Rozdział 6

1.9K 66 2
                                    

Wynurzyłam głowę i pierwsze co to spojrzałam na chłopaka, który śmiał się i trzymał za brzuch

-Tobie też się należało- cmoknął w powietrzu i założył ręce na klatkę piersiową

-Pierdol się Kylian!- przymrużyłam oczy, by wyglądać groźniej i z całych swoich sił uderzyłam w tafle wody, która lekko musnęła jego ciało

-Oby nie z tobą Veronico- puścił mi oczko i odszedł na leżak

Resztę dnia spędziłam na spełnianiu każdej możliwej zachcianki Kyliana, był bezlitosny i mściwy. Z każdym kolejnym wejściem do jego pokoju zaczynałem go nienawidzić coraz bardziej. Ten chłopak działał mi na nerwy jak nikt inny, i w ciągu kilku sekund potrafił doprowadzić mnie do szału. Tylko on potrafił mnie tak zdenerwować, reszta jego teamu była o wiele życzliwsza. Gdy skończyłam dzisiejsza zmianę i telefony z pokoju Kyliana ucichły to w końcu miałam czas dla siebie. Powtórzyłam kilka zagadnień na jutrzejszy egzamin z notatek, które wysłali mi znajomi bo przez natłok pracy opuściłam trochę zajęć na uczelni. W międzyczasie zdążyłam porozmawiać z rodzicami, którzy oczywiście nalegali żebym wzięła sobie wolne i przyleciała do Włoch, z Èrickiem, który namawiał mnie żebym wyskoczyła z nim jutro na imprezę. Powiedziałam, że przemyśle sprawę bo miałam jutro cały dzień wolny ale wcale nie miałam humoru do imprez, a co dopiero imprez z Èrickiem, gdzie alkohol wylewał się litrami. Wymieniłam kilka sms'ów z Lèonem odnośnie jutrzejszej kolacji. W końcu ze zmęczenia zasnęłam.

Obudził mnie dźwięk telefonu służbowego, leniwie ściągnęłam się z łóżka i odebrałam.

-Tak słucham?- zapytałam najmilej jak mogłam, choć miałam dzisiaj wolne to wolałam odebrać telefon w razie gdyby to była pilna sprawa

- Poproszę kawę do pokoju- jego głosu zdecydowanie nie chciałam słyszeć o godzinie siódmej rano. Przewróciłam oczami i wypuściłem głośno powietrze. To zdecydowanie nie była pilna sprawa.

-Przykro mi Kylian, ale dzisiaj mam wolne. Zadzwoń na recepcje jeszcze raz i powiedz, żeby ktoś Ci przyniósł.- Szybko odłożyłam słuchawkę, by nie usłyszeć jego odpowiedzi, która najprawdopodobniej doprowadziłaby do tego, że się zdenerwuje. Dzisiaj musiałam skupić się na egzaminie a nie na tym zakochanym w sobie piłkarzyku.

Zaglądnęłam do swojej walizki by wyjąć z niej czarną sukienkę. Makijaż zrobiłam mocniejszy niż na codzień a włosy lekko zakręciłam. Gdy spojrzałam na siebie w lustrze lekko się uśmiechnęłam. Wyglądałam na prawdę dobrze, sukienka idealnie pasowała do mojej figury klepsydry a lekko opadające na ramiona włosy dodawały mi delikatności. Ubrałam sandałki na lekkim obcasie, zabrałam ze sobą notatki by trochę sobie jeszcze poczytać i zeszłam na dół do kuchni by zjeść śniadanie.

-Wyglądasz jak milion dolarów!- krzyknął Philippe i uniósł mnie do góry- Idziesz na jakąś randkę?- mrugnął do mnie okiem na co głośno się zaśmiałam

-Na randkę z egzaminem- wywróciłam oczami i weszłam do sali, która właśnie była przygotowywana na śniadanie piłkarzy. Postanowiłam, że coś odbiorę bo nie chciało mi się robić. Zgarnęłam mała owsiankę i już miałam wychodzić gdy zatrzymał mnie znajomy głos

-Czy ty właśnie ukradłaś nam jedzenie?- wyprzedził mnie a jego wzrok dokładnie mnie prześwietlił

-Nie muszę odpowiadać na żadne twoje pytanie kiedy nie jestem na zmianie- zmierzyłam go wzrokiem- Dlatego żegnam!- pomachałam mu przed twarzą i wyminęłam go.

Egzamin zdałam na piątkę, co sprawiło ze odetchnęłam z ulgą. Czekała mnie dzisiaj kolacja i zero nieprzyjemnych komentarzy ze strony Kyliana. Czy ten dzień nie jest piękny?
Była godzina dwunasta, miałam jeszcze cztery godziny do spotkania z Lèonem, wiec zadzwoniłam do Èrica by wyszedł ze mną na drinka. Miałam mu wiele do opowiedzenia, był mi tutaj najbliższą osobą. Umiał słuchać i dawać dobre rady, i mimo iż one często kończyły się na „Pierdol to" to i tak zawsze potrafił poprawić mi humor i wiedział co powiedzieć, bym przestała się zamartwiać.

Two different worldsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz