Kilka tygodni później:
Czwórka przyjaciół po lekcjach udała się do Hagrida.
-Hagrid to my otwórz!- powiedział Harry. Półolbrzym otworzył im drzwi i wszyscy weszli do środka.
-Nie mam dużo czasu, więc długo tu nie posiedzicie. Co chcecie?(Hagrid)
Przez chwilę nikt się nie odzywał. W końcu Lily przemówiła:
-Hagridzie czy mógłbyś nam powiedzieć czy w szkole trzymane są jakieś niebezpieczne zwierzęta?
-A skąd to pytanie?
- Z ciekawości...-przerwała Hermiona zanim Lily zdążyła otworzyć ust.
- Ok... Tak w szkole są "niebezpieczne" zwierzęta. Cholibka za długi jęzor...
- A po co oni tzrymają tego dużego, trzygłowego psa?- wtrącił się Ron
- Skąd wiecie o Puszku?-zapytał zdziwiony Hagrid
-To "coś" ma w ogóle imię? I kto i po co go tam umieścił?(Ron)
-Ja go dałem Dumbledore'owi by pilnował czegoś...
-Czego Hagridzie?(Lily)
-Ale ja mam długi jęzor, za długi.
-Hagridzie powiedz nam o co chodzi z tym psem.(Hermiona)
-Nie. I nie wypytujcie się ani nie interesujcie się tym czego on pilnuje, zrozumiano?
-Tak- powiedzieli wszyscy chórem
-Dobrze. A teraz w te pedy do zamku i bez żadnych "ale".
-Ale...
-Powiedziałem, żadnych "ale"
- No dobrze. Pa Hagridze( Harry)
-Pa, pa...*
-Czy tylko ja uważam, że trzymanie czegoś takiego w szkole jest zabronione. Bo jakby ten pies kogoś zabił to przecież, to by była ich wina- powiedział Ron, kiedy odeszli trochę od chatki Hagrida.
- No może i tak, ale my nie powinniśmy w ogóle wiedzieć, że oni trzymają takiego psa w szkole. Ja wam chcę tylko przypomnieć, że to wy chcieliście iść się spotkać z Draco na trzecim piętrze. Dumbledore na początku roku mówił, żę wejście na trzecie piętro jest ZAKAZANE- odpowiedziała mu Hermiona.
- No może i tak, ale przecież nikt nie kazał ci z nami iść- powiedziała Lily.-Może i nikt mi nie kazał, ale gdyby nie ja to mielibyśmy problemy i wylaliby was ze szkoły.
-No może nas tak, ale Lily...-rzekł zdruzgotany Ron.
-Och przestań. To, że mój ojciec jest nauczycielem i w ogóle. No a gdyby mama się dowiedziała, to już byście mnie nie widzieli.
-Przesadzasz...(Harry)
-Nie Harry, nie przesadzam. Nie znasz mojej matki i nie...
- A w ogóle jeszcze nie mówiłaś, jak nazywa się twoja mama, to może czas najwyższy?-zapytała Hermiona.
- Ohhh....skoro chcecie. Moja matka to Bellatrix Lastrange i wątpie, że gdyby mnie wyrzucona ze szkoły to przyjełaby to ze spokojem.
-Poczekaj...A czy ona pdzypadkiem nie jest z rodziny Black?(Ron)
- No tak jest. A czemu pytasz?
- To czemu ma nazwisko Lastrange?
- Bo wyszła najpierw za mąż za Rudolfa Lastrange i z moim ojciem się jeszcze nie ożeniła, i dlatego ma nadal na nazwisko Lastrange. Chociaż myślę, że nie na długo.
- No to teraz wszytko rozumiem- Ron i tak wyglądał jakby nic nie zkumał.
- Ron wiesz, że to było nie miłe z twojej strony?-zauważyła Hermiona.
- A to niby czemu?
- Bo może Lily nie chce opowiadać o swojej mamie i takie tam?
-Hermiona to żaden problem. Ja i tak jestem dużo nauczona więc ty się nie przejmuj.
- No na pewno dużo wiesz skoro znasz ZAKLĘCIA NIEWYBACZLNE!- podsumował jej wypowiedź Ron.
- Gdyby nie ja to twoja piękna buzia nie byłby już taka idealna.
- Och dziękuje ci bardzo za to, że mnie uratowałaś
- Przecież ty nawet nie umiałbyś się obronić przed nim
-No może, ale na pewno nie chciałem widzieć, jak rzucasz Zaklęcie Niewybaczalne na swojego kuzyna!-Ron!- wrzasnęła Hermiona
- Spokojnie Herm. To, że znam Zaklęcia Niewybaczalne Ronaldzie nie oznacza, że jestem złą osobą
- Naprawdę? A tak w ogóle to skąd nasz te zaklęcia?
- Nie twój interes, rudzielcu
- Co tak ostro, Snape?
- Czy twoja matka zna się na wychowywaniu? Bo jeżeli tak to chyba zapomniała cię wychować!
-Odczep się od mojej matki. Co ona ci zrobiła, że się jej tak przyczepiasz?
-Ona nic, ale jej ostatni synek już tak.
-A co niby takiego Ci zrobiłem?
- Wtrącasz się w nie swoje sprawy i uważam, że Fred i George są lepiej wychowani niż ty.
- Możecie przestać?-zapytał szorstko Harry
- A ja uważam, że jest ci przykro, bo ja mam normalną rodzinę a ty nie- powiedział wściekły Ron. Po czym wstał i udał się do pokoju zostawiając Lily z bijącymi ją myślami.
- Oj nie słuchaj go Lily, on po prostu...-zaczął Harry, ale Hermiona pokręciła głową, żeby nic nie mówił, więc wstał i zostawił je same.
-Lily, ja wiem, że teraz tym myślisz, ale nie warto. Ron będzie tego żałował, zobaczysz
-Może i będzie, ale gdyby to nie było prawdą to miałabym to wywalone a tak to rozmyślam ciągle nad tym co powiedział
-Ron po prostu źle dobrał słowa
-Herm ja nie chcę teraz o tym gadać...idę się położyć.
Lily weszła do pokoju- była sama- położyła się na łóżku i patrzyła w sufit. Nie wiedziała ile leży, czy kilka minut, czy może godzin. Po pewnym czasie usłyszała, że ktoś wchodzi do dormitorium, zobaczyła Hermionę, która tylko się do niej uśmiechnęła i poszła do łazienki. Lily podniosła się i odrobiła zadaną pracą domową przez McGonagall. W końcu spojrzała na zegarek, była 3 w nocy, więc wstała i zmęczona padła na łóżko.
*
-Lily jak zaraz nie wstaniesz to ze śniadaniem możesz się pożegnać- mówiła Hermiona gdy budziła przyjaciółkę
-O co chodzi, Herm?- zapytała śpiącym głosem Lily
- Chodzi o to, że jeżeli chcesz zjeść spokojnie, albo w ogóle pierwsze śniadanie to wstawaj. A tak w ogóle, to o której poszłaś spać?
-Oj nie pamiętam Herm, ale chyba po 3.
- Dobra, wstawaj, idź do łazienki, a ja cię spakuje
- Dziękuje ci Hermiono, nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła
- Na pewno nie zdążyła na śniadanie. A teraz marsz do łazienki
-Dobrze, dobrze już idę "mamo"
Dziewczyny do Wielkiej Sali biegły, tylko po to, żeby na historii magii nie myśleć o głodzie. W Wielkiej Sali było kilku uczniów, a przy stole Gryfonów zobaczyły Rona i Harry'ego. Lily chciała wyjść z Sali, ale Hermiona jej na to nie pozwoliła.
- Cześć wam
- Dzień dobry, Hermiono. Hej Lily( Harry)
-Hej- Lily odpowiedziała szybko i zaczęła jeść swojego tosta.- Ron ja przepraszam z wczoraj
- Nie to ja przepraszam, nie powinienem się tak do Ciebie odzywać. Zgoda?- wyciągnął rękę-Zgoda.
- Chodźcie już bo się spóźnimy( Hermiona)
CZYTASZ
Córka Księcia Półkrwi [KOREKTA]
FanfictionOpowieść o córce Severusa Snape'a i Bellatrix Lastrange. [23.11.2020 - 07.10.2021]