Rozdział 4

2.1K 53 1
                                    

Nie mogłam zasnąć, nie rozumiałam dlaczego zgodziłam się na ten głupi zakład, przecież oczywistym było to, że Kylian wygra skoro jest sportowcem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nie mogłam zasnąć, nie rozumiałam dlaczego zgodziłam się na ten głupi zakład, przecież oczywistym było to, że Kylian wygra skoro jest sportowcem. Jeszcze gdy dostałam wiadomość od niego na instagramie, choć nie wiem skąd go miał to prawie dostałam szału. Mam nadzieje że jutrzejszy dzień nie skończy się moim załamaniem nerwowym.

Obudziłam się chwile przed 8, w teorii zmianę miałam zacząć od 12 ale przecież muszę zanieść śniadanie naszej gwieździe. Zeszłam na dół i poprosiłam by przygotowali śniadanie dla jednej osoby, i żeby dali wszystkiego po trochę bo nie będzie mi się chciało wracać, gdy jednak coś mu się nie spodoba. Tuż przed godziną dziewiątą zapukałam do drzwi Kyliana, ale jako iż nie byłam w pracy to nie miałam karty by sama sobie te drzwi otworzyć.  Więc czekam.
-Hej kelnereczko- uśmiechnął się łagodnie w moją stronę
Stał bez koszulki a promienie słońca lekko połyskiwały na jego dobrze umięśnionej klatce piersiowej. Miał na sobie tylko szare dresy i cholera to  w połączeniu  z jego karnacją wyglądało to cudownie.
-Hej, masz swoje śniadanie- przesunęłam wózek tuż pod jego stopy i chciałam odejść
-Zjedz ze mną, sam nie dam rady patrząc na tą ilość
-Chyba oszalałeś- odwróciłam się do niego spoglądając na jego twarz. Chłopak uniósł brwi, jakby był zdziwiony moją odpowiedzią i wtedy do mnie dotarło, że muszę się zgodzić. Przecież to zakład- Ehh okej- wyminęłam chłopka i weszłam do pokoju

-No jedz!- krzyknął na mnie
-Nie jestem głodna Kylian- przewróciłam oczami
-Albo to zrobisz albo cię nakarmię- uniósł brew
Wiedziałam, że muszę to zrobić bo chłopak inaczej nie odpuści. Wzięłam połówkę bułki do ręki i nałożyłam na nią ser. Nie odzywaliśmy się do siebie podczas śniadania, nie uważałam tego za potrzebne w zasadzie nawet go nie lubiłam. Chyba.
-Zbieraj się, jedziemy na wycieczkę- podał mi rękę a ja ją odepchnęłam
-Dobra Kylian, przegrałam zakład i okej będą robić co chcesz, ale zaczynam prace za dwie godziny i nie mogę nigdzie z tobą jechać- uśmiechnęłam się lekko do niego i wstałam z łóżka
-Więc zadzwoń do swojej szefowej i powiedz, że dzisiaj spędzasz dzień z najprzystojniejszym piłkarzem, i musisz mu usługiwać w formie pracy oczywiście- mrugnął do mnie okiem i podał mi mój telefon, który leżał na jego łóżku
-Nie, nie można tak- chciałam sięgnąć po telefon ale w tym samym czasie chłopak podniósł rękę do góry a, że był wyższy ode mnie to nie mogłam do niego sięgnąć
- Więc ja to zrobię- chłopak wysunął rękę bym nie mogła do nieco dotrzeć- Jakie masz hasło?
-Chyba żartujesz, że ci powiem!- skoczyłam do jego ręki na co on tylko się zaśmiał
-Nie ma problemu, w takim razie pojedziemy, a twoja szefowa się nie dowie, że nie ma cię w pracy. No chyba, że się dowie i wtedy zostaniesz zwolniona- mrugnął okiem- ale to w najgorszym wypadku
-Kylian!- krzyknęłam, byłam już wystarczająco zła
Chłopak tylko pokręcił głową i szybkim ruchem złapał mnie pod kolanami i przerzucił przez siebie
Wyrywałam się ale był zdecydowanie silniejszy. Przeszliśmy przez recepcje, i całe szczęście nikogo nie było, zeszliśmy na podziemny parking i dopiero wtedy chłopak postawił mnie na ziemi.
-Czy ty jesteś normalny?!- krzyczałam do niego i uniosłem ręce do góry- Kylian!
Krzyczałam za chłopakiem jednak ten nawet nie reagował i szedł w stronę samochodu. Stanęliśmy przy żółtym camaro, Kylian otworzył mi drzwi i wskazał ręką żebym usiadła. Ja jednak byłam nieugięta, założyłam ręce na klatce piersiowej i patrzyłam prosto w brązowe oczy chłopaka
- Vero przegrałaś zakład, przegrywać trzeba umieć wiec lepiej wsiądź do tego samochodu- warknął i wsiadł na miejsce kierowcy
Byłam już mocno zdenerwowana, nie dość ze zabierał mnie z pracy, kazał mi jechać w nieznajome miejsce to jeszcze się obraża. Jest ostro pokręcony.
Wsiadłam do samochodu i całą drogę się nie odzywaliśmy aż w końcu moim oczom ukazał się stadion Parc des Princess. Co on wymyślił?

Two different worldsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz