Rozdział 25

2.1K 86 5
                                    

-Czy ich już do końca popierdoliło?!- krzyknęłam i trzasnęłam drzwiami od mojego pokoju

-Spokojnie maluchu- chłopak podszedł do mnie i złapał mnie za ramię- Pamiętaj, jesteśmy ponad to. Nie możesz dać się sprowokować, nie w taki łatwy sposób

-Dobrze, że jesteś- wtuliłam się w jego tors- Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy

Ciało chłopaka całe się spięło pod wpływem mojego dotyku, pogłaskał mnie po głowie a po chwili delikatnie od siebie odsunął co spowodowało u mnie ogromne zdziwienie

-Myśle, że powinnismy tam zejść- posłał mi lekki uśmiech i wzruszył ramionami- Pokażmy im, że wcale cię to nie dotyka

Pokiwałam twierdząco głową i chwytając go za dłoń pociągnęłam za sobą do drzwi

-Dobrze, że już jesteście- ojciec podniósł się z krzesła i wskazał dłonią na wolne miejsca jednocześnie się dając nam do zrozumienia, że mamy je zająć

Nie musieliśmy czekać długo na wręcz pełny stół przeróżnego jedzenia. Mój wzrok co chwile spotykał się z obleśnym wzrokiem Marco. Miałam ochotę go zabić jednym z dziecięciu widelców przy moim boku, jednak ręka Kyliana na moim kolanie sprawiała, że się uspokajałam.

-Więc Kylianie- zaczął mój ojciec nalewając whisky do szklanki i podając ją mojemu partnerowi- Przypomnij mi czym się zajmujesz?

-Gram w piłkę nożną- wzruszył ramionami jakby ta odpowiedź była oczywista ale jednocześnie w jego głosie nie było słuchać ani grama pychy co bardzo mi zaimponowało- Nie wiedziałem, że mówi Pan po francusku, Vero podczas podróży kazała mi uczyć się Włoskiego- zaśmiał się pod nosem powodując tym samym uśmiech również na mojej twarzy

-Każdy przy tym stoliku zna ponad pięć języków- powiedział dość poważnie mój ojciec a ton jego głosu sprawił, że uśmiech z twarzy zszedł nam obojgu w ciągu kilku sekund

Nienawidziłam tego jak cholernie poważni potrafili być, nie znali się na żartach i nawet tego nie ukrywali.

-Nie myślałeś kiedyś nad prawdziwym zawodem- zapytała moja matka biorąc łyk białego wina

-Mamo- zaczęłam poważnie i posłałam jej groźne oraz wymownie spojrzenie

-Spokojnie- wymruczał Kylian i spojrzał na moją mamę- Dla mnie to jest prawdziwy zawód. Od dziecka chciałem grać w piłkę nożną a jak okazało się, że jestem trochę lepszy niż przeciętny gracz to stało się to moim głównym źródłem dochodu i jednocześnie czymś co sprawia, że codziennie chce mi się żyć

-Oczywiście jesteś jeszcze młody i wiele rzeczy nie rozumiesz- przewróciła oczami matka- Jak dorośniesz to zrozumiesz, że lepiej założyć własną firmę i zarabiać kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie niż biegać po boisku i zarabiać o połowę mniej

Prychnęłam pod nosem i spojrzałam na Kyliana przepraszającym wzrokiem

-Myślę, że liczy się satysfakcja z pracy a zarobki powinny przejść na drugi plan- wzruszył ramionami chłopak i pogłaskał mnie po kolanie dając tym samym znak, że wcale nie denerwuje się tymi pytaniami

-A możesz nam zdradzić ile zarabiasz?- na dźwięk jego głosu cała się spięłam a wspomnienia runęły mi do głowy niczym fala tsunami

-Myśle, że to nie jest istotne- Kylian uniósł wzrok na Marco i posłał mu ciepły uśmiech

-Po prostu jestem ciekawy czy jesteś w stanie zapewnić jej godną przyszłość kopiąc po prostu w piłkę- prychnął ironicznie i wziął kęs swojego jedzenia

Two different worldsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz