– Jak mogłeś napisać tam, że nie lubisz truskawek!?– Bo nie lubię!
Taeyong spojrzał na niego oceniająco, po czym zaśmiał się cicho, widząc jego naburmuszoną minę. Jaehyun czasami naprawdę zachowywał się jak małe dziecko, które potrzebowało jego opieki, mimo że był starszy.
Znowu siedzieli w ogrodach niedaleko ich szkoły, na ławce pośród kolorowych kwiatów. Lee jak zwykle zrobił dużo zdjęć, które później będzie mógł udostępnić lub pokazać siostrze.
– A mnie chociaż lubisz? – rzucił sarkastycznie.
– Ciebie nawet bardzo – wytknął na niego język.
Młodszy uśmiechnął się, nie ukrywając, że jego odpowiedź mu się podobała.
– Opowiesz mi w końcu dokładnie, jak to się stało, że Yerim okazała się twoją siostrą? – rzucił – Jak dzwoniłeś, to niewiele zrozumiałem.
– Opowiadałem Ci, że rodzice rozwiedli się, jak miałem dziesięć lat. Spotkaliśmy go na cmentarzu w rocznice śmierci mamy i wtedy dowiedzieliśmy się, że mamy siostrę w moim wieku – westchnął – Umówiliśmy się na spotkanie, pojechaliśmy do jego domu, a tam była... Yerim. Na początku chciałem wyjść, byłem zdenerwowany i czułem się w pewien sposób... oszukany? Chociaż ona też nie miała o niczym pojęcia. Ma inne nazwisko, bo swojej matki.
Jaehyun przytaknął tylko, w ciszy wysłuchując słów młodszego. Sam nie widział, jak zareagowałby na taką informację, szczególnie, że Taeyong i Yerim znali się wcześniej. Może nie jak prawdziwi przyjaciele, ale spędzali ze sobą czas.
– Kto o tym jeszcze wie?
– Jaemin i Jeno, przez Juhyun noonę – pokiwał głową – Zakładam, że nikt więcej nie będzie wiedział. Jej matka pewnie już nie może przeżyć tego, że Yerim jest z nami spokrewniona.
– Życie nie zawsze jest takie, jakie chcemy, żeby było. Jej mama musi się z tym pogodzić, bo to nie jest wasza wina.
Taeyong przytaknął i zatrzymał wzrok na otaczających ich kwiatach. Jego myśli jednak nadal były skupione wokoło Jaehyuna, który z niewielkim uśmiechem wskazywał jakie kształty widzi w chmurach. Każdego dnia był naprawdę wdzięczny, że ma go przy sobie. Zawsze potrafił go wysłuchać, a takich ludzi było coraz mniej. Wszyscy stawali się obojętni i chłodni, a osoby, które uważałeś za przyjaciół, obgadywali cię za twoimi plecami. Osób ze szczerymi zamiarami zaczynało brakować.
– Wracamy już? – zaproponował Jung – Odprowadzę cię i po drodze możemy kupić lody.
– Kusząca propozycja – parsknął – Wchodzę w to.
Droga, jaką szli, była tą samą, którą Jaehyun szedł do szkoły i z niej wracał. Teraz tego już nie będzie, ale nie szczególnie mu to przeszkadzało. Miał dość chodzenia do szkoły, a szczególnie w ostatnim czasie. Po zakupieniu lodów w jeden z budek ruszyli dalej, rozmawiając o swoich planach na wakacje.
– Chciałbym pojechać jeszcze raz nad morze – uśmiechnął się Taeyong – Bardzo mi się tam podobało.
– Brzmi fajnie, ale tym razem wybierzemy inne miejsce.
– Chcesz jechać ze mną? – spojrzał na niego.
– To chyba oczywiste – przytaknął – A co, chciałeś mnie tak samego zostawić?
– Może – zaśmiał się cicho – Po prostu, nie chcę męczyć. Możesz mieć inne plany, a nie stałe chodzenie za mną i-
– Cicho już Tae, wcale mnie nie męczysz. Jesteś dla mnie bardzo ważną osobą i lubię spędzać z tobą czas.
Jaehyunowi przeszło przez myśl, żeby teraz powiedzieć Taeyongowi o tym, co do niego czuje. Jednak szybko z tego zrezygnował, twierdząc, że to nie jest odpowiednia sytuacja. Chciał, żeby wyglądało to inaczej.
Taeyong znowu poczuł przeszywające go ciepło spowodowane słowami Jaehyuna. Za każdym razem, gdy starszy mówił coś miłego, nawet mało istotnego, on reagował tak samo. Zaczynał niekontrolowanie się uśmiechać, jego serce przyspieszało bicie i czuł, jakby w brzuchu miał stado przysłowiowych motylków.
– Też... lubię spędzać z tobą czas. Jesteś świetnym przyjacielem Jae.
– Zdajesz sobie sprawę z tego, ile komplementów do ciebie usłyszałem? Znam się z Jaeminem kilka lat i powiedział mi, że jestem dobrym przyjacielem tylko raz – parsknął.
– Kiedy?
– Jak był chory i przyszedłem do niego z pizzą.
– Prawdziwy przyjaciel – zaśmiał się cicho – Jaemin też jest świetną osobą i do tego bardzo... pocieszną? Jak się uśmiecha, to znikają wszystkie zmartwienia.
– Jeno poczułby się teraz zazdrosny.
– Nie ma o co – machnął ręką, posyłając mu delikatny uśmiech.
Wystarczyło jeszcze kilka kroków i byli już obok wąskiej ścieżki, prowadzącej na Tent. Jaehyun zatrzymał się i westchnął głośno, widząc, że musi tam puścić młodszego. Mimo że tam mieszkał i ludzie go znali, nadal się martwił, że stanie mu się jakaś krzywda.
– Jae, puść mnie – westchnął, kiedy starszy uczepił się jego ramienia – Nic mi się nie stanie.
– Wiem, ale się martwię.
– Nie musisz, prze- Och, Doyoung hyung!
Jaehyun od razu wyprostował się, widząc, że ktoś do nich podchodzi. Nieznajomy był mniej więcej jego wzrostu, a czarne włosy opadały mu na czoło. Wydawał się bardzo poważny, jednak kiedy uśmiechnął się na widok Taeyonga, jego aura od razu się zmieniła. Wyglądał na przyjaznego.
– Cześć Taeyong!
– Jaehyun, to Doyoung hyung, mówiłem Ci o nim – zwrócił się do niego, a on tylko uśmiechnął się niezręcznie.
– Komuś o mnie opowiadałeś? – zaśmiał się cicho.
– Zdarzyło się – wymamrotał – Jaehyun to mój przyjaciel, chodził ze mną do liceum.
– Och, to jest ten wyjątkowy Jaehyun – zaśmiał się cicho, szturchając ramię młodszego – Soora o tobie mówiła.
– Co takiego mówiła? – zapytał Jung.
– Że jesteś bardzo miły i dobrze opiekujesz się naszym Yongiem.
Po krótkiej rozmowie Jaehyun w końcu pożegnał się z obojgiem i poszedł w stronę swojego osiedla. Taeyong natomiast ruszył ze starszym do domu.
– Czy to jest ten twój lovelas?
– Co? Skąd ty-
– Soora coś wspomniała – zaśmiał się – Ale nie mów jej, że Ci to zdradziłem, bo mnie zamorduje.
– Niech będzie, nic nie powiem.
– A całowaliście się już?
– Hyung!
~~~~
na okrągło pada deszcz, więc muszę siedzieć w domu, dzięki czemu powstaje dla was więcej opisówek 🧚♀️
CZYTASZ
01:27 AM| jaeyong
Fanfictionzakończone ✓ Jaehyun słyszał o Taeyongu wiele. Był przyjacielem każdego i wszędzie było go pełno. Wydawał się być ideałem. Chociaż wcale nim nie był, a on przekonuje się o tym jako pierwszy. instagram!au; pobocznie nomin, yerene start: 22.04.21 en...