36. ᴘᴏᴄᴢᴀ̨ᴛᴇᴋ ᴋᴏɴ́ᴄᴀ

68 3 83
                                    

Wszyscy byli przestraszeni. Czarnowłosa wzrokiem spojrzała na blondyna. On tak samo jak ona był zdziwiony.

- Proszę wszystkich prefektów o zabranie uczniów ich domów do dormitorium tylnym wyjściem, nauczycieli zapraszam ze mną- uczniowie i prefekci za zaczęli wychodzić tylnym wyjściem. Lily przepchała się przez tłum i podeszła do Draco.

- Musimy iść- powiedziała.

- C-Co?- blondyn rozejrzał się po sali.

- Jeżeli to oni i nas nie będzie to będzie jeszcze gorzej.

-Ta- Lily pociągnęła chłopaka za rękaw na bok. Prawie nikt nie zwrócił na nich uwagi. Zrobiła to tylko jedna osoba, ale odpuściła sobie i poszła dalej.

Ich dwójka ruszyła za tłumem, ale nie poszli w stronę któregoś z dormitorium. Ruszyli w stronę wyjścia...

*****

Voldemort z samego rana wezwała zebranie. Wezwał wszystkich dorosłych. Wszyscy siedzieli już przy stole. Czarny Pan wszedł do pomieszczenia. Za nim szedł wysoki, dość dobrze zbudowany mężczyzna. Był on w wieku przybliżonym do Dumbledore'a. Miał on białe, krótkie włosy. Ubrany był w niebieską szatę. Czarny Pan zajął swoje miejsce. Obok niego usiadł mężczyzna. Tak. Był to Gellert Grindelwald. Nikt się nie odezwał. Nawet nie spojrzał na Voldemorta. Owy mężczyzna rzekł coś do Nagini. Wąż w odpowiedzi syknął jakby zadowolony.

-Już czas- nie minęło kilka minut a wszyscy znaleźli się przed Hogwartem.

Severus Snape właśnie miał wybierać się na ucztę w Wielkiej Sali. I tak był spóźniony więc kilka dodatkowych minut go niezbawi. Kiedy miał już wychodzić poczuł to. Wiedział że Śmierciożercy są w zamku. Mężczyzna ruszył szybkim krokiem tam, wręcz biegł. Chciał pójść pierw do Dumbledore'a "ostrzec go" ale zatrzymał go Grindelwald.

- Gdzie idziesz Severusie?

- Dobrze wiesz, że do Dumbledore'a.

-Ah tak...-wykrzywił usta w uśmieszek.- Ale wydaje mi się że nie potrzebnie. Albus sam do nas przyszedł.

Snape nie wiedział o co chodzi. Od ich przyjścia nie minęło dobrych 5 minut a Dumbledore zamiast chronić uczniów jak to zawsze miał w zwyczaju, po prostu przyszedł do nich. Zrozumiał... Albus jak gdyby nigdy nic się poddał. Oddał się w ręce Śmierciożerców.

Gellert prowadził. Snape za nim. Wyszli z zamku. Nie wiedział ile czasu już minęło.

Ciało. Krew. Krzyk. Dzieci. Dorośli. Śmierć.

Błonie. Chatka Hagrida. Las. Trupy. Śmierciożercy. Dumbledore.

Dumbledore...

Ten właśnie czarodziej. Tak Albus Dumbledore. Klęczał. Klęczał i patrzył w ziemie. Jego ręce były związane sznurem.

-Powiedz nam Albusie czemu mimo tego co zrobił uwolniłeś Wybrańca?- zapytał Voldemort. Starszy czarodziej milczał.- Dobrze. Zapytam jeszcze raz. Czemu uwolniłeś Pottera z Azkabanu?

Dumbledore dalej milczał. Voldemort wymruczał Crucio, które połączył z mową wężową, w związku z czym było ono bardzo silne. Starszy czarodziej upadł na ziemie. Niebieskie tęczówki spotkały czarne, które błagały o łaske. Snape jednak stał jak cała reszta i się przyglądał. Voldemort rzucił zaklęcie uśmiercające.

Córka Księcia Półkrwi [KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz