23.ᴄᴇᴅʀɪᴄ ᴅɪɢɢᴏʀʏ

135 4 27
                                    

Lily wybierała się dzisiaj do Nory. Tata Rona dostał bilety na Mistrzostwa w Quidditchu i Weasley'owie postanowili zabrać czarnowłosą ze sobą.

Lily do Nory dotarła dzień przed Mistrzostwami. Molly przyjęła ją bardzo ciepło. Zjadłam przygotowaną kolację z Weasley'ami i Harry'm, który przyjechał tydzień temu.

Pani Weasley zagoniła ich dość wcześnie do łóżek, a to dlatego, że jutro musieli wcześniej wstać.

Lily dzieliła pokój z Ginny. Obok ich pokoju był pokój bliźniaka, czego Lily wolała nie wiedzieć. Po wieczornej toalecie do pokoju przyszła Molly z Hermioną. Dziewczyny zaczęły dosyć długą rozmową. Po godzinie pani Weasley zaczęła chodzić od pokoju i kazała iść spać.

Dziewczyny zrobiłby to o co prosiła pani Weasley, ale Ron zaczął mówić, żeby nie mówiła mu kiedy ma iść spać, bo sam i tak pójdzie kiedy będzie mu się chciało. Jednak skończyło się na tym, że Molly podniosła głos, a Ron i Harry poszli spać.

Ginny wstała z łóżka i zgasiła światło. Cała trójka już zasypiałam, kiedy usłyszały otwierające się drzwi. Lily pomyślała, że Molly przyszła sprawdzić czy śpią. Jednak się myliła. Snape była już na tym etapie snu, że jeszcze nie spała, ale była już bliska temu. Poczuła, że ktoś ją szturcha. Otworzyła oczy. Nad nią stał Fred, a George'a nie było w pokoju.

- Fred o co chodzi?- zapytała Ginny, którą też obudziła
- A o to, że już jest ranek i trzeba wstawać- odrzekł
- Zabawne Freddie, przecież dopiero coś potoczyłyśmy się spać
- No to Lily, masz chyba lekką dziurę w pamięci, bo jesteś już- spojrzał na zegarek znajdujących się na ścianie- za pięć piąta, więc proszę wstawać i na śniadanie zejść. Dziękuje- odwrócił się i wyszedł
- No dobra Ginny, jak widzę Hermiona już wstała to teraz ja pójdę do łazienki- rzekła Snape. Wstała, wzięła rzeczy z kufra i ruszyła w stronę łazienki.

Ubrała się w biały T-shirt, czarne leginsy i szarą bluzę. Włosy zaplotła w luźnego warkocza. Weszła do pokoju Ginny, założyła buty i zeszła na śniadanie.

Przy stole siedzieli już wszyscy Weasley'owie, Harry i Hermiona. Molly kręciła się po kuchni. Lily podeszła do stołu i usiadła obok Harry'ego. Nasypała sobie do miski płatki i wlała mleka. Zaczęła jeść. Molly wróciła z kuchni z kawą.
- Dzięń dobry wszystkim. Mam nadzieję, że się wyspaliście- powiedziała
- Mamo weź mnie nawet nie denerwuj. Co to był w ogóle za pomysł, żeby George nas budził. To był straszne- powiedział Ron
- No braciszku gdybyś wstał normalnie za pierwszym razem to nic by ci się nie stało. Harry jakoś mógł to zrobić. Dziewczyny też. Tylko ty miałeś jakieś problemy- powiedział George
- Chłopcy nie kłóćcie się- rzekła Molly- Jedzcie szybciej bo musicie iść. No już. Ruchy

Zjedzli śniadanie w wielkim pośpiechu. Wzięła niedużą torbę, którą skakowała wczoraj i wyszła z Nory. Szli dosyć krótko i doszli do jakiegoś drzewa.
- Witają Amosie- przywitał się pan Weasley
- Arturze, prawie się spóźniliście- rzekł Amos
- Przepraszam Amosie, ale ci poniektórzy bardzo długo się zbierał
W tym momencie z drzewa zaskoczył jakiś chłopak. Miał on brązowe włosy jak i oczy. Był dość dobrze zbudowany i wysoki.
- A to pewnie Cedric- rzekł Artur i podał rękę Cedrikowi. Cedric podszedł do Lily.
- Cześć. Cedric
- Lily
- Poczekaj. Sorki za to pytanie, ale czy ty jesteś córką Nietoperza z Lochów?- zapytał. Lily zaczęła się śmiać.
- Tak, to ja. No wiesz, jakby ja sama go tak nazywam i w ogóle, więc to dla mnie żadna nowość- powiedziała
- Ooo, nie wiedziałem. I on nic z tymi nie robi?
- Znaczy reaguje na to normalnie, no wie, że uczniowie go tak nazywają. A i sproszczając to, na mu nic nie mowiłam. On o tym wiem i jakby, jak możemy się domyślać to całe grono pedagogiczne, więc no
- Czy mogę cię jeszcze o coś zapytać?
- Jasne Ced. Mogę tak na ciebie mówić, prawda?
- Jasne. No to o coś chodziło z tymi Foudre?
- No wiesz, byłam wtedy naiwna i egoistyczna, ale ja jakby wiem, że to moja wina i w ogóle. Nie lubię go. No dobra. Nienawidzę
- Och, rozumiem twoją niechęć do niego. Carla mi trochę o tobie opowiadała, więc coś nie coś wiem
- Carla to złota dziewczyna. W sumie to dzięki niej przejrzałam na oczy i jakby po tym "zerwaniu" pomogła mi się pozbierać i w ogóle
- Tak, Carla jak na młodą osobę jest bardzo, że tak powiem dojrzała
- Zdadzam się z tobą Ced. Ona to jest jakiś aniołem na tej ziemi
- Oj tak. Jezu jak my się ze sobą zgadzamy. To jest bardzo dziwne
- No wiesz, ze mną jest trudno się dogadzać, mam bardzo trudny chrakter, ale ty masz szczęście
- No to dobrze, cieszę się z tego powodu. Nie odpieraj tego jaki podryw czy coś w tym stylu, ale jesteś bardzo ładną dziewczyną
- Dzięki i nie odebrałabym tego tak

Ruszyli w stronę jakiejś góry, na której był tylko jakiś stary but.

"Nie no zajebisty żart, ale nie śmieszny. Jak chcieliście zrobic jakiś kawał to trzeba było powiedzieć bliźniakom. Oni wymyślili by coś bardziej kreatywnego. A nie jakiegoś starego buta"

- Co to za but?- zapytał Harry
- To nie żadne but Harry, to świstoklik
- Co to ten świstoklik?- zapytał bliznowaty
- Nie pytaj, tylko go złap- powiedziała Lily
- Na trzy. Raz...dwa...- powiedział pan Diggory. Harry nadal stał i nie wiedział co się dzieje.
- Harry- krzyknął Artur. Harry podskoczyłam na to jak usłyszał swoje imię i w ostaniej chwili złapał starego buta.
- Trzy!- krzyknął Amos

Ziemia pod nimi się otworzyła i zaczęli się kręcić w kółko. Nagle Artur powiedział, że mają puścić beta. Zrobili to dosyć niepewnie. Upadli na ziemię. Wszyscy prócz Artura, Amosa i Cedrica leżeli na ziemi. Cedric podszedł do Lily i pomógł jej wstać. To samo zrobił z Harry'm.

Przed nimi ukazał się plac z namiotami w jednym z nich mieli spać. Lily zastanawiałam się jak w takim wielkim tłumie namiotów znajdą ten, który jest ich.

Właśnie zbierali się żeby wyjść i iść na stadion. Musieli wchodzić po schodach bardzo wysoko. Szli i szli, aż usłyszeli za sobą głos. Głos takiego blondyna.
- Jesteśmy bardzo wysoko tato- rzekł Ron
- Och tak, Wealsey jesteś na tyle wysoko, żeby zmoknąć pierwszym jak zacznie padać- rzekł Lucjusz
- My z ojcem dostaliśmy zaproszenie od samego Ministra Magii- powiedział Draco
- Nie chwal się bo nie wypada Dracuś. Jeszcze ktoś pomyślimy, że lubisz byś w centrum uwagi- zażartowała Lily
- Ohoho, czyżby Lily Snape była zazdrosna?
- Spadaj Dracuś, bo pomyślę, że się zakochałeś w kimś kto tutaj jest- powiedziała, odwróciła się i ruszyła wyżej po schodach

*****
Byli już w namiocie. Irlandczycy wygrało, chociaż że to szukający Bułgarii złapał znicza.

Na zewnątrz było bardzo głośno. Pan Wealsey wyszedł, żeby sprawdzić co się dzieje.
- Irlandczycy nieźle świętują- rzekł Fred
- To nie Irlandczycy. Szybko musimy się stąd wynosić. Jazda- powiedział Artur

Wybiegliśmy z namiotu. Na zewnątrz było wielkie zamieszanie. Wszyscy biegali, namioty się paliły. Wszyscy pobiegli za bliźniakami, którzy byli z przodu wraz z Ginny. Biegli dosyć długą, aż doszli do wyjścia. Wtedy zobaczyli, że nie ma ani Rona ani Hermiony, nie wspominając już o Harry'm. Chcieli tak wrócić i ich poszukać, ale Amos, który był obok ich powiedział, żebym tu zostali, że napewno ci z Ministrstwa ich znajdą. W powiwtrzu czuć było dym, a bardziej to był czad. Lily zaczęło się kręcić w głowie. Straciła przytomność.

Obudziła się jak to wszystko już się skończyło. Czuła, że leży u kogoś na kolanach. Otworzyła oczy. Tym "ktosiem" był Cedric.
- Yh, Ced co się stało?- zapytała
- Straciłaś przytomność, ale już wszystko jest dobrze
- Okej. Mogę wiedzieć, co robię u ciebie na kolanach?
- No wiesz, nie mogłem pozwolić żebyś leżałam na tej zimnej ziemi, więc położyłem cię u siebie
-Dziękuje- usiadła- Co z Ronem, Harrym i Hermiona?
- Pan Weasley poszedł ich szukać. Słuchaj. Po pewnym czasie jak zemdlałaś to na niebie pojawił się taki wąż- pokazał na niebo- no i to jest znak...
- Śmierciożerców. Czy oni nie mają co innego do roboty i co? Może jeszcze Voldemort się odrodzi? Ja nie mogę
- Miejmy nadzieję, że się nie odrodzi, bo chciałbym... Posłuchaj, wiem że to nie jestem zbyt odpowiedni moment, ale... Jak bardzo znasz się z Carlą?
- Wiesz, nie znamy się zbyt długo, ale znam lepiej niż jej siostra, a co?
- Może umówiłabyś mnie z nią?- zapytał
- Och Ced, jasne, że to zrobię. A tak swoją drogą to, pasujecie do siebie
- Dziękuje ci bardzo Lily- rzekł i przytylił ją. Siedzieli tak wtuleni w siebie dosyć długo, do momentu, aż nie wrócił pan Weasley z Ronem, Harrym i Hermioną.

Córka Księcia Półkrwi [KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz