15.ᴡ ᴋᴏɴ́ᴄᴜ

171 7 28
                                    

Sobota.

Lily siedziała w Wielkiej Sali.

Poczta.

W powietrzu znaczyła sowę swojej matki. Sowa wylądowała pomiędzy talerzem z kurczakiem a plackiem z dyni. Lily odwiązała list od nóżki czarnej sowy i go rozwinęła. Musiała przeczytać list kilka razy, żeby to do niej dotarło:

Kochana moja córeczko,

miałam do ciebie napisać ten list już wcześniej, a w ogóle to miałam to ci dużo wcześniej, a tak konkretnie to jak się o tym dowiedziałam. Piszę też to z tego powodu, bo Narcyza kazała jeszcze raz przeprosić Ciebie, Harry'ego i resztę Twoich znajomych. Ona nie wiem co wstąpiło w Dracona. Ty mówiłaś to samo, bo on zachowuje się inaczej kiedy są wakacje, a inaczej jak jest w szkole. Wracają do tego dlaczego JA napisałam ten list. Mam też taką małą nadzieję, że ojciec Ci nie powiedział, bo ja ci powiedział to, AHHh trudno... No dobrze więc, chciałam Cię, że za trzy miesiące będziesz miała siostrą bądź braciszka(osobiście wolałabym drugą córkę, ale w sumie to nie wiem). Chciałabym Lily wiedzieć czy Severus Ci o tym powiedział, więc proszę napisz do mnie. Znając Ciebie to zastanawiasz się, dlaczego za trzy miesiące, a nie za osiem czy coś takiego. To dlatego, że to się zaczęło we wrześniu. Dziecko powinno się urodzić w maju, więc jak wrócisz ze szkoły na wakacje to będziesz już miała rodzeństwo. Żebyś widziała minę Cyzii jak się o tym dowiedziała. Ja nie wiem jak ona wytrzymała i Ci o tym nie powiedziała.

Kocham Cię
Mamusia Bellatrix

Dziewczyna po przeczytaniu listu nie mogła oderwać od niego wzroku. Kiedy w końcu oderwała go od listu jej wzrok zatrzymał się na nie kim innym, a Severusie Snape'ie. On też na nią spojrzał. Zobaczył jej pytający wzrok, podniósł brew do góry i spojrzał na nią tak samo. Lily podniosla do góry rękę z listem, a on tylko otworzył usta, po czym je szybko zamknął i wyszedł. Czarnowłosa też wstała i wgbiegła z Wielkiej Sali. Nie przejmowała się wzrokiem innych uczniów, którzy patrzyli na nią jak na opętaną. Nie zwracała nawet uwagi na krzyczącą Hermionę, która się pytała gdzie idzie.

Lily biegła jak najszybciej się dało. Oczywiście biegła do lochów. Musiała porozmawiać z ojcem. Kiedy dobiegła, nawet nie zapukała tylko jak poparzona wpadła do gabinetu swojego ojca. Kiedy okazało, że go tam nie ma, udała się do drzwi, które prowadziły do salonu. Zastała w nim Mistrza Eliksirów ze szklanką przy barku, wypełnioną Ognistą.

- Po co tu przyszłaś?- zapytał Nietoperz
- A tak sobie. To co już taty nie można odwiedzieć?- zapytała czarnowłosa
- Można, można. O co chodzi?
- Dlaczego mi nie powiedziałeś, że mama jest w ciąży, tylko ona mi musi specjalnie listy pisać, żeby o tym powiedzieć? Wiem, że Cię prosiła, żebyś nic nie mówił, ale to nie oznacza, że mam się o tym ostatnia o wszystkim dowiadywać.
- Ja wiem, ale mama powiedziała, że sama chcę to powiedzieć Tobie.
- No niech ci będzie- westchnęła glośno.- Ja już pójdę- odwróciła się i ruszyła w stronę drzw
- Przypomnij Draconowi o tym, że dzisiaj ma ostatni dzień szlabanu- powiedział Mistrz Eliksirów zanim Lily zniknęła mu z zasięgu wzroku
- Jasne- krzyknęła

****

Po przypomnieniu Draconowi o ostatnim dniu szlabanu, Lily udała się do biblioteki. W głebi znalazła zaciszne miejce. Po drodze z półki wzięła jakąś książkę. Usiadła i zaczęła czytać, miała nadzieję, że przesiedzi tutaj sama do czasu obiadu i będzie miała spokój. Jednak szybko się przekonała, że się myliła. Zza półek z ksiażami zobaczyła głowy swoich przyjaciół.
- Tu jesteś- powiedział bliznowaty
- Czemu tak wybiegłaś?- zapytała Hermiona
- Musiałam coś sprawdzić- wymyśliła szybko Lily
- A co musiałaś sprawdzić?- zapytała Granger z miną taką, jakby czytała jej w myślach i wiedziała o tym, że kłamie.
- Aaa no... właśnie ja byłam...- zaczęła się jąkać.- No dobra. Kłamałam.
- Wiesz, że nie musisz mówić jak nie chcesz. Ale proszę nie okłamuj nas już więcej, dobrze?- wypowiedział się Harry
- Tak. To chcecie wiedzieć dlaczego wybiegłam?- wszyscy troje ochoczo potrząsnęli głowami.

Lily nie chciało się mówić tego co napisała jej matka, więc z kieszeni wyjęła list i wręczyła im go. Czytali go po koleji. Po przeczytaniu każdy rozmyślał o czymś innym. Harry rozmyślał o tym, że Draco inaczej zachowuje się w szkole, a inaczej w domu, Hermiona o dziecku, Lily o tym, że zawsze chciała mieć rodzeństwo, ale nie wie czy dla niego będzie dobrym wzorcem, a Ron rozmyślał o jedzeniu.

- Pfff...Nie spodziewałem się takiego zwrotu akcji. No Lily powiem Ci, że na twoim miejscu w pewnym sensie bym się cieszył, że wracam do domu tylko na wakacje i święta- rudzielec zobaczył pytający wyraz twarzy czarnowłosej.- No wiesz, bo jak przyjedziesz do domu to ono będzie małe, a takie dzieci to tylko płaczą i śpią. To drugie jest w sumie lepsze. Nie patrzcie tak na mnie, to tylko moje zdanie.
- Och Ron, ja rozumiem twoje zdanie na temat dzieci, bo za nimi nie przepadasz, ale żebyś tak od razu mówił tak to wprost. Bo to może być dla tych co Cię nie znają dziwne.- zauważyła Lily
- Masz racje. Nie uraziłem Cię, co?
- Nie. A tak w ogóle to czemu miałam się poczuć urażona, przecież tylko wyraziłes swoją opinię.

****
Przy kolacji Lily zobaczyła, że przy stole siedzi nauczycielskim mężczyznę, który od razu wpadł jej w oko. Był on szatynem o niebieskiech oczach, sześciokątnej twarzy. Jak można było zobaczyć był dobrze zbudowany. Czarnowłosa wpatrywała się w niego dopóki ich spojrzenia się skrzyżowały. Lily szybko spojrzała w bok i Hermiona powiadomiła ją, że oblała się rumieńcem.

Dyrektor wstał i podszedł do mównicy:
- Dobry wieczór uczniowie. Mam nadzieję, że ten dzień był dla was udany.
"Bardzo udany"pomyślała Lily i uśmiechnęła się pod nosem. Jej wzrok znowu zatrzymał się na nieznajomym.
- Chcę wam przedstawić nową osobę w naszym gronie pedagogicznym. Lucas Foudre. Jest on francuskim ambasadorem. Przybył do Hogwartu, aby sprawdzić nasze, a tym bardziej wasze zmagania. Pan Foudre będzie miał takie same przywileje co nauczyciele, to znaczy będzie mógł odejmować punkty i wlepiać szlabany. Zastanawiacie się też nad tym, dlaczego pan Foudre przybył do nas w lutym, a nie we wrześniu. To dlatego, że jako ambasador miał swoje sprawy. Pan ambasador zostnie z nami do końca tego roku i przez cały kolejny. Zapomniałbym prawie, Pan Foudre będzie przeprowadzał wywiad środowiskowy z każdym z uczniów. Dziękuję i życzę smacznego.

- Myślicie, że przybył do szkoły ze względu na Black'a?- zapytał Ron
- Możliwe, ale może też z innych powodów
- A niby jakich innych powodów, Lily?- zapytała Hermiona
- No nie wiem, ale chyba z jakiś jeszcze innych
- Najgorsze, że ma takie same przywileje jak inni nauczyciele
- Ron na pewno nie będzie źle. A tak w ogóle to zobaczymy jutro, bo wydaje mi się, że dzisiaj już sposobności nie będzie-cała czwórka zaczęła się śmiać. Wzrok Lily ponownie powędrował na szatyna, który był pochłonęty rozmową z McGonagall.
"Jak on się pięknie śmieje...Lily opanuj się. No, ale to prawda... Nie można tak myśleć. Jezu ja mam coś z głową czy jak? Sama ze sobą gadam. Wariatka"
- Lily idziesz?- wyrwał ją z zamyślenia głos Hermiony
- Yyy... Tak, tak. Już idę- wstała ruszył w stronę wyjścia razem z przyjaciółmi. Gdyby nie była zajęta rozmową i odwróciłaby się to zobaczyłaby maślany wzrok pana ambasadora.

Córka Księcia Półkrwi [KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz