Jechałam taksówką wzdłuż ulic Paryża wycierając pojedyncze łzy spływające mi po policzkach. Karciłam się w myślach, że potrafiłam być tak bardzo naiwna i byłam mu nawet w stanie zaufać do tego stopnia, że oddałam mu się cała. Kim był ten człowiek i dlaczego Kylian zachował się w ten sposób? oba te pytania nurtowały moją psychikę ale sama do końca nie wiedziałam czy chciałbym znać na nie odpowiedź. Pogoda w Paryżu sprzyjała mojej dzisiejszej aurze, ponieważ lał deszcz a ciemne chmury unoszące się nad miastem nie zwiastowały by chociaż na chwile mogło się rozjaśnić. W końcu zatrzymaliśmy się pod mieszkaniem, zapłaciłam taksówkarzowi i biorąc swoją walizkę weszłam do kamienicy. Odetchnęłam z ulgą, kiedy okazało się, że w mieszkaniu nie ma Èrica i nie będę musiała póki co z niczego się tłumaczyć. W tamtym momencie nie miałam ani chęci ani na stroju na takie pogawędki. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę dziewiątą, więc miałam jeszcze dwie godziny żeby dojechać do hotelu. Było to wystarczająco czasu by móc się wyszykować i chociaż przez chwilę pokontemplować o tym jak bardzo moje życie jest okropne. Wzięłam szybko prysznic i ubrałam się w najwygodniejszą bluzę jaką posiadałam w szafie i w czarne jeansy. Nie miałam ochoty ani siły, żeby się malować ale patrząc na moje odbicie, które wyglądało jak smierć musiałam to zrobić. Po szybkim makijażu wiedziałam, że teraz czas żeby chociaż coś przegryźć by nie umrzeć z głodu
-Cudownie- powiedziałam sama do siebie otwierając lodówkę i znajdując tam butelkę czystej wódki- I tak nie byłam głodna
Wyszłam z domu mając trzydzieści minut na dojazd do pracy, patrząc realistycznie na warunki pogodowe oraz na godziny szczytowe w Paryżu było to conajmniej niemożliwe ale wcale mnie to w tamtym momencie nie obchodziło. Włożyłam słuchawki do uszu i wcisnęłam przycisk „play" przy mojej ulubionej playliście nazwanej „depression". Niestety taki nastrój przez ostatnie lata towarzyszył mi najczęściej.
-Kurwa- przeklnęłam pod nosem kiedy samochód jadący po ulicy wjechał w kałużę i ochlapał całe moje spodnie
Wydawało mi się, że ten dzień nie mógł być już gorszy aż nie dostałam sms'a
Od: dupek
Musimy porozmawiać. Obiecuję, że wszytko wyjaśnię nie oceniaj mnie zbyt pochopnie.Pokręciłam głową z niedowierzaniem, że ten człowiek wciąż myślał, że będę taka naiwna. Schowałam telefon z powrotem do torebki i wsiadłam do autobusu. Spoglądałam w szybę i na spływające po niej krople deszczu. Biłam się z myślami, dlaczego pozwoliłam mu na zbliżenie się do mnie przecież zawsze byłam taka twarda w tych sprawach. Nikomu nie udał się dobić do mojego serca a tutaj wystarczyły zaledwie dwa tygodnie żeby zaczęło mi zależeć. Telefon ciagle wibrował mi w torebce co doprowadzało mnie do szału więc w końcu sięgnęłam po niego i i kliknęłam przycisk wyłącz choć przez minutę walczyłam ze sobą czy nie nacisnąć zielonej słuchawki. Na szczęście rozum wygrał z sercem. W końcu autobus zatrzymał się na przystanku znajdującym się tuż obok hotelu. Spojrzałam na obiekt i głośno westchnęłam ze zamęczenie ta całą sytuacją. Tym, że znowu jestem w tym samym miejscu i wcale nie miałam na myśli hotelu ale mojej sytuacji życiowej.
-Vero!- krzyknęła widząc mnie w progu Nathalia i podbiegła do mnie szybko mocno mnie przytulając- Gdzie ty się podziewałaś? Zresztą nie musisz mówić! Wszystko już wiem
-Co wiesz?- spytałam wyraźnie zmęczona ale tez zdezorientowana całą sytuacją
-Widziałam co pisały o was tabloidy- pisnęła- Tak myślałam, że będziecie razem
-Co?!- wycedziłam przez zęby
-No wszyscy o was mówią. Nie wiedziałaś?- zapytała spokojnie i wyciągnęła telefon z kieszeni wpisując coś na stronie internetowej
CZYTASZ
Two different worlds
Fanfiction„Miłość to ogień, który rozpali serce albo zostawi popiół wspomnień"