17. ᴋᴌᴏᴘᴏᴛʏ

151 7 14
                                    

Walentynki.
Według Lily najgorszy dzień w całym roku kalendarzowym. Był piękny niedzielny poranek, Lily obudziła się wcześniej niż swoje współlokatorki. Spojrzała na zegarek. Była 5:50. Wstała ze swojego łóżka i ruszyła do łazienki. Wlała do wanny gorącej i zanurzyła się w niej po szyję. Czarnowłosa straciła rachubę czasu. Po chwili, jak jej się wydawało spojrzała na zegar na ścianie, pokazywał 6:30. Wyszła szybko z wanny, wytarła i ubrała w szkolny mundurek. Włosy związała w luźnego koka. Kiedy wyszła z dormitorium było parę minut po siódmej.
Lily udała się do Lucas'a. Zapukała i weszła. Ku jej szokowi za dzwiami zauważyła kłócącego się Lucas'a i Minervę.
- Powtarzam Ci ostatni raz, że to jest bardzo nieodpowiedzialne. A w ogóle to jak to sobie niby wyobrażasz, Lucas?- zapytała cała czerwona na twarzy
- Skoro i tak muszę tam siedzieć- spojrzał na drzwi wejściowe.- Witam Lily, mogę w czymś pomóc?
- Dzień dobry. Chciałam z panem porozmawiać, ale widzę, że pan jest już zajęty więc pójdę już so...
- Wracaj w tej chwili. Możemy porozmawiać. Ja i profersor McGonagall właśnie skończyliśmy rozmowę- uśmiechnął się i odprowadził swoją ciotkę do drzwi. Kiedy nauczycielka transmutacji mijała Lily spojrzała na nią złowieszczym wzrokiem. Czarnowłosa uśmiechnęła się i zmrużyła delikatnie oczy. Foudre zamnknął dzwi za swoją ciotką, złapał Lily za rękę i pociągnął do swojego gabinetu. Zatrzasnął z hukiem drzwi. Popchnął ją na zamknięte dzwi. Snape nie wiedziała co się właściwe dzieje. Lucas stał przy niej jedną ręką w jej włosach,a drugą na jej tali.
- Coo ty robisz?- wydyszała Lily. Nie to, że się zmęczyła czymś, ale widok mężczyzny przylegalącego do niej i wlepione w nią te niebieskie, maślane oczy robiły, że było jej duszno.- Ktoś może...- nie zdążyła dokończyć, gdyż Lucas złożył na jej ustach namiętyny, ale krótki pocałunek. Kiedy oderwał swoje usta od jej, ona przygryzła dolną wargę. Nic nie mówili. Foudre rozejrzał się, jakby bał się, że ktoś może ich zobaczyć, by następnie zasypać czarnowłosą setką gorących, długich i namiętnych pocałunków. Podniósł ją, jej nogi zaplątały się wokół jego bioder. Nie przerywając pocałunków francuz zaniósł ją do sypialni. Kiedy położył ją na łóżku, oderwał od niej usta i powiedział:
- Ja nie chcę robić niczego czego nie chcesz i nie chcę, żebyś miała przeze mnie problemy.- Lily kiwnęła głową, zagryzając wargę- Ja wiem, że to może za wcześnie na takie słowa, ale ja chcę Ci już to powiedzieć. Lily jesteś najcudowniejszą i najładnienszą dziewczyną, na całej tej planecie. Chcę żebyś wiedziała, że lubię Cię. Bardzo lubię. A tak serio to ja Lily Cię...kocham- dziewczyna nie zrobiła zdziwionej miny, tylko uśmiechnęła się pod nosem. Przez dłuższą chwilę siedzieli w ciszy. Lucas nie mógł jej znieść-Lily błagam powiedz coś, uderz mnie, krzyknij na mnie, ale proszę powiedz cokolwiek. Lily...
- Lucas ja wiem, że głupio to zabrzmi, ale od tego wieczora kiedy przybyłeś do Hogwartu wpadłeś mi w oko. Wyglądałeś wtedy i nadal wyglądasz bardzo pociądająco- Lucas chciał coś powiedzieć, ale czarnowłosa uniemożliwiła mu to przez pocałunek.- Podobasz mi się i to cholernie bardzo. Ja ci powiem, że jak widzę jak te inne siksy specjalnie zwracają Twoją uwagę albo specjanie wpadają na Ciebie, to czuję się wtedy bardzo zazdrosna- oblała się rumieńcem, którego chciała zakryć dłońmi, ale Luc słapał ją delikatnie za nadgarstki i zabrał je w dół. Te jej rumieńce strasznie go podniecały. Złożył na jej ustach kolejny gorący pocałunek tym razem z języczkiem.
- Zostaniesz moją dziewczyną?- zapytał kiedy oderwał na chwilę usta. Lily w odpowiedzi kiwnęła głową.- Masz jakieś ciekawsze zajęcia prócz całowanie się?-Lily zaprzeczyła podnosząc się z łóżka chłopka. Zobaczyła smutną minę Lucas'a więc powiedziała:
- Zaraz będzie śniadanie, a ja muszę poprawić włosy. Tobie też bym radziła się ogarnąć. Możesz mi powiedzieć o co kłuciłeś się z McGonagall?- zapytała czarnowłosa
- Powiedziałem jej, że chcę Cię zabrać na randkę i powiedziałem jej też, że mi się podobasz. Teraz na pradę żałuję, że powiedziałem jej co kolwiek. No, ale czasu nie cofniesz i go nie naprawię już tego błędu. Jak ogarnęłaś już swoje włosy to chodź na śniadanie.

Ruszyli w stronę Wielkiej Sali. Mieli wielką ochotę złapać się za ręce, ale nie zrobi tego. Kiedy weszli do Wielkien Sali wszyscy już prawie byli. Lily nie mówiąc nic do Lucas'a pobiegła do stołu Gryfonów i osiadła obok Hermiony, jak zawsze.
- Gdzie byłaś?- zapytała Hermiona
- Byłam w bibliotece. Wstałam dużo wcześniej niż ty, wiedziałam, że poprzedniego dnia znowu siedziałaś do późna z książkami, więc Cię nie budziłam- wyjaśniła Lily. Spojrzała na stół nauczycielski. Jej wzrok zatrzymał się na McGonagall próbującej wbić coś swojemu siostrzeńcowi. Foudre nie przejmował się ciotką.
"To trzebaby się odegrać na tej starej babie. Porozmawiam potem z bliźniakami, oni zawsze mają dobre pomysły"

Po skończonym śniadaniu, Lily w ostaniej chwili udaje się zatrzymać bliźniaków.
- Możecie mi pomóc wymyśleć jakiegoś mocnego psiku1sa?- zapytała
- Oczywiście, a na kim?- zapyał Freddie
- Na McGonagall
- Co znowu przeskrobałś?- tym razem zapytał George
- Tym razem nic
- To czemu...- zaczął George
- ...chcesz pomocy od nas?- dokończył Fred
- Bo nikt nie może pomóc lepiej niż wym, a wszczególności kawały i dowcipy. Więc?
- Pasi, ale nie na za darmo, kochana- droczył się z nią Fred
- Pajacu czy... Ahh, to ile chcecie?
- Po dziesięć galeonów
- Zgadzam się, ale w tej chwili muszę usłuszeć ten pomysł
- George to twoja działka
- Słuchaj co myślisz o tym, żeby wlać zamiast szamponu dać jej Wiele-ups...
- Że tego czegoś do puszenia włosów?
- No tak Lily, i możemy dolać jej jeszcze farbę, różową. Co ty na to?
- Zgadzam się na wszystko- wsadziła rękę do kieszeni- macie po 10 galeonów...
- My żartowliśmy Gwiazdo- rzekł Fred
- Ale na nie żartuje, należy wam się. Do zobaczenia

Lily chodziła z przyajciółmi od sklepu do sklepu. Spotkali wkońcu pana ambasadora, który przekazał Lily, że jej ojciec pilnie wzywa ją do szkoły. Zostawiła przyjaciół i uszyła w stronę zamku. Zatrzymał ją Lucas, który znów złapał ja za rękę jak rano w gabinecie i zaczął biec. Wbiegli do jakiejś kawiarni, w której Lily jeszcze nie była. Była ona dosć duża, miała drewniane stoliki dla dwojga, ściany były różowo- czerwone i czuć było można zapachy wszytkich kwiatów jakie są dostepne.

Po romantycznych chwilach, przyszedł czas zemsty. Fred i George podmienili i dolali farby, gdyż mnieli łatwiej, bo mieli szlaban w tak piękny dzień. Lily nie mogła doczekać się rana by zobaczyć nową McGonagall. Ten wieczór miała spędzić z Lucas'em, ale obydwoje woleli jeszce trochę poczekać. Najgorsze- czy jak kto to uważa- że przy samych pocałunkach już dochodzili.

Lily wtała tego dnia ostatnia, ale i tak się usmiechała. Pierwsza lekcja dzisiaj to będzie transmutacja. Pospiesznie się ubrał i umyła, zbiegła jak najprędzej do Wielkiej Sali. Przy stole dla nauczycieli siedział każdy nauczyciel oprócz McGonagall co było nowością. Dyrektor nie mówił nic o tym, że transmutacja jest odwołana. Po szybkim zjedzeniu śniadania, pobiegła do sali od transmutacji, żeby się nie spóźnić. Uczniowie idący w przeciwnym kierunku od czarnowłosej uśmiechali się pod nosami i rozmawiało o czymś dziwnym. Kiedy weszła do sali przy biurku zobaczyła McGonagall, ale z włosami napuszowanymi z różowymi refleksami.
- Dzień dobry, pani profesor- przywitała się Lily
- Wiem, że Twoja sprawka. Będzie to tylko kwestia czasu zanim to wyjdzie na jaw- odpowiedziała jej Minerva, jadowitym głosem. Zadzwonił dzwonek. Każdy- bez wyjądku- był cicho i wydawał się być skupiony na słowach McGonagall.

Pozdrawiam wszystkich co prowadzą nocny tryb życia.🌌 Rozdział dość na grubo. Miało nie być takich akcji, ale ktoś mi powiedział, żebym zrobiła na całego i ma na całego. Z góry przepraszam za błędy, ale postarałm się wszytkie błędy wykryć. Niestety mogłam jakieś przeoczyć. Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Miło by było gdybyś zosawił gwiazdkę🌟 Miłego dnia( czy tam nocy) wszytkim😜

Córka Księcia Półkrwi [KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz