25. ʟɪᴀᴍ ᴊᴏɴᴇs

121 6 14
                                    

Wszyscy uczniowie siedzieli w Wielkiej Sali. Cała szkoła czekała na gości z dwóch innych szkół magicznych, które także miały brać udział w Turnieju Trójmagicznym. Do Wielkiej Sali wbiegł Filch i podbiegł do Dumbledore'a. Wzrok Lily podąrzał za Filchem.

" Mmmm, jak on seksownie wygląda kiedy biega. Ciekawe co by było gdyby... Ejejej! Stop! Co z tobą nie tak? O czym, o kim ty myślisz? Ogarnij się. To jest stary dziad. No może i jest stary, ake wygląda tak sexy kiedy biegnie. Zagryzła dolną wargę. Ahh. Dobra Lily chyba trzeba udać się do psychologa, a jeszcze lepiej do okulisty. Masz popsuty wzrok. I to bardzo. No może i mam, ale on serio sexy wygląda. Czekaj, ja serio to mówię? Przecież to Filch. Dobra to ja potrzebuję numeru do psychologa"

- Lily. Lily- Hermiona zaczęła ją szturchać.
- Tak Hermiono?- zapytała
- O czym tak rozmyślasz?
- O niczym ważnym. Niczym ważnym- dodała ciężej
- Dobra to mów, o którym tak myślałaś- Hermiona dałej naciskała
- Hermiono o nikim, po prostu się zamyśliłam. Tylko tyle
- No dobrze, ale jak chcesz to możemy pogadać potem w dormitorium
- Zgoda- powiedziała i zobaczyła chytry uśmieszek na jej twarzy
- A teraz- odezwał się Dumbledore- powitajmy panie z Akademii Beauxbatons oraz ich dyrektorką Madame Maxime.

Drzwi do Wielkiej Sali i do środka wybiegły kobiety. Lily zdarzyła zobaczyć ich dyrektorką i odpłynęła w krainę myśli. Nie pamiętała nawet jak i kiedy napełniła swój żołądek.

" Ciakawe co u Syriusza. Dawno do niego nic nie pisałam. On w sumie też. Zaszły się w domu i siedzi. Czy ty, moja podświadomościo coś insynuujesz? Może. A co konkretnie? A to, że tak zachowują się ludzie z depresją. A weź się w końcu zamknij. Jak zwykle coś wymyślisz. Ale taka prawda. Zamknij już się! Bo zaraz ty będziesz miała depresję. To ja już się nie odzywam. Nie o to chodzi. Odzwywaj się, ale bez takich zbędnych rzeczy. No ale ja jestem w zbednej rzeczy, którą jesteś ty. Ahh, wiem o tym. Nie musisz mi o tym mówić."

- Lily! Znowu odpłynęłaś?- zapytał Harry
- Tak- powiedziała pocichu
- O czym rozmyślała?- zapytała Hermiona
- Toczyłam walkę z moją podświadomością- zaczęli się śmiać
- Drops mówił coś ciekawego?- zapytała czarnowłosa
- Organizacyjnego czy...?- zaczęła Hermiona
- Ogólnie- przerwała jej
- Mówił, że ma być jakaś praktykantka na stanowisko profesora eliksirów
- Mówił jak się ma nazywać i w ogóle?
- Tak. Jest ona Polką. Ma 20 lat i nazywa się Elizabeth Swan. Ma przyjechać w następnym tygodniu.
- Polka? Tu na praktyki? Czekaj. Mionka od kiedy w Hogwarcie można brać praktyki?- zapytał Ron
- Tak. Tak. A skąd ja mam wiedzieć? Tego akurat nie wiem- powiedziała Hermiona i zaczęli się śmiać.

Lily spojrzała na stół krukoński. Jej wzrok zatrzymał się na niebieskookim blondynie. Był on wysoki i dość dobrze zbudowany. Ich wzrok się skrzyżował. Patrzyła teraz w piękne błękitne oczy. Na jego twarzy można było zobaczyć delikatny uśmiech. Odwrócił wzrok. Lily nadal na niego patrzyła.

" Czy ty musisz się zakochiwać w każdym? Co ci przeszkadza? Chodzi o to, że znowu ktoś ci złamie serce. Nie prawda. No nie wygląda na takiego. Tak, tak. Już to gdzieś słyszałam. To samo mówiłaś o Luca... Przestań! Ja ci tylko przypominam. To nie przypominaj. Tym razem będę bardziej uważała. Niech ci będzie, ale jak znowu będziesz ucierpieć to już nie moja wina. Dobra, dobra. Zapamiętaj to. Zapamiętam. Nie martw się. Jak tam chcesz, ale pamiętaj, że..."

- Lily chodź już- rzekł Harry szturchając ją
- Co?- zapytała jakby obudzona z transu
- Dumbledore powiedział, że można już iść. Chciałaś pogadać, więc chodź- rzekła Mionka
- To chodźmy- powiedziała Lily wstając. Spojrzała jeszcze raz na stół Ravenclaw. Nigdzie nie widziała tej blond czupryny. Odwróciła się w stonę swoich przyjaciół. Czekali przy wejściu. Lily znowu się odwróciła. Szukała wzrokiem chłopaka. Zaczęła iść tyłem. Jej nogi odmówiły jej posłuszeństwa. Poleciała do tyłu. Była przygotowana na mocny upadek. Jednak nic takiego się nie stało. Na swoim pasie poczuła czyja dotyk. Silny uścisk, który nie chce jej puścić. Odchyliła głowę do tyłu i spojrzała w błękitne oczy. Uśmiechnęła się niewinnie. On odwzajemił uśmiech.
- Przepraszam- szepnęła
- Nic nie szkodzić. A poza tym, to lepiej niż gdybyś musiała upaść na ziemię- rzekł i wpuścił jej oczko. Czarnowłosa czuła jak jej policzki płoną. Speszyła się. Blondyn się roześmiał.
- Co cię tak śmieszy?- zapytała
- Ty- odpowiedział i postawił ją na nogi.
- Czemu ja?
- Wyglądasz bardzo śmiesznie gdy się rumienisz
- Mam to uznać za komplement?- zapytała
- O to chodziło. Mogę cię spytać o imię?
- Lily Snape
- Liam Jones
- Lily- usłyszała krzyk- Chodź już, bo twoje poliki to będą dwa buraki- krzyczał Harry
- Przepraszam- odwróciła się i podeszła do przyjaciół. Cała trójka się śmiała
- Harry jak ty wszystko potrafisz zepsuć- powiedziała Lily i uderzyła go pięścią w klatkę piersiową
- Przepraszam najmocniej o pani- rzekł i zrobił ukłon
- Debil
- Tak, o pa...
- Harry Potterze, jeszcze raz taka do mnie powiesz, a porzałujesz- rzekła Lily i pogroziła mu palcem
- Oczywiście, o pani- rzekł z oczami utkwionymi w jej twarzy
- Pfff. Nie czekajcie na mnie. Muszę się przejść- rzekła i odwróciła się na pięcie. Ruszyła w stronę lochów. Chciała porozmawiać z ojcem. Przed sobą zobaczyła jakąś uczennicę, która weszła przed nią do gabinetu ojca, po usłyszeniu chłodnego "proszę". Lily podeszła do drzwi i delikatnie uchyliła drzwi, żeby lepiej słyszeć.

- Dobry wieczór panie profesorze- powiedziała uczennica
- Co panią sprowadza, panno White?- zapytał
- Mam takie jeden problem i nie wiem jak go rozwiązać...
- I akurat ja mam pani pomóc?- zapytał z nisdowierzaniem
- Tak, panie profesorze
- Więc słucham
- Nie za bardzo wiem jak to panu powiedzieć- rzekła
- Panno White proszę przejść do konkrentów
- Severusie chodzi o to, że... Szaleję za tobą. I wiem, że ty za mną też. Widzę jak na mnie patrzysz- Lily usłyszała bieg- Proszę powiedz coś.
- Panno White niech pani przestanie. Ja nic nie robiłem. To tylko pani przypuszczenia. A teraz proszę stąd wyjść- Emily odwróciła się na pięcie i ruszyła do drzwi. Lily odskoczyła i się odsunęła. White wybiegła stamtąd jak poparzona. Spojrzała na Lily z gniewem w oczach.
- A ty ty czego?- krzyknęła
- Panno White czemu pani tak...- Snape przerwał w połowie zdania- Lily, co cię sprowadza?
- Eee, cześć. Chciałam pogadać, ale chyba...
- Nonsens. Lily wchodź. Panno White proszę udać się do dormitorium
- Dobrze panie profesorze- odwróciła się i zniknęła im z zasięgu wzroku.

Lily strasznie się rozgadała. Jedyną słyszaną uwagą w tej sprawie było to, że jutro jest sobota i będzie mogła dłużej pospać. Od ojca wróciła do dormitorium grubo po północy. W pokoju wspólnym na kanapie zobaczyła Harry'ego przykrytego kocem, który wyglądał jakby na nią czekał. Lily weszła na górę po cichu i jednym susem znalazła się w łóżku.

Córka Księcia Półkrwi [KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz