Rozdział 7

2K 65 5
                                    

Po mojej skórze przeszedł niewyobrażalny dreszcz, który sprawił, że zapomniałam jak się oddycha. Nie mogłam lub bardziej nie chciałam na niego spojrzeć. Znam tego człowieka kilka dni a już zaczyna wykańczać mnie psychicznie. Gdy podniosłam wzrok przed siebie zauważyłam, że kilka dziewczyn nam się przygląda. Tak samo ja jak i on zadawaliśmy sobie sprawę, że każda z nich chciałaby wskoczyć mu do łóżka a więc dlaczego stoi tu ze mną i sprawia, że mam ochotę go zabić? Próbowałam odejść kawałek do przodu, jednak jego ręce skutecznie trzymały moje biodra

-Nawet na mnie nie spojrzysz kelnereczko?- po tych słowach dmuchnął mi lekko powietrzem w szyje

-Śledzisz mnie?

-Mówiłem już, ze masz za wysokie ego. Przyszedłem na imprezę, tylko dziwi mnie fakt że kelnereczka dostała się do najlepszego klubu w Paryżu- znów dmuchnął mi w szyje przez co odskoczyłam od niego i odważyłam się odwrócić, by stanąć z nim twarzą w twarz.

-Nic o mnie nie wiesz!-krzyknęłam by dobrze mnie usłyszał- Daj mi w końcu spokój!

Na moje słowa chłopak uniósł ręce w geście obronnym i odwracając się odszedł w głąb ludzi. Szukałam wzrokiem Èrica, ale na próżno. Znając go to pewnie już dawno jest u kogoś w mieszkaniu. Czemu ja się zgodziłam tu przyjść? Ale skoro już tu jestem to na pewno nie dam mu satysfakcji i nie wyjdę z tego klubu. Usiadłam do baru i poprosiłam barmana o kolejkę shotów. Tych kolejek było sześć, a ja przestałam się już całkowicie zamartwiać, w końcu czułam ze żyje. Na parkiecie tańczyłam i krzyczałam, poznając przy tym kilka bardzo zabawnych i przemiłych ludzi. A co najważniejsze nie widziałam Kyliana przez ten cały czas. Nagle podczas tańca podszedł do mnie mężczyzna, ubrany w garnitur widać było po rysach twarzy, że jest dużo starszy ode mnie. Nie protestowałam, bo byłam już zbytnio pijana, zresztą to zwykły taniec. Jednak po drugiej piosence, mężczyzna coraz bardziej zaczął się do mnie przystawiać. Jego ręce krążyły po moich biodrach i wtedy wiedziałam już, że coś nie gra. Ostatkami swoich sił odepchnęłam go, i wyszłam z klubu. Na moje nieszczęście mężczyzna wyszedł za mną i złapał mnie za nadgarstek

-Puść mnie!- wyrywałam się i próbowałam go odepchnąć

-Kusisz mnie tańcem i sukienką a później mi odmawiasz?!- jego oczy pociemniały ze złości - Pójdziesz grzecznie ze mną, a obiecuje Ci, że nie pożałujesz.

Jego słowa sprawiły, że zrobiło mi się niedobrze. W środku krzyczałam a na zewnątrz nie potrafiłam wykrzesać z siebie żadnego słowa. Byłam przerażona i zaczęłam się lekko cofać. Chłopak jednak nie odpuszczał i próbował złapać mnie za nadgarstek

-Powiedziała nie!- usłyszałam głos, za który pierwszy raz w życiu dziękowałam Bogu- I albo odjedziesz sam albo Ci w tym pomogę- wycedził przez zęby.

Starszy mężczyzna przestraszył się chłopaka stojącego za mną, nic dziwnego bo biała koszula idealnie opinała jego umięśnione ramiona a szerokie barki sprawiały, że wydawał się jeszcze większy.

-Jeszcze się zobaczymy!- krzyknął do mnie mężczyzna i wrócił ponownie do klubu.

Chwiejnym krokiem odwróciłam się do chłopaka, który mnie uratował.

-Nie wiedziałam, że to kiedyś powiem, ale dzięki- podałam mu rękę na co on tylko się zaśmiał

-Chodź odwiozę Cię do hotelu- uśmiechnął się do mnie i podał mi ramie bym mogla się złapać bo sam zauważył, że ledwo stoję na nogach

-Dobra nie przesadzajmy- cofnęłam się od niego- Wciąż cię nie lubię i nie zamierzam z tobą nigdzie jechać - przytaknęłam głowa na swoje słowa i obróciłam się na pięcie praktycznie się przy tym wywracając.

Two different worldsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz