ᴇᴘɪʟᴏɢ

121 2 5
                                    

Draco siedział na grobie. Patrzył na wyryte na nim słowa. "Lily Snape". Kilka dni temu odbył się pogrzeb. Nic specjalnego. Pogrzeb jak pogrzeb. Wojne wygrali. Nie było czego świętować,  straty były ogromnę.

Blondyn siedział i patrzył na wyryty napis. Przez oczyma dalej miał tą scenę sprzed kilku dni.

Malfoy bronił swojej matki przed jakimś czarodziejem. Zaklęcia latały jak oszlałe. Narcyza leżała na ziemi wykończona. Dostała jednym z zaklęć niewybaczalnych, które ją osłabiło. Draco bardzo dobrze bronił i oddawał zaklęcia. Wykorzystał chwilową nieuważność przeciwnika i rzucił na niego zaklęcie uśmiercające. Kucnął przy matce i pomógł jej wstać. Zmierzali w stronę gdzie nie ma nikogo. Pierw usłyszeli krzyk, następnie uderzenie o ziemie. Zaciekawieni kto to, powoli ruszyli w tamtym kierunku. Akurat w tym momencie dopadła ich Bellatrix. Nie powiedziała nic. Szła za nimi, żeby ich ochronić w razie czego.

Byli przygotowani na chyba każdego kto by tam leżał, ale nie ją. Kiedy Draco ujrzał te długie czarne włosy, to poczuł dziwne ukucie w piersi.
Nikt się nie poruszył. Bo krótkim szoku pierwsza podbiega do niej Bella. Rzuciła się na ziemie obok i przytuliła do siebie jej ciało. Wtuliła głowę w jej włosy, a łzy płynęły po jej policzkach. Draco patrzył martwym wzrokiem na ten widok. Narcyza była kolejną, która płakała. Malfoy usiadła obok siostry i ją przytuliła. Blondyn postanowił zostawić je same i ruszył na pole bitwy.

- Draco...- usłyszał cichy głos za sobą. Odwrócił głowę i zobaczył Bellatrix.  Była ubrana w czarną, długą spódnicę oraz zwyczajną również czarną koszulkę. Włosy miala za to związane w koka.

- Skąd wiedziałaś, że tu będę?- zapytał łagodnie.

- Od czasu pogrzebu cały czas tu przebywasz- wychrypiała. Musiał się z nią zgodzić. Dzień po pogrzebie spał nawet tu. Może i usnął tutaj ze zmęczenia, ale i tak spał tu, gdzie w nocy na cmentarzu może stać się po prostu wszystko. 

- Racja...

- Nie pomyślałeś, że może czas zacząć myśleć o przyszłości?

- Przyszłości? Z kim? Lily nie żyje. H-Harry jest w Azkabanie... Z kim mam planować tą przyszłość?

- Zawsze znajdzie się ktoś, kogo jeszcze pokochasz i nie mów mi, że nie. A teraz chodź,  bo twoja matka chce żebyś wrócił już do domu, na obiad. I został w domu z Linorą, dobrze?

- Dobrze...- wstał z grobu i razem deportowali się do Malfoy Manor. Chłopak poszedł na górę i się przebrał. Założył czarne dresy i zbiegł na dół. W salonie przywitała go trzyletnia dziewczynka, która jedyna w tym domu tryskała radością. Chłopak usiadł na dywanie i zaczął się z nią bawić.

Narcyza właśnie wróciła z ogrodu. Kiedy zobaczyła syna śmiejącego się, mimowolnie sama się uśmiechnęła.

Draco cały dzień spędził na zajmowaniu się Linorą, co całkowicie poprawiło jego humor. Kiedy kładł się spać myślał nad dzisiejszym dniem. Pierwszy raz od lat cieszył się, że niebawem nowy dzień.

*****

Lily trzy miesiące temu została wypisana ze szpitala.  Regularnie chodziła na kontrolę oraz brata leki. Tego dnia mieli wybrać się do domku na wsi.

Jak codzień wstała, zeszła na dół, wzięła kolorowe tabletki i zjadła mały posiłek. Następnie poszła do pokoju Theo i zamierzała go obudzić, co było wielce trudnym wyczynem. Chłopak miał bardzo twardy sen, że nawet wybuch bomby przy jego uchu by go nie obudził.

ym razem wylała na niego szklankę wody. Od razu sie obudził.

- Czyli ty do jasnej cholery zwariowała?!

- Dzień dobry braciszku, ruszaj tyłem bo nie mamy całego dnia.

-Jasne- chłopak ociężale wstał z łóżka i udał się do łazienki. Lily poszła do siebie. Wyjęła z szafy sukienkę na ramiączka w kolorze limonkowym z kwiatami. Udała się do łazienki. Kiedy odbyła poranną toaletę oraz ubrala sukienkę, nałożyła delikatny makijaż. Związała włosy w mocnego koka i zeszła na dół. Usiadła do stołu przy którym siedzieli rodzice i zaczęła jeść tosty.

- Jak się dzisiaj czujesz?- pytanie, które padało codziennie przy śniadaniu odkąd wyszla ze szpitala. Nawet w szpitalu Kiedy ja odwiedziali to było to pierwsze pytanie.

- Mamo jest dobrze. I tak, wzięłam tabletki- mama posłała jej delikatny uśmieszek. Po chwili obok niej usiadł jej brat ubrany w białą koszulkę i czarne spodenki.

- Wampir opuścił swoją bazę- zaśmiał się tata.

- Przepraszak bardzo, ale na wampira to wygląda Lily. Jej się słońce przyda a nie mnie- czarnowłosa szturchnęła go łokciem.

Po śniadaniu spakowali potrzebne rzeczy i wsiedli do samochodu. Lily wyciągnęła książkę pod tytułem Harry Potter i Książe Półkrwi. Czytała tą część chyba już dziesiąty raz, ale jej to nie przeszkadzało. Jedynie Theo posłał jej zażenowane spojrzenie. Ona jedynie wywróciłam oczami i czytała dalej. Po godzinie byli już na miejscu. Odłożyła książkę na siedzienie obok i wyszła z samochodu. Razem z mamą weszły do domu. Ruszyły w stronę kuchni. Rozmawiały i szykowały jedzenie, a w tym samym czasie mężczyźni pojechali po sklepu uzupełnić zapasy żywności.

  *****

Draco zaprowadziłam syna na peron. Harry szedł obok niego. Kiedy w końcu wypuszczono Pottera, ten nie miał się gdzie podziać, a że uczucie między nimi było dalej takie samo to Draco zaprosił go do siebie. Kiedy Harry wyszedł z Azkabanu miał 23 lata. Po pięciu latach mężczyźni postanowili zrobić ślub. Nie był on jakoś bardzo kameralny. Po ślubie zamieszkali razem w Malfoy Manor.

Teraz kiedy mają syna, są jeszcze szczęśliwsi. Scorpius włosy i cerę odziedziczył po Draco, natomiast oczy miał Harry'ego. 

Przebiegli przez bramki i znaleźli się na peronie 9¾. Młody Malfoy pchał wózek, a jego ojcowie szli za nim. Kiedy doszli do pociągu, chłopak razem z Draconem wnieśli jego bagaż. Harry zaś poczekał na peronie. Po kilku minutach jego mąż wyszedł z pociągu i razem czekali aż odjedzie. Kiedy zniknął im z oczu, deportowali się w jedno miejsce.

Była to stara chatka, która groziła zawaleniem. Ostrożnie weszli do środka. Nie był to przytulny domek. Na ścianach był już grzyb a okna zbite deskami. Po lewo od wejścia znajdowało się łóżko, przy którym leżał mały, już Czarny dywan. Na przeciwko łóżka zajadował się stół i dwa stare krzesła, a przy kominku, który swoim wyglądem dawał dużo do życzenia, stał bujany fotel.

- Jesteście- usłyszeli głos z fotela. Po chwili było słychać jego skrzypanie, co oznaczałoby, że ktoś z niego wstał. Kiedy owa postać odwróciła się do nich mogli zobaczyć... Carle Smith.

- Przedstawienie czas zacząć- uśmiechnęła się do nich. Obydwaj mężczyźni patrzyli na nią i oczekiwali odpowiedzi, lecz ona nie nadeszła, jedynie pukanie do drzwi...

Córka Księcia Półkrwi [KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz