1.ᴜʟɪᴄᴀ ᴘᴏᴋąᴛɴᴀ

1.2K 33 59
                                    

Lily Snape
14 lipiec jest bardzo ważnym dniem dla Lily, bo nie tylko ma 11 urodziny, ale także, że dostanie list z Hogwartu.

Severus i Bellatrix wstali dzisiaj bardzo wcześnie. Zaczęli robić jej ulubiony tort-czekoladowy tort z leśnymi owocami.

Lily obudziła się przez zapach unoszoncy się w całym domu. Była godzina 8.00, Lily zaczęła poranną toaletę, ubrała się i zeszła na dół zobaczyć co tak pachnie.

-Dzień dobry-powiedzieli jej rodzice.
-Dzień dobry-odpowiedziała.-Czy pomóc wam?
-nie dziękujemy, poradzimy sobie-powiedziała Bella.
-no dobrze. To ja zrobie nam śniadanie.

Kiedy zjedli śniadanie Lily zaczęła sprzątać po posiłku kiedy przez okno wleciała sowa z czymś w dziobie. Lily od razu wiedziała o co chodzi. Podeszła do sowy i zabrała od niej list. Otworzyła go i zaczęła czytać. Było w nim to, że została przyjęta do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hodwarcie, co musi mieć na pierwszym roku nauki i kiedy zaczyna się rok szkolny. Po przeczytaniu poszła do rodziców aby ich powiadomić, że trzeba iść na zakupy na ulicę Pokątną.

-dostaniemy się dzisiaj na nią za pomocą sieci Fiuu-powiedział Severus.

Kiedy już dotarli na ulicę Pokątną na samym pooczątku udali się do Banku Gringota. Następnie poszli do Olivandera po różdżkę.

-O witam państwa-przywitał ich pan Olivander- pamiętam jakbyście byli tu w zoraj i kupywali swoje pierwsze różdżki.
-dzień dobry panie Olivander-przywitała się grzecznie Lily.
-witaj. Potrzebujesz różdżki, zgdadza się?
Lily tylko potrząsła głową. Olivander przyniósł kilka różdżek. Podał Lily jedną z nich, a ona machnęła nią i rozbiła doniczkę. Olivander poprosił o różdżkę i podaj jej inną. Gdy tym razem machnęła to rozwaliła szuflady z różdżkami. A kiedy podał jej trzecią i ostatnią różdżkę nie stało się nic.

-to różdżka z drewna jaworowego z rdzeniem z piór feniksa, 11 i 3/4 i zaskakująco gładka elastyczność-rzekł Olivender-ciekawe,bardzo ciekawe...
-przepraszam panie Olivander ale co jest takie ciekawe?-zapytała zaciekawiona Lily

- a to panno Snape, że dzieci zawsze w różdżkach mają rdzeń taki sam jak matka alebo ojciec. Pani matka miała rdzeń z włókna ze smoczego serca, a pani ojciec włos z ogona jednorożca. Więc w pańskiej różdzce panno Snape powinnien za rdzeń być albo włókno ze szmoczego serca albo włos z ogona jednorożca.

-a czy to źle, że mam taki a nie inny rdzeń?

Olivander nie odpowiedział. Rodzina Snape pożegnała się i wyszła ze sklepu z różdżkami i udała się do Sklepu Madame Malkin. Kiedy weszli do środka omal nie upadli. Była tam siostra Belli-Narcyza-z którą nie widziały się od urodzenia się Lily, chociaż ich syn Draco odwiedział ich w święta i w wakacje. Narcyza odwróciła się kiedy usłyszał zamykające się drzwi. Kiedy zobaczyła swoją "ukochaną" siostrę mało nie upadła na Madame Malkin.

-Bella czy możemy porozmiawać na osobności?-spytała się Narcyza-o witaj Severusie.
- tak jasne-odrzekła z niechęcią jej siostra.

Kiedy odeszły na bok Narcyza wydawała się zadowolona z widoku siostry, którą ignorowała 10 lat.
-Mogę wiedzieć co ode mnie chcesz?-rzekła bez skrupułów Bella.
- A tak... Chcę ci powiedzieć, że mnie to naprawdę nie obchodziło kto jest ojcem twojej córki...-zobaczyła przeszywający ją wzrok siostry więc dodała- to zanaczy...obchodziło mnie to, ale Lucjusz powiedział, że ojciec twojej córki powinien mieć czystą krew...nie to, że ja mam coś do Severusa bo ja go naprawdę lubię. Ja nie chciałam tracić z tobą kontaktu, ale Lucjusz powiedział, że jak będę do ciebie pisała lub będę się z tobą stpotykać to powiedział, że powie wszystkim...no wiesz o czym- rzekła.

- no dobra może i ci zabronił pisać i się spotykać ze mną, no ale żeby ze swoją chrzesnicę zostawić tak na, że tak powiem PASTWĘ LOSU!!!!-krzyknęła Bella.

-no...ale...Bella...ja wiesz...że ja nigdy...bym jej tego n-nie zrobiła.
-no wiesz co Cyziu...ja mam taką nadzieję, że jak nas zabraknie to pezygarniecie ją pod wasz dach-powiedziała to Bella przez łzy.
-oczywiście...i-inaczej bym s-obie tego n-nie wybaczyła.

- Cyziu otrzył łzy. I chodźmy do naszych dzieci.
- Masz rację Bella chodźmy...

*

Kiedy Madame Malkin uszyła szatę Lily udała się do Esy i Floresy po książki potrzebne każdemu czarodziejowi na pierwszym roku i do sklepu z kotłami.

*
Gdy weszli do domu Lily poszła do pokoju odłożyć rzezcy kupione na Pokątnej.
Gdy odłożyła ostanią książkę usłyszała dzwobek do drzwi. Zbiegła na dół potykając się o ich kotkę- Łatkę.
W dzwiach zobaczyła dawno nie widzianych w jej domu gości: ciocie Cyzię, Lucjusza i ich syna Dracona.

- Wszystkiego najlepszego kochanie!- krzyknęła Bella.

Lily zaniemówiła. Jej mama postawiła tort na stole i zawołała ją. Lily podeszła do tortu i pomyślała życzenie*niech już nigdy nie będzie tak jak dawniej* i zdmuchnęła szybko palące się świeczki.

- co pomyślałaś?-zapytał się Draco.
- nie powiem ci Draco bo się nie spełni- odrzekła Lily. Wszyscy wybuchli śmiechem. Rozmawiali o tym co się działo u nich, Lucjusz ich przelrosił za go, że nie pozwalił Narcyzie kontaktować sie z nimi, Draco mówił o swoim zwierzątku- tchórzofretce. Severus podzielił się tym co poznają na pierwszym roku nauki, i że na 5 roku czekają ich SUM-y, a co dalej ich czeka to nie chciało im się słuchać, a nawet gdyby chciałoby im się słuchać to i tak Snape by nie dokończył, bo Cyzia zaczęła mówić o tym co było jak ona uczyła się w Hogwarcie. Narcyza powiedziała, że bardzo by się cieszyła gdyby Draco trafił do Slytherinu a z nim Lily. Nikt nie widział innego wyjśća, bo każdy w ich rodzinie trafiaj do Slytherinu po za ich kuzynem Syriszem Blackiem, który trafił do Gryffindoru. Malfoy'owie trochę zabawili w domu Snape'ów, bo kiedy wychodzili na zegarze wybijała północ.



Córka Księcia Półkrwi [KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz