-𝟟𝟚-

440 56 13
                                    

𝕏𝕏𝕏

𝕀 𝕄𝕀𝕊𝕊 𝕐𝕆𝕌

𝕏𝕏𝕏

Iss odetchnęła głośno, stając naprzeciwko Sama. Kapitan zarządził obowiązkowe ćwiczenia dla tej części gwardii, która zakończyła nocną służbę, w tym dla Issalvii. Oczywiście dziewczynie przez myśl nie przeszło, żeby spróbować się zwolnić. Z góry założyła, że przełożony się nie zgodzi, więc po co próbować? 

— Wyglądasz blado... — powiedział Samuel, przyglądając się dziewczynie z uwagą. 

Issalvia wywróciła oczami. 

— Dobrze się czujesz?

Nie. Zdecydowanie nie czuła się dobrze, ale nie miała zamiaru dawać innym satysfakcji. Skoro ćwiczenia były obowiązkowe, musiała w nich uczestniczyć. Niezależnie od tego, jak duże były szanse zwymiotowania na przeciwnika.

— Walczysz, czy gadasz? 

Z drugiej jednak strony, kapitan mógłby pochwalić ją za element zaskoczenia. 

Sam westchnął, jednak uniósł nieco broń, dając tym znak Issalvii, że jest gotów. Ciemnowłosa wzięła głęboki oddech w nadziei, że pomoże jej to się skupić. Nie za bardzo podziałało, ale nie miała zamiaru się wycofać. 

Zdążyła zrobić jedynie trzy kroki i unieść miecz, gdy głośny krzyk ją zatrzymał. Zdezorientowana spojrzała w prawo, gdzie zauważyła Stellę. Wymachującą rękami i krzyczącą na Kapitana, Stellę. 

— A ta co? — mruknęła, zerkając z ukosa na Samuela, który wyglądał na równie zdziwionego. 

Nie zdążyli nawet zastanowić się, czego dotyczyła ingerencja Stelli, bo po chwili dowódca zawołał do siebie Issalvię. Dziewczyna niepewnym krokiem ruszyła w stronę przełożonego. 

— Kapitanie? — zapytała, jednak wzrok miała utkwione w zadowolonej z siebie Stelli. Zdecydowanie coś było nie tak. 

— Issalvio, jesteś proszona na radę Ministrów — wyjaśnił żołnierz, wskazując głową stojącą obok blondynkę. — Posłano po ciebie księżniczkę Stellę.

— Ja? — zdziwiła się Via, marszcząc nos. 

— Mamy tu inną Issalvię? — zapytała Stella, tupiąc wyczekująco nogą.

— A-ale... 

— Idziemy, wszyscy czekają! — zawołała blondynka. Zanim Iss zdążyła choćby zastanowić się nad ewentualną odmową, Stella zabrała jej miecz i wcisnęła w ręce równie zdziwionego kapitana. 

Issalvię natomiast pociągnęła w stronę pałacu. Dopiero, gdy dziewczęta upewniły się, że znajdują się z dala od ciekawskich uszu i oczu, Stella stanęła w miejscu, wlepiając pełne złości spojrzenie w siostrę.

— Chyba ci piąta klepka wypadła, żeby latać z mieczem!

— Może się nie orientujesz, ale taka praca — prychnęła Via, krzyżując ręce na klatce piersiowej. 

— Trzeba było znaleźć jakąś wymówkę, a nie tak po prostu zgadzać się na ćwiczenia! Dziecku mogło się coś stać...

Issalvia pokręciła głową z niedowierzaniem. Cała ciąża wciąż była dla niej abstrakcją. Musiała szczypać się kilka razy dziennie, aby upewniać się, że to prawda, że jest w Solarii i ponad tydzień temu Tierr przekazał jej wieści o ciąży. 

— Nawet nie poruszaj tego tematu.

— Jasne! — syknęła Stella, teraz już wyraźnie zirytowana. — Trzeba było najpierw myśleć, potem się bzykać.

Unexpected || Saul SilvaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz