimnastyką można nazwać opuszczenie po kryjomu pałacu i wciąganie w swoje rodzinne porachunki przyjaciela, świeżo przyjętego do armii.
Samuel wpatrywał się w Iss z lekkim uśmiechem. Nie wierzył w ani jedno jej słowo.
— Lecisz na miasto? — zapytał po chwili, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
Via pokręciła nosem, jednak kilka sekund później kiwnęła głową.
— Obiecałam Leithowi, że go oprowadzę...
Mina Sama wyraźnie zrzedła, jednak Via nie miała zamiaru się tym zadręczać. Cokolwiek pomyślał sobie jej znajomy, nie miała zakazu opuszczania pałacu i w wolnym czasie mogła robić, co jej się podobało. Nie była pewna, jak to wygląda z żołnierzami, takimi jak Leith - na etapie rekrutacyjnym, jednak łudziła się, że podobnie.
— A teraz wybacz, ale... — Via wskazała głową budynek, w którym mieściły się kwatery.
Po raz ostatni uśmiechnęła się do Sama i pobiegła w stronę pokoi żołnierzy, zanim Samuel zdążył ją zatrzymać.
Leith nie był zadowolony z widoku Issalvii, pochylającej się nad łóżkiem. Omal nie krzyknął, a powstrzymała go przed tym tylko dłoń dziewczyny na jego buzi. Dopiero po dłuższej chwili zdołał się rozbudzić i zdać sobie sprawę, że był środek nocy. Niechętnie usiadł, częstując przyjaciółkę morderczym spojrzeniem.
— Czego łazisz? — jęknął, zapalając lampkę, stojącą na stoliku nocnym. — To, że ty nie szanujesz snu nie znaczy, że też jestem takim bezczelnym potworem.
Via wywróciła oczami, słysząc marudzenie chłopaka. Niby był żołnierzem, a jednak gdzieś w głębi serca zachowywał się, jak prawdziwa księżniczka. I to taka na ziarnku grochu.
— Ubieraj się, musisz mi pomóc — nakazała Iss, ściągając kołdrę z chłopaka.
— Oszalałaś?! Mogłem być nagi! — oburzył się, odbierając przyjaciółce nakrycie.
Issalvia wzdrygnęła się na samą myśl.
— Nawet nie mów takich rzeczy, bo zaraz mi zaczną uszy krwawić...
Leith przyjrzał się dziewczynie spod przymrużonych powiek.
— Nie udawaj świętej, dziecko z Silvą samo się nie zrobiło.
— Jeszcze chwila, a wlepią mi kolejne dziesięć lat za uduszenie żołnierza podczas snu... — mruknęła Via, wyciągając z szafy chłopaka ciemne ubrania. Musiała wybrać mu zestaw podobny do swojego. Nierzucający się w oczy, który pozwoli im przemknąć się praktycznie niezauważenie.
CZYTASZ
Unexpected || Saul Silva
FanfictionIssalvia nie była tak wyjątkowa, jak jej siostra Stella. Nie została obdarzona magią, według poddanych nie powinna nosić tytułu. Iss trafiła do Alfei, gdzie została jednym z najlepszych Specjalistów. Wszystko zaczęło się komplikować, gdy Stella pon...